Obrona Westerplatte. Fałszywa legenda Sucharskiego?

Obrona Westerplatte. Fałszywa legenda Sucharskiego?

Dodano: 
Okręt "Schleswig-Holstein" ostrzeliwuje Westerplatte
Okręt "Schleswig-Holstein" ostrzeliwuje Westerplatte Źródło: Wikimedia Commons
Westerplatte broniło się do 7 września 1939 roku, a więc niemal tydzień. Żołnierze pozostali na swych stanowiskach pomimo, że początkowo zakładano, iż w przypadku ataku Niemiec mają bronić się zaledwie dwanaście godzin, zanim z odsieczą ruszą im inne jednostki.

Wojskowa Składnica Tranzytowa była eksklawą Polski znajdującą się na Półwyspie Westerplatte nad Zatoką Gdańską. Powstała ona w roku 1920. Cztery lata później jej przynależność do Polski zatwierdziła Liga Narodów. Od 1926 roku na Westerplatte stacjonował niewielki polski garnizon, co było zresztą sprzeczne z wcześniejszymi ustaleniami, które zezwalały na obecność na Westerplatte jedynie 88 żołnierzy.

Nieprzełamany opór

Pod koniec sierpnia na Westerplatte znajdowało się około 220 polskich żołnierzy, którymi dowodził major Henryk Sucharski.

25 sierpnia pancernik „Schleswig-Holstein” przypłynął do Gdańska z Kilonii pod pozorem wizyty kurtuazyjnej. Tak naprawdę okręt przybył wówczas dlatego, gdyż na kolejny dzień zaplanowano rozpoczęcie działań zbrojnych wobec Polski. W ostatniej chwili decyzję odwołano, a datę ataku przesunięto na dzień 1 września. Pancernik miał rozkaz czekać w Zatoce Gdańskiej.

Ruiny koszar na Westerplatte

Polski oddział stacjonujący na Westerplatte został postawiony w stan najwyższej gotowości 26 sierpnia, kiedy „Schleswig-Holstein” przesunął się w stronę placówki. 31 sierpnia w nocy duża grupa żołnierzy niemieckich desantowała się i ruszyła w kierunku polskiej składnicy. Niemcy byli gotowi do ataku; czekali tylko na rozkaz. Pancernik wycelował działa w kierunku Westerplatte.

1 września o godzinie 4:47 lub 4:48 „Schleswig-Holstein” rozpoczął ostrzał polskiej placówki. Powszechnie podawana godzina rozpoczęcia ataku to 4:45, lecz warto zwrócić uwagę, że jest to godzina rozpoczęcia bombardowania Wielunia. Westerplatte zaatakowano 2 lub 3 minuty później (na marginesie trzeba wspomnieć, że wojska niemieckie przekroczyły zachodnią granicę Polski – prawdopodobnie – nawet kilka godzin wcześniej; za początek drugiej wojny światowej uznaje się jednak godzinę 4:45).

Pierwsze pociski z niemieckiego pancernika uderzyły w mur okalający placówkę na Westerplatte oraz bramę portową, przez którą przedarli się żołnierze piechoty. Polacy odrzucili Niemców, m.in. rozbijając ich stanowiska karabinów maszynowych. Intensywne ataki trwały aż do wczesnego popołudnia.

Gen. Eberhardt salutuje przed mjr. Sucharskim podczas rozmów o poddaniu Westerplatte

2 września nad Westerplatte pojawiły się bombowce nurkujące Ju 87 Stuka (Junkers). Łącznie, w ataku na polską Składnicę Tranzytową, wzięło udział około 60 samolotów. Pomimo bombardowań i śmierci kilku osób, opór Polaków nie słabł. Choć nie mogli liczyć na żadną chwilę wytchnienia – było ich zbyt mało, aby mogli się wymieniać na stanowiskach – nie schodzili ze swoich pozycji. 4 września do szturmu dołączył ostrzał z dwóch torpedowców Kriegsmarine. Niemcy próbowali powstrzymać Polaków broniących Westerplatte podpalając okalający placówkę las. Sprowadzili także dodatkowe ciężkie moździerze, miotacze ognia oraz saperów. Pomimo to, kolejne szturmy wroga były odpierane.

