Wiele ludzi na świecie zastanawiało się wówczas, kim jest kardynał z Polski. Był to pierwszy od 455 lat papież, który nie pochodził z Włoch. Co niezwykłego miał w sobie, że został wybrany na następcę świętego Piotra?
Jednak otwartość kardynała Wojtyły, który z właściwym sobie humorem przywitał po włosku zgromadzone tłumy, z miejsca ujął serca zarówno przedstawicieli mediów, jak wiernych. A jakie były reakcje w Polsce na ten niespodziewany wybór?
Zaskoczenie i radość
Reakcje społeczne na wydarzenia, jakie rozegrały się w Watykanie cechowało najpierw zaskoczenie, a potem wielka radość. Jak ujął to biskup Ignacy Tokarczuk „Cała Polska […] popadła w jakieś niedowierzanie, potem zdumienie, a potem nastąpił wybuch jakiejś ogromnej radości”.
Adam Dziurok, który analizował to zagadnienie pisał:
„Wybór Polaka, wedle słów publicysty Stefana Kisielewskiego, wywołał »wstrząs dusz i umysłów«, a »lud przebudził się w ciągu godziny« i demonstrował radość spontanicznie, bez nakazu i strachu. Powszechna euforia miała charakter niezorganizowany – nie zanotowano zbiorowych manifestacji i zgromadzeń religijnych ani też »zakłóceń porządku publicznego«. Komentarze i reakcje miały raczej charakter prywatny i nie przybrały form zewnętrznych. Wyjątkiem był Kraków, gdzie krótko po wieści z Rzymu tłumy mieszkańców przyszły świętować na Rynek Główny. Księża szybko zareagowali, otwierając kościół Mariacki. Tam też odbyła się pierwsza Msza św. w intencji Ojca Świętego”.
Wkrótce wieść o wyborze papieża Polaka rozlała się po całym kraju. W kościołach rozdzwoniły się dzwony, o północy z 16 na 17 października zaczął bić dzwon Zygmunt w Katedrze na Wawelu. Świątynie dekorowano flagami: papieskimi, maryjnymi i narodowymi. Odprawiano Msze święte w intencji Ojca Świętego. Cieszyli się nie tylko wierzący, ale i ateiści, którzy także twierdzili, że wybór kardynał Wojtyły na urząd papieski to wielkie szczęście i wyróżnienie dla Polski. Paradoksalnie, wybór Jana Pawła II spowodował natomiast przygnębienie wśród… części kleru, a konkretnie tej, która była związana z aparatem partyjnym. Jak pisał Adam Dziurok:
Według raportów wojewódzkich władz partyjnych, księża związani z władzami komunistycznymi, jak niektórzy członkowie „Caritas”, byli „przygnębieni i pełni najgorszych przeczuć”, przyjmując wybór kardynała Wojtyły na papieża „z pewnym dystansem i mieszanymi uczuciami”. Część księży „caritasowców” obawiała się, że papież skorzysta z przysługujących mu uprawnień i pozwoli polskim biskupom na suspendowanie ich. Inni z kolei twierdzili, że nowy papież będzie miał aż nadto innych, poważniejszych problemów, aby zajmować się takimi sprawami jak „Caritas” w Polsce. O osobliwy komentarz pokusił się ks. Ernest Werner, prezes Zarządu Wojewódzkiego „Caritas” w Katowicach. Stwierdził on, że wybór kardynała Wojtyły świadczy o tym, że „świat kroczy ku socjalizmowi”.
Partia w konsternacji
Dla samego aparatu partyjnego wybór Polaka na najwyższy urząd Kościoła Katolickiego stanowił nie lada problem. Widząc niekłamaną radość społeczeństwa, komuniści zdecydowali się na bardzo przewrotną narrację. Otóż wielki awans, jaki dotknął metropolitę krakowskiego, miał być dowodem na to, że PRL prowadzi bardzo korzystną dla katolików politykę wyznaniową. Jak ujął to dr hab. Adam Dziurok z katowickiego IPN-u:
„Z kolei władze PRL chciały przekuć swoją porażkę w zwycięstwo. Do celów propagandowych zalecano, żeby awans metropolity krakowskiego interpretować jako świadectwo korzystnej sytuacji wyznaniowej w PRL. To jest bardzo ciekawe - mianowicie w jednej z analiz czytamy, że to, iż Polak pojawił się na Stolicy Piotrowej to był dowód wyższości moralnej socjalizmu nad kapitalizmem. Dowodzono, że w Polsce nie było problemu ulicznych rozbojów, narkomanii, pornografii... Kościół napotykał po prostu tutaj na mniejsze przeszkody natury moralnej niż w krajach kapitalistycznych. I taki wybór Polaka na papieża należy rozważać w kontekście spraw ogólnonarodowych, że na to wyróżnienie zapracował nie tylko Kościół, lecz cały naród. A wynik konklawe był w dużej mierze następstwem wzrostu autorytetu PRL na arenie międzynarodowej”.
