„Laboratorium diabła” - tajna japońska Jednostka 731
  • Piotr ZychowiczAutor:Piotr Zychowicz

„Laboratorium diabła” - tajna japońska Jednostka 731

Dodano: 
„Do testów używano różnych rodzajów gazów. Testowano między innymi gaz musztardowy, luizyt, kwas cyjanowy i fosgen. Trzy ściany komory były szklane, aby można było dokładnie obserwować warunki, w jakich umierają ofiary. Niektórych maruta przywiązywali do wózka, który wjeżdżał do komory po szynach. Następnie rurą wpuszczano gaz.Eksperymentowaliśmy z różnymi stężeniami. Robiono zdjęcia i kręcono filmy. Prowadzono też skrupulatne notatki na temat tego, jakie objawy wystąpiły u badanego po ilu sekundach wdychania gazu. Gdy gaz zaczynał działać, ludzie toczyli pianę z ust”.

Kierowca Koshi Sadao

„Przygotowałem wiele preparatów laboratoryjnych pochodzenia ludzkiego zakonserwowanych w formalinie. Były wśród nich głowy, ramiona, nogi, organy wewnętrzne i całe ciała. Słoje stały w długich rzędach, w niektórych były nawet dzieci i niemowlęta. Kiedy pierwszy raz wszedłem do tej sali, zrobiło mi się niedobrze i przez wiele dni nie byłem w stanie jeść. Ale szybko się przyzwyczaiłem.Szklane pojemniki na preparaty były produkowane przez członka jednostki, który uczył się w Europie, jak wytwarzać szkło. Ten człowiek dawał mi w prezencie szklane ptaszki, które sam zrobił.Podczas wiwisekcji dawano mi do wykonania różne zadania. Nosiłem wiadra pełne krwi i organów wewnętrznych. Raz pozwolono mi użyć skalpela i rozciąć jednego maruta. Wykonałem długie cięcie od szyi i w dół i otwarłem ciało. Łatwizna – każdy może to zrobić”.

Członek Korpusu Młodzieżowego


„W jednostce wznosił się duży komin. W niektóre dni dymił, w niektóre nie. Spytaliśmy kiedyś, co się pali. Odpowiedź brzmiała: „Więźniowie”.W głębi szerokiego korytarza zobaczyłem słój z preparatem ludzkim. Słój miał rozmiary człowieka, a w środku zakonserwowane w płynie znajdowało się coś, co wyglądało jak młody żołnierz rosyjski. Jego ciało zostało przecięte wzdłuż na pół”.

Jeden z budynków wykorzystywanych przez Jednostkę 731

Specjalista do spraw higieny

„Japońska firma farmaceutyczna zwróciła się do nas z pewną prośbą. Zdrapałem próbki tkanek z zewnętrznej powłoki jego mózgu i umieściłem je w dziesięciu butelkach o pojemności 500 centymetrów sześciennych, które wysłałem rzeczonej firmie. Miały być wykorzystane do badań nad reumatyzmem. To była moja pierwsza zbrodnia”.

Lekarz wojskowy Yuasa Ken

„Było takie miejsce, gdzie wyrzucano kości zwierzęce po posiłkach, więc załadowaliśmy kości maruta na ciężarówkę i wyrzuciliśmy je na tym samym śmietnisku. Ci maruta zostali zagazowani. Musieliśmy polewać ciała olejem opałowym, żeby nie przestawały się palić, bo ciągle dokładano nowe”.

Pan Y

„Japońscy żołnierze ścięli im głowy. Krew z arterii szyjnej strzeliła na dwa metry w górę, jakby trysnęła z węża. Głowy stoczyły się do dołu. Zaraz po zabiciu mężczyzn rozcięto klatkę piersiową i wyjęto serce, które umieszczono na wadze. To serce jeszcze biło. Wprowadzone w drgania odważniki pobrzękiwały, obijając się o siebie”.

