Proces Szesnastu toczył się w dniach 18-21 czerwca 1945 roku. Przed sowieckim sądem stanęło szesnastu Polaków: ostatni dowódca AK gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek”, wicepremier i delegat Rządu na Kraj Jan Stanisław Jankowski, przewodniczący Rady Jedności Narodowej Kazimierz Pużak z Polskiej Partii Socjalistycznej oraz Kazimierz Bagiński, Adam Bień i Stanisław Mierzwa ze Stronnictwa Ludowego, Stanisław Jasiukowicz, Kazimierz Kobylański, Zbigniew Stypułkowski i Aleksander Zwierzyński ze Stronnictwa Narodowego, Józef Chaciński i Franciszek Urbański ze Stronnictwa Pracy, Eugeniusz Czarnowski i Stanisław Michałowski ze Zjednoczenia Demokratycznego, Antoni Pajdak z Polskiej Partii Socjalistycznej oraz Józef Stemler-Dąbski z Departamentu Informacji i Prasy Delegatury.
Jak zwiedziono Polaków
W lutym 1945 roku podczas konferencji w Jałcie Stalin poinformował swoich alianckich sojuszników o planach utworzenia w Polsce „tymczasowego rządu jedności narodowej”. Choć Polacy mieli swój rząd, który wówczas przebywał w Londynie, alianci zgodzili się z pomysłem Stalina. Protesty polskiego premiera Tomasz Arciszewskiego na nic się zdały – decyzja została już podjęta.
Polakom trudno było zrozumieć, dlaczego sojusznicy oddają ich w ręce Stalina, jednak próbowali odnaleźć się w nowej sytuacji i ratować, co tylko się da. W ten sposób Rada Jedności Narodowej, czyli parlament Polski Podziemnej, zdecydował o uznaniu „tymczasowego rządu” planowanego przez Stalina, licząc na to, że uda się w jego struktury wprowadzić własnych polityków, niepowiązanych z Moskwą. W tym czasie do rozmów o „wspólnym” rządzie Moskwa zaprosiła polskich polityków. Choć zdawano sobie sprawę, że komuniści mogą posunąć się do różnych wybiegów, a rozmowy nie będą uczciwe, podjęto decyzję o przyjęciu „zaproszenia”. W tamtej sytuacji każda decyzja wydawała się zła.
Rozmowy z Polakami organizował niejaki „generał Iwanow”. W rzeczywistości był nim Iwan Sierow, szef kontrwywiadu wojskowego SMIERSz. 4 marca 1945 roku doszło w Pruszkowie do spotkania generała Leopolda Okulickiego z pośrednikiem Sierowa, pułkownikiem Pimienowem. Zapewnił on polskiego generała, że jego kraj ma uczciwe zamiary, a rozmowy na pewno poprawią relacje pomiędzy Armią Krajową i ZSRS. Własnym słowem honoru ręczył ponadto za bezpieczeństwo osobiste Okulickiego i innych członków polskiej „delegacji”. Podczas kolejnych spotkań „organizacyjnych” Pimienow zaproponował m.in., aby polska delegacja składała się z szerokiego przedstawicielstwa polskich partii politycznych.
Do spotkania wszystkich uczestników rzekomych rozmów doszło 27 marca 1945 roku, także w Pruszkowie. Na miejscu cała szesnastka została natychmiast aresztowana i następnego dnia wywieziona na Okęcie, skąd samolotem przetransportowano ich do Moskwy.
Polska dyplomacja zareagowała natychmiast. Informacji o losie polskich polityków domagano się w Londynie i Waszyngtonie, lecz Moskwa stwierdziła jedynie, że żadnego „porwania” nie było. Dopiero 3 maja Wiaczesław Mołotow podał do wiadomości publicznej, że Polacy zostali aresztowani z powodu „działalności dywersyjnej na tyłach Armii Czerwonej”.
Proces moskiewski, Proces Szesnastu
Polacy spędzili w więzieniu na Łubiance prawie trzy miesiące. Byli tam przesłuchiwani, bici i zmuszani do odpowiednich zeznań podczas pokazowego procesu. Niektórych spośród aresztowanych udało się złamać. Sowieci uzyskali informacje m.in. o istnieniu i funkcjonowaniu organizacji „NIE”.
