Wielka Sobota to wigilia Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. W czasie Mszy świętej kapłan święci ogień i wodę. Wierzono niegdyś, że gałązka pochodząca z poświęconego przez księdza ognia uchroni dom od nieszczęść i pożarów. Na stosie przed kościołem palono także tzw. głowienki – drewienka leszczyny złożone na krzyż. Leszczynie przypisywano szczególne właściwości, gdyż to właśnie ona udzieliła rzekomo schronienia Świętej Rodzinie uciekającej do Egiptu. Święcone głowienki przybijano nad wejściami do domów. Popiół z wielkosobotniego stosu również zbierano – gospodarze rozsypywali go podczas pierwszej orki lub na krańcach pola, aby uchronić je od żywiołów.
W Wielką Sobotę wieczorem po raz pierwszy od Wielkiego Czwartku brzmią w kościołach dzwony. Wiąże z tym pewna legenda. Według tej opowieści, Pan Jezus po śmierci zstąpił do piekła, gdzie Archanioł Gabriel, z Jego rozkazu, przykuł Lucyfera do kamiennego słupa. Ogniw łańcucha było tyle, ile dni w roku. Lucyfer każdego dnia przegryzał jedno ogniwo. Ostatnie z nich pęknąć miało właśnie w Wielką Sobotę, lecz wówczas, na dźwięk kościelnych dzwonów i ludzkich śpiewów, ogień w piekle się wzmógł, a ogniwa ponownie się zespoliły. Legenda mówi, że dopóki w Wielką Sobotę dzwonią dzwony, a ludzie śpiewają „Alleluja”, dopóty Lucyfer nie zdoła się uwolnić i nie nastąpi sądny dzień.
Święcenie pokarmów
Święconka to, obok zdobienia jajek, jedna z najpiękniejszych tradycji. Także dzisiaj niesienie koszyka ze święconką do kościoła jest dla wielu Polaków kulminacyjnym momentem tego wyjątkowego dnia. Był to najważniejszy obrzęd w czasie Wielkiej Soboty – „powszechny, umiłowany i bardzo polski zwyczaj”.
Jeszcze w XIX wieku zdarzało się jednak, że nie wszystkim widok wypełnionych po brzegi koszyków się podobał. Pisarz i poeta Lucjan Siemieński krytyków tego obrzędu określił niegdyś dosadnie jako „owych propagatorów cywilizacji, spoglądających krzywym okiem na wszystko, co swoje, dowodzących, że to barbarzyński zwyczaj, ten zbytek zastawy i jadła, że takie placki, baby i szynki można jeść cały rok, a nie w jednym lub kilku dniach”.
Święcenie pokarmów szczęśliwie oparło się krytyce i od wieków jest dla Polaków jedną z największych, można rzec nawet, narodowych tradycji. Dawniej święcenie pokarmów miało jeszcze bardziej uroczysty charakter, niż dzisiaj. Do święcenia noszono niekiedy całe kosze czy duże półmiski wypełnione różnymi przysmakami. Ilość i wielkość święconki zależała, rzecz jasna, od zamożności domu.
Opisy pochodzące z końca XV wieku mówią m.in., że bogaci krakowscy mieszczanie do święcenia szykowali nawet kilkanaście półmisków mięsiwa, kilkanaście chlebów, nawet kilkaset jajek, wiele bab, kołaczy i innych ciast. Z ciasta wykonywano także niekiedy figurki postaci z Pisma Świętego, np. Apostołów, Piłata, strażników.
„Pomiędzy temi misami, stały figury z ciasta przedniego wyobrażające dziwne, zabawne historyjki. Poncyusz Piłat wyjmował kiełbasę z kieszeni Mahometa, a wiadomo, że Żydzi i Turcy nie jedzą wieprzowiny, więc to na nich epigramma było pocieszne”. – pisał o święceniu na dworze hetmana Jana Amora Tarnowskiego, jeden z jego dworzan, Mikołaj Pszonka w liście do swojej żony.
Na wsiach trudno było szukać takiego przepychu, jednak i tam starano się, aby święcenie było jak najbogatsze. Na Święta Wielkiej Nocy nie mogło zabraknąć jajek, szynki, kiełbasy, chleba i babki.
Warto przy tym dodać, że święcenie większej ilości pokarmów wynikało także z tego, iż ksiądz na święcenie przybywał do różnych, wybranych wcześniej domów i dworów – skoro więc nie trzeba było nosić święcenia do kościoła, można było przygotować wszystkiego więcej. Do dzisiaj jeszcze, przede wszystkim na wsiach, żywy jest zwyczaj święcenia pokarmów w domach.
Zwyczaj noszenia święconek do kościoła powstał dopiero w XIX wieku. Wtedy też rozmiar święconki, ze względów praktycznych, uległ zmniejszeniu – choć początkowo były to i tak duże, wiklinowe kosze, a nie znane współcześnie koszyczki.
Co umieścić w koszyku ze święconką?
Dzisiaj także w koszykach ze święconką znajduje się to – choć w mniejszej ilości – co i przed kilkoma wiekami święcono w Wielką Sobotę. Są więc jajka, kiełbasa, chleb, sól, chrzan. I tak jak dawniej święcone stroi się białą serwetką i zielonymi listkami bukszpanu.
Każdy pokarm znajdujący się w koszyku ze święconką ma swoją symbolikę:
- Baranek – wykonany z cukru (niegdyś masła). Jest to symbol zmartwychwstałego Chrystusa i zwycięstwa życia nad śmiercią
- Chleb – to także symbol Jezusa Chrystusa
- Jaja –są symbolem płodności i rodzącego się nowego życia. Kiedyś uważano, że by zapewnić sobie powodzenie, trzeba święcić nieparzystą liczbę pisanek
- Sól – to symbol życia, trwałości i nieśmiertelności
- Wędlina – jest symbolem dobrobytu
- Masło – to symbol dostatku
- Chrzan – to symbol męki Jezusa Chrystusa
- Kurczaczek lub zajączek wielkanocny – to symbol odradzającego się życia.
Po poświęceniu pokarmów i uczestnictwie we Mszy Świętej wielkosobotniej, czyli Liturgii Wigilii Paschalnej, następowało radosne oczekiwanie na wielkanocny poranek i Mszę rezurekcyjną.
Czytaj też:
Pisanki, kraszanki, ażurki. Skąd się wzięły i jak je wykonać?Czytaj też:
Via Dolorosa. Jerozolimska droga krzyżowa Chrystusa