Gdy w październiku 1964 r. Zenon Kliszko, członek Biura Politycznego, prawa ręka Gomułki od spraw kultury, na zebraniu w Związku Literatów obsztorcowując sygnatariuszy „Listu 34”, mamrotał zbyt cicho, pisarka Izabela Czajka-Stachowicz krzyknęła bezceremonialnie: „Głośniej, synku!”.   
                
        
     
                 
                              
          
              
        Sala zarechotała, Kliszko wyraźnie się speszył. Incydent ten stał się ukochaną, powtarzaną z dumą anegdotą środowiska literackiego, dowodem jego bohaterstwa i odwagi.
Byłoby tak, gdyby pozwolił sobie na to jakiś pisarz niezależny, np. Leopold Tyrmand czy Marek Nowakowski, których nie ominęłyby przykre konsekwencje. Działo się to jednak na zebraniu partyjnym i krzyczał swój do swego. Bezkarna, zasłużona towarzyszka, której nie spadł za to włos z głowy.
    
                        © ℗ 
                        Materiał chroniony prawem autorskim.
                        Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
            
                         
                           
                Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
