Grabież stulecia, czyli jak „wyzwalała” Armia Czerwona

Grabież stulecia, czyli jak „wyzwalała” Armia Czerwona

Dodano: 

Symbolem koszmaru, jaki stał się udziałem mieszkańców naszej części kontynentu w latach 1944–1945, nie stały się jednak dzikie grabieże. Stały się nim gwałty. To kobiety w momencie wkroczenia „wyzwolicieli” znalazły się w najbardziej dramatycznej sytuacji. Bolszewicy gwałcili bowiem wszystko, co się rusza. Nie przepuszczali 80-letnim staruszkom ani kilkuletnim dziewczynkom. Oto jedna z licznych relacji przytoczonych przez Stanisława Jankowskiego:

„Tego samego dnia wieczorem do domu wtargnęło trzech czerwonoarmistów. Zgwałcili Katherine Puscher, w ósmym miesiącu ciąży, jej szwagierkę Marię Puscher i jedenastoletnią Franciszkę Nierichlo. Strzałami z pistoletu zamordowali Urbana Nierichlo, Johanna Puschera i Bernhardine Goldman. Horst Goldman też został ranny i tylko słyszał płacz, krzyki, stękania z sypialni, w której schowały się kobiety. Po wyjściu z sypialni zastrzelili krzyczącą Franciszkę Nierichlo, rozlali benzynę i podpalili dom. Z ranami postrzałowymi nóg wyczołgał się z domu, ale nie mógł już uratować płonącego brata Rudolfa”.

I jeszcze jedna:

„Teraz znaleźliśmy schronienie w piwnicy naszej posiadłości klasztornej w Radogoszczy. Jeden czerwonoarmista zamknął drzwi i uwięził nas. Byliśmy jeńcami Armii Czerwonej! Ogarnęła nas rozpacz. Brutalne gwałty, krwawy terror. Deportacje, strzał w kark – takie obrazy docierały z tyłów frontu. Zaraz z naszej grupy zostały zabrane na zewnątrz trzy kobiety, jak powiedzieli do sprawdzenia dokumentów. To był rozdzierający serce widok, gdy krzyczące dzieci stały przed napastowanymi matkami. Ale one nie mogły pomóc. Byliśmy trzymani w szachu przez kolby karabinów. Dwie kobiety wróciły, szlochając, i opowiedziały mi, co je spotkało. Pełni obaw oczekiwaliśmy na Elizabeth Hoffmann. Ale ona nie wróciła…”.

Czytaj też:
Kocioł w „mieście Stalina”. Bitwa decydująca o losach świata

Ofiary sowieckiej przemocy seksualnej – oczywiście te, które przeżyły – znalazły się po wojnie w dramatycznej sytuacji. Spora część z nich borykała się z paskudnymi chorobami wenerycznymi, jeszcze więcej nie mogło poradzić sobie z traumą. Niektóre urodziły poczęte w trakcie gwałtów dzieci. Kobiety te wstydziły się mówić o swoich tragicznych doświadczeniach, nie mogły również poinformować o nich władz.

Zarówno w PRL, jak i w NRD bestialstwa bolszewików były bowiem tematem tabu. Każdy, kto odważyłby się o nich głośno mówić, uznany zostałby za „faszystowskiego kłamcę” i „kontrrewolucjonistę”. Zgwałcone kobiety pozostały więc same ze swoim cierpieniem. Wiele z nich już nigdy nie było w stanie normalnie żyć, wiele popełniło samobójstwo. Trudno sobie wyobrazić, co musiały czuć, gdy przechodziły obok pomników sowieckich wyzwolicieli.

Koszmar bolszewizmu

Jak wytłumaczyć zachowanie żołnierzy Armii Czerwonej? Na pewno olbrzymi wpływ miała na nich agresywna, sowiecka propaganda, która judziła ich na niemieckich cywili i zachęcała do wzięcia krwawego odwetu. Główna przyczyna była jednak inna. Zdecydowana większość sowieckich żołnierzy pochodziła z zabiedzonych kołchozów, gdzie żyła w warunkach urągających wszelkim cywilizowanym standardom.

W wojsku zaś żołnierze ci traktowani byli jak tanie mięso armatnie. Dowódcy bolszewiccy – zgodnie z zasadą „ludiej u nas mnogo” – zupełnie nie liczyli się z życiem swoich podkomendnych. W tej sytuacji, sterroryzowani, wygłodzeni, będący pewni rychłej śmierci, czerwonoarmiści postanowili sobie po raz ostatni pohulać. Zetknięcie z dobrobytem świata kapitalistycznego było dla nich szokiem. Swoją frustrację i rozpacz wyładowali więc na niemieckich i polskich cywilach.

„Dawaj czasy” Stanisława M. Jankowskiego to jedna z najbardziej wstrząsających książek dotyczących tych ponurych i tragicznych wydarzeń. Bolszewizm – cóż to był za przerażający, nieludzki system!

Piotr Zychowicz

Stanisław M. Jankowski
„Dawaj czasy! Czyli wyzwolenie po Sowiecku”
Rebis

Artykuł został opublikowany w 10/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.