Jednocześnie straty po polskiej stronie były już duże – zginęło 20 żołnierzy, wielu było rannych. Niemcy dysponowali nieproporcjonalnie większą siłą, samolotami i okrętami wojennymi. Było jedynie kwestią dnia, a może godzin, kiedy ataki zintensyfikują się na tyle, że zdołają przełamać obronę polskich żołnierzy.

7 września, około godziny 10:15, major Henryk Sucharski wydał rozkaz o poddaniu placówki argumentując swoją decyzję fatalnym położeniem i bardzo złym stanem zdrowia rannych. Wraz z dwoma żołnierzami udał się w stronę pozycji niemieckich oznajmiając, że jego ludzie są gotowi do złożenia broni. Dowódca wojsk niemieckich generał Friedrich Eberhardt, uznając męstwo Polskich obrońców Westerplatte pozwolił majorowi Sucharskiemu założyć mundur galowy oraz zatrzymać szablę. Wielu Niemców było pod wrażeniem polskiej obrony Westerplatte.

Wzięci do niewoli przez Niemców obrońcy Westerplatte

Obrońcy, pomimo niewielkiej liczby, nie tylko nie poddali się przez niemal tydzień, ale także skutecznie odpierali wszystkie ataki wroga oraz zniszczyli liczne niemieckie stanowiska bojowe. W czasie walk na Westerplatte zginęło od 50 do 150 niemieckich żołnierzy, a wielu zostało rannych.

Fakty, legendy, propaganda

Ustalenia historyków potwierdzają, że dowodzący obroną Westerplatte Henryk Sucharski już 2 września przeszedł załamanie nerwowe i chciał ogłosić kapitulację (a nawet miał wywiesić na chwilę białą flagę). Dowodzenie nad placówką przejął wówczas kapitan Franciszek Dąbrowski, który był zagorzałym zwolennikiem kontynuowania walk. Informacja o przejęciu dowodzenia i odsunięciu Sucharskiego, jak niektórzy twierdzą, miała być ukrywana przed większością żołnierzy. Wówczas – czterech obrońców, którzy dowiedzieli się o odsunięciu Sucharskiego, mieli zbuntować się i zażądać poddania Składnicy Tranzytowej. Za niesubordynację zostali podobno rozstrzelani.

Jacek Komuda w tekście „Spór o Westerplatte – kapitulacja czy walka? Dąbrowski kontra Sucharski”, który ukazał się w miesięczniku „Historia DoRzeczy” pisze:

„Konflikt, który rozgorzał drugiego dnia obrony pomiędzy dowódcą mjr. Henrykiem Sucharskim a jego zastępcą kpt. Franciszkiem Dąbrowskim, jest faktem historycznym. Próbował go udowodnić w licznych artykułach Janusz Roszko, stając się celem licznych ataków. Po nim temat nakreślił Mariusz Borowiak w książce »Westerplatte: W obronie prawdy«, która również stała się celem nagonki.

Ostatecznie obraz dramatycznych wydarzeń dopełniły prace Mariusza Wójtowicza-Podhorskiego »Westerplatte 1939: prawdziwa historia« i kilku innych autorów. Jednak próby rewizji obrony Westerplatte spotykały się z zaciekłym oporem ludzi związanych z dawnym systemem, takich jak Stanisława Górnikiewicz-Kurowska, Paweł Dzianisz i inni. Komunistyczna historiografia wykreowała bowiem Sucharskiego na heroicznego i jedynego dowódcę obrony Westerplatte, gdyż miał odpowiednie – czyli chłopskie – pochodzenie. Pominięto niewygodne fakty: że był ambitnym pozerem, zdystansowanym wobec podwładnych, związanym z wywiadem wojskowym II Rzeczypospolitej. Sucharski jednak milczał, gdyż schorowany umarł zaraz po wojnie, w 1946 r. Tymczasem dramatyczny konflikt, który wybuchł w Wojskowej Składnicy, był starciem dwóch ludzi różniących się prawie wszystkim, nade wszystko zaś – życiorysem.

