Do wydarzeń tych doszło w budynku Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy trakcie sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej (WRN). Stronę rządową reprezentowała delegacja, której przewodniczył wicepremier Stanisław Mach. Bydgoską „Solidarność” reprezentował z kolei Jan Rulewski. Stronie opozycyjnej zależało na przekonaniu władz do rejestracji rolniczej „Solidarności”. Związkowcy z „S” zamierzali przedstawić żądania rolników prowadzących strajk okupacyjny w siedzibie bydgoskiego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Strona solidarnościowa nie była jednak w stanie poruszyć tego tematu, ponieważ sesja WRN została nagle przerwana.
Reakcja papieża
Związkowcy, widząc, jak działacze PZPR opuszczają salę obrad, postanowili pozostać tam do skutku, aż władze będą chciały rozmawiać na temat rejestracji związku zawodowego rolników indywidualnych. Jan Rulewski wezwał pod budynek Urzędu Wojewódzkiego „posiłki”, by zwiększyć presję na władzach.
Te jednak nie ugięły się w obliczu kolejnego strajku okupacyjnego i wysłały na miejsce milicję i SB. Służby zaczęły siłą wyrzucać protestujących na ulicę. W trakcje tej akcji pobici zostali Jan Rulewski, Michał Bartoszcze i Mariusz Łabentowicz. Ich stan był na tyle poważny, że musieli zostać przewiezieni do szpitala.
Wydarzenie to zelektryzowało opinię publiczną w Polsce i na świecie. Głos w sprawie brutalnego ataku na działaczy „S” zabrał m.in. Jan Paweł II. Strona opozycyjna podjęła decyzję o zorganizowaniu manifestacji siły. 27 marca doszło do ogólnopolskiego strajku ostrzegawczego. Szacuje się, że wzięło w nim udział ok. 62 proc. pracowników.
„Protest ukazał władzom skalę poparcia społecznego dla »Solidarności«. Był on również silnym wsparciem dla negocjujących z władzami związkowców, którzy od samego początku spotykali się z najważniejszymi osobami w państwie i partii, w tym z Wojciechem Jaruzelskim, Mieczysławem Rakowskim i Stanisławem Cioskiem. Negocjatorem był kardynał Stefan Wyszyński, który wzywał do zawarcia kompromisu” - wyjaśnia gdański IPN.
Rola Wałęsy
Do dziś kontrowersyjna pozostaje rola Lecha Wałęsy, który dokładał wszelkich starań, by nie dopuścić do strajku generalnego.
– Kontekstem tych wydarzeń były odbywające się wówczas wielkie sowieckie manewry. Sądzę, że jedna z frakcji w PZPR szukała incydentu, który pozwoli pójść na pełne zwarcie ze stroną solidarnościową. To mogło się skończyć przyspieszonym stanem wojennym. Pamiętajmy bowiem, że pozycja gen. Wojciecha Jaruzelskiego nie była wówczas zbyt mocna. Ostatecznie jednak okazało się, że ta frakcja nie miała wystarczająco dużo siły przebicia – mówi Dorzeczy.pl Krzysztof Wyszkowski, działacz opozycji antykomunistycznej w PRL.
„Skutkiem »dni marcowych« był podział wewnątrz »Solidarności« i dalszy wzrost napięcia społecznego. Dla władz reżimowych było to niezwykle korzystne ze względu na trwające już wówczas przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego. Niewątpliwie jednak wydarzenia bydgoskie utorowały drogę do rejestracji rolniczej »Solidarności«, która nastąpiła 12 maja 1981 r”. - tłumaczy IPN.