Niepokojąco znajome wrażenie robi na czytelniku lektura polskiej prasy z ostatnich miesięcy przed wybuchem drugiej wojny światowej. Zapowiedzią nadciągającego konfliktu stała się wszechobecna w ówczesnych czasopismach propaganda wojenna. Jak pisał we „Wspomnieniach warszawskich” Antoni Słonimski: „Czołgi niemieckie, jak wiadomo, zrobione były z tektury, nie będą mogły przejść Wisły, a jakby próbowały, to się rozkleją”. Czy w gazetach z przedednia wojny głoszono rzeczywiście tak zdumiewające poglądy?
Polski rynek prasowy w ostatnich latach przed wojną był niesłychanie bogaty i znacznie bardziej zróżnicowany od dzisiejszego. Dziesiątki gazet codziennych ukazywały się w nakładach, o których prasa współczesna może tylko marzyć. Ich sympatie polityczne, tematyka i stylistyka dziennikarska sprawiają na czytelniku wrażenie niesłychanej różnorodności, ekstrawaganckiego bogactwa, a także oszałamiającego chaosu. Opisanie całego tego, rozkwitającego przed burzą i unicestwionego nagle świata byłoby zadaniem na wielotomową rozprawę prasoznawczą. Tekst niniejszy jest co najwyżej zbiorem pobieżnie poczynionych spostrzeżeń, nie wyczerpującą analizą.
Wiele z gazet roku 1939 redagowanych było na wysokim poziomie i zamieszczały one oceny sytuacji politycznej napisane z rozwagą, często wbrew powszechnie głoszonym sztampom. Szczególnie cenne wydaje mi się w tym względzie znakomicie redagowane przez Stanisława Mackiewicza, ukazujące się w Wilnie „Słowo”. Drukowane w nim artykuły budzą szacunek swoją niezależnością, odwagą i trzeźwością formułowanych sądów. Pism rzetelnych, dalekich od propagandowej masówki było w tamtym czasie więcej. Niestety, nie one nadawały ton „głównemu nurtowi” ówczesnej prasy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.