Od lewej: kapitan Franciszek Dąbrowski oraz major Henryk Sucharski

Mariusz Borowiak podaje, że Sucharski nie do końca ufał Dąbrowskiemu. Czy jednak z tego powodu nie podzielił się z nim informacją, którą 31 sierpnia przekazał mu Sobociński – że wojna zacznie się następnego dnia rano i nie będzie odsieczy? Sucharski nie powiedział o tym nikomu. O ile tę dramatyczną decyzję można jeszcze obronić – być może nie chciał osłabiać morale w obliczu nadchodzącej wojny – o tyle następne działania są zagadkowe. Wiedząc, że rano grozi atak, nie wzmocnił placówek, pozostawiając nieobsadzoną znaczną część stanowisk – np. Fort, Przystań, wartownie nr 3 i 6. Dlatego ich załogi musiały następnego dnia przedzierać się przez ostrzał ciężkich karabinów i działek z Nowego Portu, aby zająć stanowiska, zamiast spokojnie oczekiwać w nich niemieckiego ataku. Być może major przeżył pierwszy kryzys psychiczny – był wszak człowiekiem schorowanym, czego nie ujawniał przed otoczeniem. Oczywiście między bajki można włożyć tezy, że zdradził albo był agentem niemieckiego wywiadu. Nie można jednak wykluczyć, że zabrnął w jakieś gry wywiadowcze albo był szantażowany. A może po prostu, tak jak wielu dowódców w 1939 r., do samego końca nie wierzył w wybuch wojny. Tak czy inaczej, jak pisze Borowiak: »zamierzał wypełnić rozkaz Edwarda Rydza-Śmigłego – wytrwać 12 godzin. Po dotrzymaniu przyrzeczenia nie wahał się z podjęciem decyzji o kapitulacji«.

Nie brał jednak pod rozwagę, że jego podwładni będą mieli odmienne zdanie w tej kwestii. Aż do 2 września nie dochodziło do istotnych spięć między Sucharskim a Dąbrowskim. Gdy Niemcy przeprowadzili bombardowanie, które wywołało panikę niektórych żołnierzy, komendant załamał się psychicznie i nakazał wywieszenie białej flagi i spalenie dokumentów, w tym książek szyfrów. Kiedy zobaczył to kapitan, nakazał zdjąć białą szmatę; doszło do zamieszania – zabito sprzeciwiającego się temu kpr. Gęburę. Gdy Sucharski dowiedział się o tym, dostał ataku epileptycznego – Dąbrowski i Grodecki przywiązali go pasami do łóżka, wezwali dr. Słabego, który dał komendantowi coś na uspokojenie”.

Badacze wciąż próbują również ustalić, jak wielu Niemców brało udział w szturmie na Westerplatte. Liczby różnią się znacząco i bardzo trudno je zweryfikować. Różne szacunki podają, że siły niemieckie liczyły od około 600 do 3 tysięcy żołnierzy, co różni się znacząco od liczby 4 tysięcy, którą podawały starsze opracowania. Jednocześnie pisano wówczas, że Niemcy stracili nawet do tysiąca ludzi, co jest liczbą raczej mocno zawyżoną. Bardziej prawdopodobne szacunki to 50-150 zabitych.

Choć wciąż trwają spory na temat tego, jaki dokładnie przebieg miały wydarzenia w czasie obrony Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, to bezsprzecznie był to jeden z najbardziej bohaterskich epizodów w historii drugiej wojny światowej.

Czytaj też:
Kogo zlikwidować w pierwszej kolejności, czyli Sonderfahndungsbuch Polen
Czytaj też:
Męczennice z Nowogródka. Niemcy zamordowali niewinne siostry zakonne
Czytaj też:
Wrześniowe boje KOP

Opracowała: Anna Szczepańska
Źródło: DoRzeczy.pl