Pracownik „Jednostki 731” Ishibashi Naokata

„Wtedy po raz pierwszy zabiłem człowieka. Pchnięcie bagnetem trzeba wykonać szybko. Ja się jednak bałem i zamknąłem oczy, więc nie wiem, w którym miejscu go ugodziłem. Około dwudziestu pięciu z nas, jeden po drugim, ugodziło więźnia bagnetem. Jego koszula wyglądała jak plaster pszczeli, ale z wąskimi otworami zamiast okrągłych. Tak zabijaliśmy. W naszej edukacji funkcjonowało pojęcie, że osiągnie się dorosłość dopiero wówczas, gdy się kogoś zabije”.

Członek korpusu higienicznego Tomioka Heihachiro

„Widziałem testy, podczas których maruta byli przywiązywani do krzyży rozstawionych wzdłuż obwodu dużego okręgu, a nad nimi przelatywały samoloty, zrzucając bomby bakteriologiczne na obszar wewnątrz tego okręgu. Nogi maruta były skute łańcuchami, a ciała mocno przywiązane. Obserwowaliśmy te testy z odległości około dwustu metrów. Nosiliśmy specjalne kombinezony zapinane z przodu na zamek błyskawiczny i osłaniające nas od stóp do głów. Mieliśmy na sobie maski przeciwgazowe, gumowce i gumowe rękawice. Ponieważ znajdowaliśmy się na obszarach skażonych bakteriami, nie mogliśmy pójść do toalety”. Żołnierz „Jednostki 731” Ohara Takeyoshi„Testy trwały trzy dni i wykorzystano w nich około stu maruta. Prowadzono je w czterech bunkrach, w każdym z nich do każdego testu umieszczając dwóch lub trzech maruta. Ofiarom zamontowano elektrody, a biurko z urządzeniami kontrolnymi znajdowało się około pięćdziesięciu metrów dalej.Do bunkra wrzucano kanistry z fosgenem w stanie ciekłym. W czasie gdy gaz się rozprzestrzeniał, dusząc ofiary, obserwowano i zapisywano zmiany tętna oraz inne istotne objawy, aż następował zgon.Jeden z maruta był 68-letnim mężczyzną. Wcześniej w „Jednostce 731” wstrzyknięto mu zarazki dżumy, ale nie umarł. Poddano go testowi z fosgenem, ale przeżył. Lekarz wojskowy wstrzyknął mu do żył powietrze, ale on nadal żył. Lekarz użył więc bardzo grubej igły i ponownie wstrzyknął mu powietrze do żył. Ale mężczyzna przeżył i to. Lekarze ostatecznie zabili tego człowieka, wieszając go na drzewie”.

Farmaceuta „Jednostki 731”

„U matek chorych na kiłę porody dzieci maruta odbierał lekarz, który kierował naszym zespołem. Kazał mi odcinać dopływ krwi od matki do dziecka. Lekarz pobierał próbkę tej krwi, a następnie ja upuszczałam jej niewielkie ilości, a on pobierał kolejne próbki. Probówki stały w rzędzie na półce. Lekarz chciał określić, w jakim stopniu matka zaraziła kiłą dziecko i jak choroba rozwija się od momentu narodzin”.

Pielęgniarka Akama Masako

„W jednostce panowało przekonanie, że niezbędne jest poświęcenie trzech maruta, aby ocalić stu japońskich żołnierzy”.

Wirusolog „Jednostki 731”

„Chmary świetlików wokół preparatów z części ludzkich ciał wyglądały upiornie, wywołując u niektórych młodych rekrutów problemy psychiczne”.

Pragnący zachować anonimowość badacz

„Ludzie z sił specjalnych robili dużo zdjęć. Mocnych zdjęć: ciała bez głów, bez stóp, ze spuchniętymi brzuchami. To był efekt tortury wodnej. Wmuszają w człowieka wodę, żeby mu spuchł brzuch. Mój kumpel Mikami powiedział mi: „Widziałem to. Coś strasznego”. Ja mu na to: „Taka jest wojna”. Zabijałem ludzi dla ojczyzny – dla cesarza. Tak wtedy myślałem”.

Specjalista od spraw higieny

Artykuł został opublikowany w 7/2015 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.