Superagent Stalina. Jego zdradą żył cały świat

Superagent Stalina. Jego zdradą żył cały świat

Dodano: 

Znakomity manipulator. Kiedy w Bejrucie, na rozkaz szefa SIS, przesłuchiwał go przyjaciel Nicholas Elliott, jego również udało mu się zwieść. Philby nawet nie podpisał swojego zeznania! Wkrótce potem udało mu się bez problemu uciec do Moskwy. I gdzie tu profesjonalizm brytyjskich służb?

Sęk w tym, że niektórzy jego dawni współpracownicy niewzruszenie wierzyli, zresztą w pewnych kręgach wierzy się w to nawet dziś, że Philby był niewinny i że został bardzo źle potraktowany z jednej strony przez CIA, a z drugiej przez konserwatywną część brytyjskiego wywiadu.

Źle? Ależ w latach 50., kiedy w prasie zaczęły się ukazywać sugerujące zdradę Philby’ego artykuły, ówczesny szef SIS Stewart Menzies usiłował umniejszyć jego winę, wywierając presję na podwładnych. Można o tym przeczytać w ujawnionych dopiero w tym roku dokumentach – zresztą załącznikach do książki Milne’a.

Dawni, przychylni Philby’emu koledzy tłumaczyli sobie, że miał przecież pozwolenie na kontakty z wrogim wywiadem, a wszystko, co robił, robił dla obrony pokoju na świecie.

I dlatego nadal pokutuje legenda, według której Philby był potrójnym agentem i na rozkaz brytyjskiego wywiadu miał przekonać Rosjan, że Zachód jest gotowy zrzucić bomby atomowe na ZSRS?

Tego rodzaju wytłumaczenia zdrady Philby’ego pojawiały się zawsze po to, aby zminimalizować szkody, jakie poniósł brytyjski wywiad z powodu działalności Piątki z Cambridge (Ring of Five). W rzeczywistości nie da się przecież zignorować tego, po której stronie stanął Philby i tego, że do końca wierzył w słuszność swojego wyboru.

Zapytał go pan w Moskwie, czy na przykład pakt Ribbentrop-Mołotow albo już powojenna radziecka inwazja na Węgrzech nie zachwiały jego wiarą w komunizm?

Tak, choć pamiętam, że wymieniłem wtedy tylko Budapeszt ‘56. Odparł, że w 1939 r. rzeczywiście miał wątpliwości i zerwał kontakty z radzieckim wywiadem. Podobno musieli go błagać, żeby wrócił do współpracy, ale zrobił to dopiero, kiedy Niemcy najechały na Związek Sowiecki.

Czytaj też:
US Navy pod sierpem i młotem. Jak USA sprezentowały ZSRS flotę wojenną

I uwierzył mu pan?

Właściwie tak, bo wiele innych osób postąpiło podobnie, właśnie w momencie, kiedy Niemcy zaczęli z Sowietami wojnę. Philby uważał, że zbliża się ostateczna, decydująca o losach świata rozgrywka: między ZSRS a Niemcami, i że tylko Rosja Sowiecka jest dostatecznie silna i zdeterminowana, żeby pokonać faszyzm. To była jego religia, co zresztą podkreślał w naszej rozmowie. Powiedział wtedy, że nie będzie jednym z tych, którzy wraz z upływem czasu zmieniają zdanie.

Dlaczego Philby i pozostali szpiedzy z tzw. Piątki z Cambridge zostali tak łagodnie potraktowani przez rodaków? Na przykład Anthony Blunt, związany notabene z rodziną królewską, został na kilkanaście lat zwolniony z odpowiedzialności karnej w zamian za zeznania, a John Cairncross praktycznie do końca życia żył sobie spokojnie na francuskiej Riwierze.

