Zdrada generała NKWD. Ta operacja odmieniła losy wojny?
  • Mikołaj IwanowAutor:Mikołaj Iwanow

Zdrada generała NKWD. Ta operacja odmieniła losy wojny?

Dodano: 
Japońscy żołnierze zbliżają się do sowieckich pozycji, lipiec 1939 r.
Japońscy żołnierze zbliżają się do sowieckich pozycji, lipiec 1939 r. Źródło: Wikimedia Commons / Dōmei Tsushin
Kim był Gienrich Luszkow? Skruszonym stalinistą czy agentem sowieckim, który dezinformował Japończyków?

13 czerwca 1938 r. do pograniczników marionetkowego państwa Mandżukuo, podporządkowanego Japończykom, zgłosił się dziwnie ubrany człowiek, w wielkim płaszczu przeciwdeszczowym. Gdy go zdjął, pogranicznicy zastygli w osłupieniu. Stał przed nimi człowiek w mundurze generalskim, z Orderem Lenina i dwiema odznakami „Honorowy pracownik NKWD”. Był nim Gienrich Luszkow, dowódca NKWD Kraju Dalekowschodniego. Najwyżej postawiony przedstawiciel sowieckich służb specjalnych, który kiedykolwiek uciekł ze Związku Sowieckiego.

Zaskakująca były jakość i liczba informacji przekazanych Japończykom. Luszkow starannie przygotował się do ucieczki. Miał ze sobą mnóstwo ściśle tajnych dokumentów sowieckich. Gromadził je przez wiele miesięcy. Japoński sztab generalny z trudem mógł uwierzyć w to, co mówił sowiecki generał. Informacje przekazane przez niego były wyjątkowo szczegółowe i starannie dobrane. NKWD Kraju Dalekowschodniego kontrolowało całą infrastrukturę wojskową, zaopatrzenie wojsk w nową technikę, budowę nowych obiektów wojskowych. Luszkow prawie wszystko wiedział o gotowości bojowej sowieckiej floty Oceanu Spokojnego. Japończycy otrzymali dane o dokładnej dyslokacji poszczególnych jednostek wojskowych, planach mobilizacyjnych, lotniskach, magazynach zaopatrzenia, przemyśle wojskowym, budowie hangarów dla lotnictwa i fortyfikacjach.

Pięciokrotna przewaga Sowietów

Informacje przekazane przez Luszkowa okazały się na tyle ważne, że zmusiły japoński sztab generalny do zmiany priorytetów strategicznych i planów prowadzenia wojny na Dalekim Wschodzie. Według Luszkowa w latach 30. Związek Sowiecki wielokrotnie zwiększył swój potencjał wojskowy na Dalekim Wschodzie i przewaga Armii Czerwonej w tym regionie nad armią japońską była przytłaczająca. Japończycy byli pozbawieni jakichkolwiek szans na zwycięstwo w starciu z sowiecką armią. Przeciwko rozlokowanym w Mandżurii dziewięciu japońskim dywizjom Związek Sowiecki już w pierwszym rzucie mógł wystawić 28 dywizji, w drugim rzucie do 58 dywizji. Na lotniskach Dalekiego Wschodu ZSRS skoncentrował blisko 2 tys. samolotów bojowych, którym Japończycy mogli przeciwstawić najwyżej 340 maszyn. Jeszcze większa była przewaga Armii Czerwonej w czołgach: ponad 3 tys. sowieckich maszyn przeciwko 170 japońskim. Ogólny stosunek sił był 5 do 1 na korzyść Związku Sowieckiego.

