Ta straszliwa katastrofa zmieniła życie ludzi mieszkających nawet na innych kontynentach.
Eksplozja wulkanu Tambora miała siłę odpowiadającą, jak się dziś przypuszcza, 60 tysiącom bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę. Mimo to o przebiegu tego kataklizmu niewiele wiadomo. Z zamieszkującego okolice wulkanu ludu Tambora ocalało podobno tylko 26 osób.
Niebezpieczna góra
Wiadomo, że już w 1814 roku wulkan zaczął przejawiać aktywność, a wyrzucane przezeń popioły zasypywały pokłady statków cumujących wzdłuż wybrzeża Sumbawy. Ale pierwsza erupcja nastąpiła najprawdopodobniej dopiero 5 kwietnia 1815 roku. Odgłos eksplozji usłyszano wtedy na Sumatrze, ok 2000 kilometrów od miejsca wybuchu, a także na położonej po przeciwległej stronie, a oddalonej od Sumbawy ok. 1400 kilometrów, wyspie Ternate.
Dużo silniejsze huki będące rezultatem eksplozji usłyszano w obu tych miejscach kilka dni później. Zdaniem jednego z najwybitniejszych XIX-wiecznych geologów Charlesa Lyella 10 kwietnia 1814 roku około godz. 7:00 wieczorem, z wulkanu wydobyły się trzy kolumny ognia, które wysoko połączyły się w ognistą kulę. Wydawało się, że cała góra płonęła. Wedle administratora Indii Wschodnich, Stamforda Rafflesa (do jego relacji odnosił się Lyell w swych wydanych w 1850 roku „Principles of Geologyl"), wulkan wyrzucił wtedy z wnętrza wielką ilość gazów, popiołów i bomb wulkanicznych. Te ostatnie ważyły nawet 5 kilogramów.
Popiół wulkaniczny został rozrzucony w promieniu 1300 kilometrów; znajdowano go nawet na Jawie i Celebes. W bezpośrednich okolicach krateru, na samej Sumbawie, warstwa popiołu miała ponad półtora metra grubości, a w miejscach odległych o 900 kilometrów od wyspy (m.in. na Jawie i Borneo) – ponad centymetr grubości. Stwardniałe bloki popiołu i lawy pływały na powierzchni morza w okolicach Jawy już 12 kwietnia, poważnie utrudniając żeglugę. Współcześni wulkanolodzy przypuszczają, że wulkan Tambora przed erupcją w 1815 roku miał wysokość około 4200 metrów n.p.m., a dziś liczy sobie 2850 metrów n.p.m. Krater wulkanu ma średnicę ok. 7 kilometrów, a jego głębokość to ponad kilometr. Jego stożek uległ zniszczeniu na skutek eksplozji lub w wyniku zapadnięcia się komory magmowej. Roślinność w bezpośredniej okolicy wulkanu została całkowicie wypalona, a opad popiołu sprawił, że także w dalszych okolicach wegetacja w dużym stopniu została wstrzymana.
Skutki dla świata
Skutki wybuchu wulkanu Tambory nie ograniczyły się do wysp indonezyjskich. W wyniku erupcji do stratosfery przedostały się olbrzymie ilości popiołów i gazów, które spowodowały śmierć tysięcy ludzi w Indonezji, także poza Sumbawą. Pozostaje kwestią otwartą, czy najpoważniejszym naturalnym skutkiem wybuchu Tambory była krótkotrwała zmiana klimatu, jaką mogła wywołać zwiększona obecność gazów i popiołów w stratosferze. Do dziś wielu naukowców sądzi, że miała ona wpływ na przepuszczalność promieni słonecznych i tym samym na obniżenie średnich temperatur w miesiącach letnich w różnych miejscach na ziemi.
Drastycznego ochłodzenia w 1815 i 1816 roku wiosną i latem doświadczyli bowiem nie tylko Europejczycy, ale też mieszkańcy innych lądów na półkuli północnej. W lecie na tropikalnych termach Azji, np. na Tajwanie, padał śnieg, a przejmujący chłód oraz obfite opady zniszczyły uprawy ryżu w prowincji Junnan w południowo-zachodnich Chinach. Śnieg spadł też latem w prowincjach Jiangxi i Anhui na południu kraju, niszcząc plony i powodując klęskę głodu. Wylała też rzeka Jangcy, wskutek czego nastąpiły masowe migracje ludności. W Indiach pora monsunowa byle dłuższa, a deszcze bardziej intensywne niż zwykle. Tysiące ludzi straciło dach nad głową.
Czytaj też:
Powódź Marii Magdaleny. Największa powódź w dziejach Europy a czarna śmierćCzytaj też:
Najgorsze trzęsienie ziemi, jakie nawiedziło Europę. Miasto niemal zniknęłoCzytaj też:
Katastrofa w Darłowie. Tamten rok pamiętany jest do dzisiaj