Ewentualna kara zależała od postawy establishmentu, a wielu polityków i oficerów wywiadu po prostu podzielało poglądy Philby’ego oraz reszty i podobnie jak on wyrabiało je sobie zresztą przed wojną, czasem właśnie na Uniwersytecie w Cambridge. Tak jak on obserwowali wówczas na co dzień upadek demokratycznych instytucji, marsze głodu, które wędrowały z północy na południe Anglii. Przyszłość Zachodu wydawała się im wtedy bardzo mroczna, chyba że Sowietom uda się pokonać nazizm i faszyzm. Ci ludzie mogli więc jeszcze po wojnie myśleć, że Philby i reszta zdrajców z Cambridge walczyli w dobrej sprawie.

To dlatego, kiedy Philby miał zostać szefem nowo powstałej sekcji antykomunistycznej w wywiadzie, nikomu ze znajomych Philby’ego – przyznaje się do tego w książce również Milne – nie przyszło do głowy, żeby powiadomić przełożonych o jego komunistycznych poglądach?

O tym, że od czasów uniwersyteckich był wierzącym komunistą, wiedziało sporo osób, ale nie dziwię się, że nikt nie pisnął słówka. W tych kręgach zachłyśnięcie się komunizmem było traktowane jako pewien etap procesu dojrzewania, taka chłopięca nieostrożność, którą się dyskretnie przemilcza. Znalazł się jednak w końcu ktoś, kto głośno powiedział o jego poglądach.

Anglik?

Nie, węgierski Żyd Teddy Kolleg, wieloletni burmistrz Jerozolimy, który w czasie wojny nawiązał doskonałe kontakty w amerykańskim wywiadzie. Po wojnie, w latach 40., odwiedzał dawnych kolegów w siedzibie CIA, kiedy na korytarzu zauważył Philby’ego – znali się z Wiednia, z lat 30. Okazało się, że przed wojną od Flory Solomon, brytyjskiej syjonistki, Kolleg się dowiedział, że Philby jest komunistą i miał nawet przekazać tę informację dalej brytyjskiemu wywiadowi. Kolleg zapytał więc kolegów z CIA, co taki żarliwy komunista robi w centrali amerykańskiego wywiadu. I to był początek kłopotów Philby’ego.

Dlaczego według pana Philby zdradził ojczyznę?

Był człowiekiem, który bardzo wcześnie zdecydował, po której stronie się opowiedzieć i trzymał się tego, na dobre i na złe, do końca życia. Komunizm stanowił według niego odpowiedź na wszystkie wyzwania wojny i czasów powojennych. W jakimś sensie można go było za to podziwiać.

Nagrobek Kima Philby'ego na moskiewskim cmentarzu.

Zasłużył na śmierć? Sowieci zdrajców skazywali na śmierć, np. Olega Pieńkowskiego...

Nie. Nie wierzę w takie metody.

Na jaką więc karę zasłużył człowiek, który sam skazał na śmierć setki agentów? Byli pewnie wśród nich również Polacy i inni brytyjscy sojusznicy.

W pewnym sensie odbył swoją karę. Do śmierci przez 25 lat mieszkał na wygnaniu. W Związku Sowieckim.

Phillip Knightley - dziennikarz i pisarz z Australii, był korespondentem brytyjskiej gazety niedzielnej „The Sunday Times”. W latach 60. podczas afery szpiegowskiej Kima Philby’ego, Knightley znalazł się w specjalnej grupie dziennikarzy śledczych (Insight), która zajęła się sowieckimi kretami w brytyjskim wywiadzie. Poznał wtedy szefów i agentów wywiadów z obu stron muru berlińskiego. Jest autorem książki o Philbym „The Master Spy” z 1989 r. W 1988 r., jako jedyny zachodni dziennikarz przeprowadził z nim w Moskwie wywiad. Napisał również wstęp do książki „Kim Philby. The Unknown Story of the KGB’s Master Spy”, która ukazała się właśnie na rynku brytyjskim nakładem wydawnictwa Biteback Publishing

Artykuł został opublikowany w 5/2014 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.