Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” – słynny reportaż wybitnej białoruskiej pisarki Swiatłany Aleksijewicz (laureatki literackiego Nobla) to wstrząsająca opowieść o sowieckich kobietach walczących na frontach wojny z III Rzeszą. Jeden dramatyczny epizod tej książki najbardziej zapadł mi w pamięć i przez wiele dni po przeczytaniu nie dawał mi spokoju. Chodzi o opis marszu kolumny kobiet żołnierek w upalny letni dzień 1943 r. Kolumna idzie powoli, kobiety prawie padają z wycieńczenia i braku wody, zostawiając za sobą w powietrzu straszliwy odór i krwawe ślady menstruacji. Oczywiście nikt w Armii Czerwonej nie pomyślał o tych „kobiecych sprawach”. Bo i kogo mogła obchodzić taka „drobnostka” w „godzinie wielkiej próby”, gdy kraj znajdował się nad przepaścią i groziła mu całkowita porażka?
Werbowanie kobiet do sowieckich sił zbrojnych wynikało przede wszystkim z ogromnych strat ludzkich poniesionych na początku wojny z Niemcami. Skala klęski Armii Czerwonej w pierwszych tygodniach wojny była tak ogromna, że sam Stalin był bliski załamania. Aby zapobiec całkowitej katastrofie, trzeba było gruntownie zreformować wiele obszarów polityki wewnętrznej ZSRS. W tym również sposób pozyskiwania nowych żołnierzy.
Trzy mobilizacje
Od pierwszego do ostatniego dnia drugiej wojny światowej Wehrmacht nigdy nie miał na froncie wschodnim przewagi liczebnej. Zdecydowanie ustępował on również Armii Czerwonej pod względem ilości (i nierzadko jakości) uzbrojenia. Wielkie niemieckie zwycięstwa z lat 1941–1942 odniesiono głównie dzięki słabości organizacyjnej i fatalnemu dowodzeniu Armii Czerwonej, a także początkowemu brakowi motywacji do walki wśród milionów żołnierzy sowieckich. Jednak z każdą kolejną porażką Armii Czerwonej jej przewaga nad Wehrmachtem wzrastała. Przeważająca większość obywateli sowieckich (nawet tych wrogo nastawionych wobec ustroju komunistycznego) przekonała się, że faszyzm niemiecki stanowi dla nich o wiele większe zagrożenie niż stalinizm. Wojna z Niemcami dla lwiej części społeczeństwa sowieckiego rzeczywiście przekształciła się w wojnę ojczyźnianą.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.