Taki był efekt przemyśleń aparatu partyjnego, jednak „na gorąco”, w dniu 16 października, konsternacja weń była ogromna. Profesor Jerzy Eisler podkreślał, że to właśnie w tym dniu z niebywałym, jak na ówczesne standardy opóźnieniem rozpoczął się „Dziennik Telewizyjny”, który lakonicznie poinformował o wyborze Karola Wojtyły na nowego papieża. Jeszcze w tym samym dniu zwołana została narada Biura Politycznego. Jednakże oficjalna depesza gratulacyjna od najwyższych władz PRL (a więc sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka, przewodniczącego Rady Państwa PRL Henryka Jabłońskiego i premiera Piotra Jaroszewicza) została opublikowana dopiero 18 października.
Nazajutrz po wyborze, 17 października, partyjne gazety czyli „Trybuna Ludu” oraz „Żołnierz wolności”, umieściły co prawda na pierwszej stronie informację o ogłoszeniu kardynała Wojtyły papieżem, ale informacja była bardzo lakoniczna, podobnie jak depesza PAP z tego samego dnia, która informowała, że:
„Kardynał Karol Wojtyła, dotychczasowy metropolita krakowski wybrany został w poniedziałek 16 bm. kolejnym Papieżem Kościoła Rzymskokatolickiego. Przybrał on imię Jana Pawła II. Wiadomość o wyborze polskiego duchownego nowym Papieżem została ogłoszona z balkonu Bazyliki św. Piotra przez kardynała diakona Pericle Felici wobec licznie zgromadzonych. Karol Wojtyła, Jan Paweł II jest pierwszym od 455 lat papieżem nie-Włochem od czasu śmierci papieża Adriana VI, który panował w latach 1522-23. Wszyscy kolejni papieże byli Włochami”.
Wszystkie tytuły prasowe związane z partią skrupulatnie przemilczały radosne reakcje społeczeństwa na wieści z Watykanu. W kolejnych dniach pojawiały się już jednak pewne komentarze wskazujące, jak np. w „Trybunie Ludu” z 19 października, że nowy papież winien „działać na rzecz pokoju, porozumienia i współpracy między narodami” (co zresztą korespondowało z oficjalną depeszą, jaką do Jana Pawła II wystosował Leonid Breżniew, który wskazał, że rolą Kościoła jest działanie „w interesie odprężenia międzynarodowego, przyjaźni i pokoju między narodami”). Co istotne, oficjalne organy prasowe PRL-u nie opublikowały fotografii nowo wybranego papieża, nie przedstawiły jego biografii – jedynie najważniejsze dokonania naukowe. Z linii oficjalnej powściągliwości wyłamał się jedynie „Tygodnik Powszechny” oraz „Słowo Powszechne”.
Jak pisał serwis „Dziennika Gazety Prawnej”: „W dniu 22 października 1978 r. Tygodnik ukazał się w odświętnej, żółtej szacie graficznej, a na jego tytułowej stronie, obok informacji o wyborze »Karola Kardynała Wojtyły na Papieża Kościoła Powszechnego«, wielkimi czcionkami umieszczono napis »Habemus Papam!«. Poniżej redakcja zamieściła obszerną korespondencję Jerzego Turowicza z Rzymu, a także przemówienie Jana Pawła II do wiernych. W tym samym numerze ukazały się fotografie Wojtyły, jego życiorys oraz analizy i komentarze”.
Równie obszerne informacje można było przeczytać także w „Słowie Powszechnym”, które było wydawane przez Stowarzyszenie PAX (podporządkowane władzom komunistycznym). „Słowo” przytoczyło m.in. relacje z Krakowa i Wadowic po wyborze nowego papieża, komentarze oraz liczne fotografie kardynała Wojtyły. Najobszerniejsze artykuły o kolejnym następcy świętego Piotra ukazywały się w prasie zachodniej.
Czytaj też:
Pisarz, duchowny, teolog. Zanim Karol Wojtyła został papieżemCzytaj też:
Kto chciał zabić papieża?Czytaj też:
Testament Jana Pawła II. Dziedzictwo Papieża dla Polaków i świata