Cudowny Obraz Matki Bożej Częstochowskiej został okradziony z sukni i korony w nocy z 22 na 23 października 1909 roku. W sprawę zamieszany był jeden z paulinów, Damazy Macoch. Była to podejrzana postać. Jak miało się później okazać, człowiek bez skrupułów, który został zakonnikiem, jedynie po to, aby wieść wygodne życie. Był bezwzględny i nie cofnął się nawet przez zabójstwem. Kradzieży sukni Matki Bożej nigdy mu nie udowodniono, lecz wiele wskazuje, że rabunku dokonał właśnie on.
Kradzież klejnotów
Tygodnik „Świat” w 1910 roku pisał:
„Czego tu nie ma? Kradzież, fałszerstwo, zabójstwo, świętokradztwo. I ta kradzież jest zabieraniem ofiar ludu od ust nieraz sobie odejmującego... I to zabójstwo jest bratobójstwem. I to świętokradztwo jest ogołoceniem z wotów i klejnotów cudownego obrazu Najświętszej Panny Częstochowskiej... Dokonał tego strażnik najdroższej pamiątki narodowej i katolickiej”.
Sprawa Damazego Macocha od początku elektryzowała opinię publiczną na ziemiach polskich. Pikanterii tej oburzającej sprawie dodawało to, iż niektórzy łączyli Macocha z rosyjskimi służbami (ochraną).
Kradzież sukni i korony zauważono rano, 23 września 1909 roku:
„Pierwszy spostrzegł świętokradztwo dzwonnik Bolesław, który przed godziną 5-tą rano poszedł na chór. Stan kaplicy był przerażający: zasłona cudownego obrazu podniesiona i podparta dwiema świecami… Część wotów w pośpiechu porzucona wala się u stóp obrazu… Z obrazu spogląda przenajświętsza Panienka, odarta z sukni i korony, spogląda boleśnie jakby i smutno… (…) Obrus wygnieciony odciskiem stopy… Z galeryjki na ambonę zwiesza się pozostawiony sznur z węzłami” – donosiła już 23 września „Gazeta Częstochowska”.
Z kaplicy Cudownego Obrazu zniknęła drogocenna perłowa suknia z obrazu Matki Bożej. Wiadomość szybko rozniosła się po wszystkich ziemiach polskich, a nawet dalej. Na wieść o świętokradztwie, papież Pius X obiecał przekazać inne klejnoty, które przyozdobią nową suknię Czarnej Madonny. Zareagował nawet sam car Mikołaj II, który również chciał ufundować nową suknię. Cara uprzedził jednak papież, który przekazał wota (tzw. diademy papieskie) na przełomie 1909 i 1910 roku. Koronacja koroną przekazaną przez Piusa X miała miejsce 22 maja 1910 roku.
Poszukiwanie sprawcy
W całej Polsce przez długi czas odprawiano msze święte mające wynagrodzić świętokradczej zbrodni. Wiadomość poruszyła cały polski naród, dla którego – w czasach, kiedy nie istniało państwo polskie – Jasna Góra była duchową stolicą i miejscem niezwykle symbolicznym.
„Dziś patrzymy na znieważony obraz Najświętszej Panny, odarty ręką zbrodniarza z koron i sukni, przy którym od sześciu wieków tylu łask doznano, tylu chorych uleczonych, tylu smutnych pocieszonych, tylu grzeszników nawróconych!...skąd się wziął zbrodniarz i podobny świętokradca tak wielki i gdzie się tego nauczył?” – pytał przeor paulinów Euzebiusz Rejman w kazaniu z 25 listopada 1909 roku, a wraz z nim zastanawiali się wszyscy Polacy.
Śledztwo stało jednak w miejscu. Dopiero ponad pół roku później organy ścigania wpadły na pewien trop. 26 lipca 1910 roku niedaleko Częstochowy, w rowie odnaleziono skrzynię, w której znajdowały się ludzkie zwłoki. Był to mężczyzna zamordowany prawdopodobnie toporem.
Jak się później okazało nazywał się Wacław Macoch i mieszkał wcześniej w Warszawie. Dowiedziano się, że zaledwie od kilku tygodni był mężem niejakiej Heleny Krzyżanowskiej, którą szybko powiązano z jednym z paulinów, Damazym Macochem. Jak się okazało kobieta była kochanką Damazego, który, aby nie wzbudzać podejrzeń, kiedy ta zaszła w ciążę, ożenił ją z własnym kuzynem, cały czas łożąc na jej utrzymanie wielkie sumy. Po jakimś czasie Damazy nie potrzebował już swego kuzyna i postanowił się go pozbyć. Morderstwa dokonano w celi przestępcy na Jasnej Górze. W wyniesieniu zwłok pomagało Damazemu zaś dwóch innych ojców, którzy również mieli na sumieniu liczne kradzieże z klasztornego skarbca.
Jak Macoch znalazł się na Jasnej Górze
Znajdujący się w zaborze rosyjskim klasztor na Jasnej Górze był zmuszony podlegać pod surowe regulacje nakładane przez carat. Urzędnicy carscy uznawali zaś, że zakonnik nie musi być pobożny, ale za to musi być „swój”, to znaczy zaakceptowany przez urzędników. W ten sposób do klasztoru dostawali się ci, którzy w normalnych warunkach nigdy nie otrzymaliby habitu.
Damazy Macoch uzyskał status księdza zakonnego już po czterech miesiącach nowicjatu, chociaż reguła paulinów wymagała czterech lat. Miał to być dowód na to, że Macoch był tak naprawdę agentem ochrany, którego zadaniem było doprowadzić do siłowego zamknięcia klasztoru na Jasnej Górze.
Damazy Macoch szybko trafił do więzienia. Choć sam twierdził, że ukradł klejnoty Matki Bożej Częstochowskiej, to tego czynu mu nie udowodniono. Został skazany za morderstwo. Zmarł w więzieniu w Piotrkowie 6 września 1916 roku na gruźlicę.
Klejnotów Maryjnych nigdy nie odnaleziono.
Czytaj też:
Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura – przedwczesna śmierć asów polskiego lotnictwaCzytaj też:
Komunista, szpieg i oficer Wojska PolskiegoCzytaj też:
Nie tylko akcja pod Bezdanami, czyli jak PPS i Piłsudski napadali na pociągi