Bestialska fala. Młodzi Polacy robili wszystko, by uciec przed tym horrorem
  • Tomasz StańczykAutor:Tomasz Stańczyk

Bestialska fala. Młodzi Polacy robili wszystko, by uciec przed tym horrorem

Dodano: 

Chociaż formalnie Ruszar był nadal „kotem”, chronił go autorytet „dziadka”. Nie przeszedł więc upokorzeń, fundowanych „kociarstwu” przez „starych żołnierzy”, ale w swoim dzienniku pisał o fali.

Gdy trzeba było wykonać jakąś pracę, do której zostało wyznaczonych dziesięciu żołnierzy, a połowa z nich to „stare wojsko”, zdanie wykonywało tylko czterech „kotów”. Piąty pilnował, by nie zaskoczył niepracujących „trep”, podoficer zawodowy. „Nie daj Bóg, aby młody nie zdążył ostrzec starego wojska” – pisał Ruszar.

O tym, jak było traktowane „kociarstwo” mówi wierszyk, zapisany przez Ruszara:

Gdy rezerwa głośno chrapie
Kot żyletką kibel drapie.
Po emocjach i oklaskach

Koty cieszą mordy w maskach.

Nie ma kocie jak w piechocie
Kita w górę, morda w błocie.

Kubeł, woda, szmata, szczota
To narzędzie pracy kota.
Gdy kot z kotem rejon grzeje

To rezerwa wódę chleje.

Kaprale pytali „kotów”, co to jest wojsko. Prawidłowa odpowiedź brzmiała: rezerwa i kociarstwo.

Czytaj też:
MIG-iem do wolności. Wyczyn polskiego pilota rozjuszył Sowietów

„Koty” musiały mieć na wszystko zezwolenie od „rezerwy”:

Szanowny Dziadku
Ja kot szarobury

Z kitą podwiniętą do góry
Na wysokości Pałacu Kultury
Wystrzelony z rakiety

Chuj wie, z jakiej planety

Proszę szanownej fali
O pozostanie na sali

Czołg T-54A Ludowego Wojska Polskiego. Zdjęcie ilustracyjne. Fot: Z. Chmurzyński

Trzeba było prosić także o możliwość zapalenia papierosa:

Ja, kot syjamski
Zrzucony przez desant wietnamski
Szybki jak motor Honda

Zmienny jak anakonda
Z poszanowaniem fali

Proszę, bym mógł zapalić

Ochrona, którą się cieszył Ruszar ze strony „Bociana”, była jednak z niechęcią odbierana przez część „starego wojska”. Pewnego dnia usłyszał: „Rezerwa tyle razy podkurwiała się, że nie zapierdalasz jak kot. Mówili:»Kot jest jak chuj, ścigać go«”.

Ruszar wspomina, że w Boże Narodzenie, przed jego przybyciem, młodzi żołnierze „nie wychodzili z kibla, biegali w maskach, ćwiczyli pompki”. Jednak Boże Narodzenie w 1979 r. wyglądało inaczej i niektórzy młodzi żołnierze dostali po kielichu, a „rezerwa” jego kompanii oburzała się nawet, że w sąsiedniej kompanii nie wolno było „kotom” oglądać w święta telewizji.

Artykuł został opublikowany w 8/2018 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.