Proces Szesnastu rozpoczął się 18 czerwca 1945 roku. Proces ten, zwany „procesem” tylko zwyczajowo, nie miał nic wspólnego z prawem i zasadami przyjętymi w demokratycznych państwach. Wiedzieli o tym sami sądzeni. W czasie procesu generał Okulicki mówił:
Proces ten ma charakter polityczny. Chodzi o ukaranie za działalność skierowaną przeciw Armii Czerwonej, działalność zagrażającą interesom Związku Radzieckiego, wymierzoną przeciwko Narodom Zjednoczonym w ich walce z Niemcami. Jednym słowem chodzi o ukaranie polskiego podziemia.
Proces Szesnastu był bezczelną pokazówką. Naprzeciwko każdego sądzonego stał, twarzą w twarz, strażnik z niemal wycelowanym karabinem. Na sali sądowej obecni byli dziennikarze oraz urzędnicy z ambasad państw zachodnich. Z Polaków od samego początku uczyniono zwykłych bandytów, których skazanie jest niezbędne dla zachowania publicznego porządku.
Polakom postawiono zarzuty. Niektóre były zupełnie absurdalne:
1. Organizację podziemnych oddziałów zbrojnych Armii Krajowej na tyłach Armii Czerwonej,
2. Utworzenie podziemnej organizacji wojskowo-politycznej „NIE”,
3. Działalność terrorystyczno-dywersyjną i szpiegowską podziemnych oddziałów zbrojnych AK i NIE,
4. Pracę nielegalnych radiostacji nadawczo-odbiorczych na tyłach Armii Czerwonej,
5. Plan przygotowania wystąpienia zbrojnego w bloku z Niemcami przeciwko ZSRR.
Akt oskarżenia stwierdzał, de facto, że każda polska władza i każdy polski polityk, który działa niezależnie od Moskwy, robi to nielegalnie.
Część spośród szesnastu sądzonych Polaków, kompletnie załamana śledztwem, recytowała formułki, które Sowieci wcześniej wbili im do głów torturami. Niektórzy biernie zgadzali się na stawiane zarzuty. Tylko trzech broniło się samodzielnie. Byli to: Okulicki, Jankowski i Stypułkowski.
21 czerwca 1945 roku Proces Szesnastu dobiegł końca i ogłoszono wyrok. Generał Okulicki skazany został na 10 lat więzienia, Jankowski na 8 lat, Bień i Jasiukowicz na kary po 5 lat, Pużak na 1,5 roku, Bagiński na rok, Zwierzyński na 8 miesięcy, Czarnowski na 6 miesięcy, Mierzwa, Stypułkowski, Chaciński i Urbański na 4 miesiące. Michałowski, Kobylański i Stemler-Dąbski zostali uniewinnieni.
Trzech spośród skazanych w Procesie Szesnastu zmarło lub zostało zamordowanych w sowieckich więzieniach. Byli to generał Okulicki, zamordowany prawdopodobnie w moskiewskich Butyrkach 24 grudnia 1946 roku; Jan Stanisław Jankowski zamordowany 13 marca 1953 roku we Władymirze nad Klaźmą oraz Stanisław Jasiukowicz, który zmarł 22 października 1946 roku w więziennym szpitalu w Butyrkach.
Pozostali, poza Bieniem, który wrócił do Polski w 1949 roku, powrócili do kraju jeszcze w 1945 roku, lecz komuniści nie dali im spokoju. Służba Bezpieczeństwa nękała wszystkich bezustannie, niektórych zmuszając do emigracji, a innych ponownie aresztując. Kazimierz Pużak został prawdopodobnie zamordowany w roku 1950 przebywając w więzieniu w Rawiczu. Do komunistycznych więzień trafili także Bagiński, Mierzwa, Kobylański, Michałowski i Stemler-Dąbski.
Minister dla spraw kraju i III zastępca Delegata Rządu Antoni Pajdak nie przyznał się do winy podczas śledztwa i został skazany w tajnym procesie w listopadzie 1945 roku na 5 lat więzienia (powrócił do kraju dopiero w roku 1955 po zesłaniu do Kraju Krasnojarskiego).
„Można uważać, że przywódcy podziemia łatwo dali się zwabić w pułapkę zręcznie zastawioną przez gen. Iwana Sierowa (...). Ale sprawa nie była wcale taka prosta. Decyzja rozmów z władzami radzieckimi była decyzją polityczną. Zakładano możliwość aresztowania, ale przede wszystkim poszukiwano drogi do włączenia się w życie legalne. (...) Przywódcy podziemia chcieli wykorzystać wszelkie formy legalnej opozycji w zapowiadanym przez postanowienia jałtańskie systemie demokratycznym”. (A. Garlicki „Historia 1939-1997/98. Polska i świat”)