Kilka dni po wybuchu powstania styczniowego konspiracyjny Komitet Litewski ogłosił się Prowincjonalnym Rządem Tymczasowym na Litwie. Wydał manifest analogiczny do manifestu Rządu Narodowego w Warszawie, zapowiadający uwłaszczenie chłopów, przydział ziemi dla bezrolnych, którzy wezmą udział w powstaniu. Odezwa głosiła: „Bracia! Królestwo powstało, nasi na każdym miejscu biją Moskali. Krew, która za Niemnem się leje, wzywa nas do broni! Walka więc z najazdem za nasze święte prawa, za naszą wolność i u nas się zbliża. Razem więc i zgodnie, a Bóg nam dopomoże. Boże zbaw Polskę!”.
Podjęcie walki na dawnych ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego, czyli na Litwie, miało ogromne znaczenie dla przebiegu powstania. Nie chodziło tylko o to, że im więcej zostanie zorganizowanych oddziałów i na większym terytorium, tym lepiej będą rysowały się szanse zrywu narodowego. Powstanie na Litwie miało związać siły rosyjskie, nie pozwolić im na przedostanie się do Królestwa Polskiego.
Realia były jednak takie, że konspiratorzy w Wilnie nie byli przygotowani do prowadzenia działań powstańczych, podobnie zresztą jak ci w Warszawie. Wybuch powstania wymusiła sytuacja, obawa przed branką do wojska rosyjskiego, która miała przerzedzić szeregi niepodległościowej konspiracji. Na Litwie, jak oceniał prof. Stefan Kieniewicz, wybitny historyk, wielki znawca powstania styczniowego, „zaczynano w sposób improwizowany, bez broni i dowódców”.
Chłopi i ziemia
Kluczowe znaczenie dla rozwoju powstania miał udział chłopów, do nich więc adresowane były manifesty nadające im ziemię. Jeszcze przed wybuchem powstania intensywną agitację wśród chłopów białoruskich przeciw caratowi prowadził Konstanty Kalinowski. Wywodził się z rodziny szlacheckiej, ale związał swój los z Białorusinami. Wydawał pismo „Mużyckaja Prawda”, w którym pisał, że choć chłopi uzyskali wolność osobistą, to jednak nie dostali ziemi. Podnosił sprawę rusyfikacji Białorusinów oraz wiary – po skasowaniu obrządku unickiego jego wyznawcy zostali przymusowo prawosławnymi. Kalinowski uważał, że w antyrosyjskim zrywie powinni wziąć udział szlachta i chłopi, ale – jak stwierdził historyk Dawid Fajnhauz – „chciał bezpośrednio oprzeć się na chłopstwie, odrzucając dominującą koncepcję, że na chłopstwo należy działać za pośrednictwem warstw szlacheckich. […] Wypowiadał się przeciwko nadaniu ruchowi zbrojnemu »charakteru stanowego« pod przewodnictwem ziemiaństwa”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.