Czytaj też:
Czołgi się psuły, a żołnierze gubili. Kompromitacja sowieckiego najazdu na Rumunię

Dla Japończyków, którzy odebrali informacje Luszkowa początkowo z niedowierzaniem, był to szok. Sowiecki zbieg ujawnił także istnienie planów sowieckiej agresji przeciwko Japonii w celu pomocy komunistycznym wojskom Mao Zedonga, walczącym przeciwko Japończykom. Uderzenie od tyłu na ich wojska walczące w centralnych Chinach mogło zniweczyć wszystkie zwycięstwa armii cesarskiej w Państwie Środka i doprowadzić do całkowitej klęski. Według wspomnień jednego z oficerów japońskiego sztabu generalnego pod wpływem informacji Luszkowa cały sztab był poważnie zaniepokojony perspektywą udziału Związku Sowieckiego w wojnie w Chinach. Zapanowało przekonanie, że Związek Sowiecki czeka na wyniszczenie walczących stron w wojnie japońsko-chińskiej, by wejść do akcji.

Luszkow pochodził z żydowskiej rodziny z Odessy. To pochodzenie tłumaczy wiele cech jego awanturniczego charakteru i stylu życia. Są bowiem opinie, że „odeska żydowskość” charakteryzuje się niezwykłą przedsiębiorczością, ironicznym nastawieniem wobec życiowych perypetii i mafijnością. Nieprzypadkowo świat przestępczy Odessy prawie od zawsze był zdominowany przez przedstawicieli żydowskiej społeczności, a o jego najbardziej znanych osobistościach do dziś powstają legendy, książki i filmy fabularne.

Próba sił

Czy Japończycy uwierzyli w informację Luszkowa? Nie do końca. W sztabie generalnym istniało również domniemanie, że jest to wielka gra dezinformacyjna NKWD, mająca zastraszyć Japończyków i w ten sposób zabezpieczyć bezpieczeństwo wschodnich granic Związku Sowieckiego. Dlatego już w lipcu 1938 r. zdecydowano o przeprowadzeniu tzw. rozpoznania walką. W rejonie jeziora Hassan 19. japońska dywizja zaatakowała wzmocnione pozycje Armii Czerwonej. Porażka dała Japończykom do zrozumienia, że informacje Luszkowa są jak najbardziej prawdziwe. A Armia Czerwona na Dalekim Wschodzie stanowi dla nich poważne realne zagrożenie.

Gienrich Luszkow

Kolejnym potwierdzeniem były walki stoczone latem 1939 r. nad rzeką Chałchyn Goł. Niektórzy badacze nazywają ją drugą wojną rosyjsko-japońską (po pierwszej z lat 1904 – 1905). Te walki na terenie Mongolii (podporządkowanej Moskwie) miały o wiele większy rozmach. Z obu stron uczestniczyły w nich dziesiątki tysięcy żołnierzy, setki samolotów i czołgów. Armia Czerwona i jej mongolscy sojusznicy zadali armii cesarskiej druzgocącą klęskę. Japonia zmuszona była prosić o rozejm, który podpisano 15 września 1939 r., dwa dni przed atakiem Związku Sowieckiego na Polskę.

W kwietniu 1941 r. podpisano sowiecko-japoński traktat o neutralności, na co z pewnością miały wpływ informacje otrzymane przez Japończyków od Luszkowa. Miało to ogromne znaczenie dla rozwoju wydarzeń podczas II wojny światowej, w szczególności sytuacji strategicznej na froncie sowiecko-niemieckim. Wiedząc na pewno, że Japończycy nie przystąpią do wojny przeciwko Związkowi Sowieckiemu, Stalin zdecydował się na przerzucenie większości doskonale uzbrojonych, a co najważniejsze – mających doświadczenie bojowe i przygotowanych do walki jednostek armii Dalekiego Wschodu na Zachód. Z ich pomocą wygrał decydującą bitwę o Moskwę w listopadzie–grudniu 1941 r.

Luszkow w tym czasie aktywnie pracował w japońskim sztabie generalnym, nadal skutecznie przekonując Japończyków o niecelowości przyjścia z pomocą III Rzeszy, która – jak się wydawało na początku wojny – bez trudu da sobie radę z Armią Czerwoną.

Artykuł został opublikowany w 2/2019 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.