Dla tych z „brigadistas”, którzy wykazywali się niedostatecznym oddaniem dla sprawy komunizmu lub ociągali się z wykonywaniem zbrodniczych rozkazów, utworzono specjalny obóz „reedukacyjny”, gdzie tylko między sierpniem a październikiem 1937 r. trafiło około 1 tys. członków Brygad Międzynarodowych. Nie wiadomo, ilu cudzoziemskich ochotników trafiło przed plutony egzekucyjne na froncie lub ginęło w czystkach NKWD. W Albacete w 1937 r. z rozkazu delegata Kominternu Andrégo Marty’ego (któremu nadano przydomek Rzeźnik) rozstrzelano kilkuset członków brygad oskarżonych o ucieczkę z pola walki.
Opublikowane w 2001 r. raporty komunistyczne wysyłane z Hiszpanii do Moskwy ukazały wizerunek Brygad Międzynarodowych diametralnie różny od lewicowej propagandy. W oddziałach nie było mowy o żadnym międzynarodowym braterstwie, „kwitł antysemityzm”, wśród Francuzów i Polaków miał się szerzyć „narodowy szowinizm”, a Niemcy i Austriacy znani byli z wyskoków rasistowskich. Mimo konfliktów, które dzieliły cudzoziemców, tym, co ich łączyło, był butny i pogardliwy stosunek do Hiszpanów – zarówno żołnierzy, jak i ludności cywilnej.
„Ochotnicy” z Polski
Ogółem przez Brygady Międzynarodowe przewinęło się około 31–35 tys. ochotników 54 narodowości. Nieco ponad 5 tys. było obywatelami polskimi. Pod względem etnicznym wśród ochotników z Polski przeważali Żydzi (45 proc.), na drugim miejscu byli Polacy (w większości bezrobotni emigranci z Francji), dalej Ukraińcy i Białorusini. Najwięcej przybyszów z Polski walczyło w I Batalionie XIII Brygady im. Jarosława Dąbrowskiego. Na ich sztandarze, obok hasła: „Za naszą i waszą wolność”, znajdował się napis: „Za Polską Socjalistyczną Republikę Rad”. Jednostka ta tylko z nazwy miała polski charakter, Polacy byli w mniejszości wobec Węgrów, Francuzów, Belgów, Żydów i Ukraińców.
Jak wyglądał nabór ochotników, opisała Romana Szykier-Toruńczyk: „Cały system werbunku Polaków do Hiszpanii polegał na ilościowym i efekciarskim mnożeniu liczby ochotników. Brano każdego, kto podszedł, podstępem i okłamywaniem, czczą obietnicą i argumentem pieniężnym usiłowano ściągać do Hiszpanii kandydatów na dąbrowszczaków. Werbowano przypadkowych ludzi pod polskim konsulatem. […] w naszym wydawnictwie, polskim »Dzienniku Ludowym«, było ogłoszenie, że jest praca rolna dla Polaków. W lokalu dowiadywali się dopiero o tym, że tu nie o pracę, a o wyjazd do Hiszpanii chodzi. […] niemal wyłączną zasługą polskiego komitetu hiszpańskiego było przedostanie się do brygady elementów nieświadomych, lumpowskich, często wrogich, co – jak wiadomo – przysłużyło niemało szkód w Hiszpanii”. Nic dziwnego, że komisarze polityczni stale ubolewali nad niskim poziomem uświadomienia politycznego „polskich” ochotników.
Przez szeregi „polskiej” brygady przeszło wielu późniejszych komunistycznych notabli, np. Eugeniusz (Gerszon) Szyr – wicepremier PRL, Grzegorz Korczyński – organizator aparatu bezpieczeństwa, Juliusz Hibner – dowódca Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czy Wacław Komar – szef Zarządu II Sztabu Generalnego LWP.
Szpiedzy i zdrajcy
Brygady Międzynarodowe były miejscem, gdzie sowiecki wywiad masowo rekrutował swoich przeszłych agentów. Na przykład Amerykanin Morris Cohen z Batalionu Lincolna po wojnie należał do siatki szpiegowskiej Rosenbergów, która przekazała Sowietom plany amerykańskiej bomby atomowej. Użyteczni dla Sowietów byli nawet polegli: Walter Krywicki, funkcjonariusz sowieckiego wywiadu, po ucieczce na Zachód zeznał, że w Moskwie są duże ilości amerykańskich paszportów, które odebrano ochotnikom w Hiszpanii. „Trafiły do Moskwy, by je przerobić, i mogły zostać następnie wykorzystane przez sowieckich agentów”. W tym samym celu wykorzystywano dokumenty innych państw, np. zabójca Lwa Trockiego, Ramón Mercader, występując pod nazwiskiem Frank Jackson, korzystał z przerobionego paszportu poległego ochotnika z Kanady Tony’ego Babicha. Również Josip Broz Tito używał paszportu innego poległego towarzysza, urodzonego w Jugosławii naturalizowanego Brytyjczyka. Można przypuszczać, że polskie paszporty przejęte w ten sposób także znalazły później nowych właścicieli.
Epopeja Brygad Międzynarodowych dobiegła końca w październiku 1938 r. Władze republikańskie zdecydowały się rozwiązać formacje cudzoziemskie. Na uroczystym pożegnaniu w Barcelonie hiszpańska komunistka Dolores Ibárruri „La Pasionaria” krzyczała z emfazą: „Staliście się natchnieniem świata i bohaterami stu bitew”. Większość wróciła do swoich krajów – w przypadku ochotników z Polski nie było to możliwe, bo w 1938 r. władze wydały przepisy pozbawiające obywatelstwa wszystkich walczących w hiszpańskiej wojnie domowej jako zdrajców ojczyzny.
Gdy opadły emocje, niektórzy zrozumieli, jak naiwna była ich wiara w Sowiety: „Szczerze wierzyłem – napisał Valentín González »El Campesino«, komunistyczny generał republikański i ikona propagandy tamtej wojny – że Kreml wysyła nam swoją broń, wojskowych i politycznych doradców,= oraz kontrolowane przez siebie Brygady Międzynarodowe,= jako dowód rewolucyjnej solidarności […]. Dopiero później pojąłem, że Kreml nie służy interesom światowego proletariatu, ale czyni go podległym swoim własnym interesom; że w zdradzie i hipokryzji niemającej sobie równej używa międzynarodowego świata pracy jak pionka w swoich politycznych intrygach i że pod pretekstem podżegania do światowej rewolucji tworzy swą własną totalitarną kontrrewolucję, dążąc do dominacji nad światem”.
„El Campesino” napisał te słowa w 1950 r., po 10-letnim pobycie w ZSRS i GUŁagu. Jednak większość jego towarzyszy walki nie wyzbyła się wiary w komunistyczne iluzje. Do dziś wielu lewicowych historyków i publicystów usiłuje bronić „szlachetnej legendy” tych formacji i przedstawia ich walkę jako zmagania „prawdziwej demokracji” z „faszyzmem”. Nie wspominają przy tym, że niedoszłe zwycięstwo czerwonej republiki, o które walczyły brygady, nie oznaczałoby powrotu do demokracji, lecz powstanie totalitarnej i sowieckiej, niesuwerennej Hiszpanii.
Wzniesiony w 2011 r. w Madrycie pomnik Brygad Międzynarodowych został dwa lata później decyzją madryckiego sądu usunięty z przyczyn formalnych – brak pozwolenia na budowę.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.