Nikola Tesla – „dziecko burzy” szybko objawiło swoje niezwykłe matematyczne zdolności, a także niezwykle krnąbrny charakter. Życie Nikoli Tesli to gotowy materiał na scenariusz filmowy (o obrazie w reżyserii M. Almereyda z 2020 lepiej zapomnieć). Było ono pełne wzlotów i upadków, sporów z innymi ówczesnymi gigantami intelektu i wreszcie walki z własnymi demonami i samotnością.
Ze Smijlany w świat
Nikola Tesla urodził się 10 lipca 1856 r. w serbskiej rodzinie w Smiljanie, niewielkiej wsi w ówczesnym Cesarstwie Austriackim (obecnie Chorwacja). Jego ojciec był prawosławnym duchownym, a matka zajmowała się domem. Już jako małe dziecko żywo interesował się otaczającym go światem. Dla przykładu, jego zainteresowanie elektrycznością narodziło się w momencie głaskania kota. Chłopczyka bardzo zaciekawiła naelektryzowana sierść zwierzęcia, więc chciał poznać mechanizmy, jakie rządzą tym zjawiskiem. Choć ojciec początkowo upierał się, żeby młody Nikola również poszedł do seminarium duchownego, to jednak rozmowy z nauczycielami, którzy podkreślali, że fenomenalne uzdolnienia matematyczne i techniczne chłopaka sprawiły, że Tesla wybrał uczelnię techniczną. Nie bez znaczenia była też epidemia cholery, która w 1870 r. dotarła do Smijlany. Nikola był bliski śmierci. Zrozpaczony ojciec zapewniał go, że jeśli tylko uda mu się przeżyć, będzie mógł pójść do takiej szkoły, jakiej zechce. Nikola wyzdrowiał – uradowany ojciec dotrzymał słowa i zgodził się, aby jego syn rozpoczął studia na Technische Uniwersitat w Gratz.
Początkowo wszystko szło dobrze, a nawet bardzo dobrze. Tesla zaliczał egzaminy w ekspresowym tempie, zaś do jego ojca został skierowany list gratulacyjny, jednak z czasem zaczęły się problemy: Nikola zaczął mieć problemy z hazardem, przez co nie zaliczył III roku i musiał opuścić politechnikę. Zaczął zarabiać na życie jako kreślarz, potem uczył przez chwilę w szkole w swojej rodzinnej miejscowości i wciąż toczył nierówną walkę z uzależnieniem od hazardu. Ostatecznie jednak postanowił, że dokończy studia – w tym celu udał się do Pragi, jednakże tam szybko dały o sobie znać kłopoty finansowe. W końcu wyjechał do Budapesztu, gdzie otrzymał posadę w urzędzie telegraficznym.
To właśnie najprawdopodobniej w tym mieście Tesla opracował koncepcję silnika na prąd zmienny. Po sprzedaży urzędu, w którym pracował, zatrudnił się w paryskim oddziale firmy należącej do Thomasa Edisona - Continental Edison Company, która zajmowała się między innymi produkcją silników, oświetlenia oraz prądnic. Błyskotliwy Serb szybko wyróżnił się na tle innych pracowników. Już po kilku miesiącach, zaopatrzony w list polecający, Tesla wyruszył do Nowego Jorku, aby spotkać się z innym geniuszem, a zarazem właścicielem przedsiębiorstwa – Thomasem Edisonem.
Współpraca z Edisonem zamiast wyczekiwanego splendoru i – co najważniejsze – obiecanej mu znacznej gratyfikacji finansowej, przyniosła jedynie gorzkie rozczarowanie. Początkiem konfliktu było zlecenie, jakie Tesla otrzymał bezpośrednio od Edisona. Miał on poprawić wydajność elektrowni należących do przedsiębiorstwa o 50 proc. W przypadku, gdyby mu się to udało, miała czekać nań zawrotna wówczas suma 50 000 dolarów premii.
Dla Tesli odpowiedź była bardzo prosta: należy przejść w elektrowniach z produkcji prądu stałego na prąd zmienny. Jednak Edison nie zaaprobował tego rozwiązania i nie wypłacił Serbowi obiecanej nagrody. To przelało czarę goryczy, Tesla zwolnił się z przedsiębiorstwa i choć przez następny rok był zmuszony zarabiać na życie imając się prostych prac fizycznych (był np. kopaczem rowów), to jako wynalazca nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Los postawił bowiem na jego drodze inwestorów: Alfreda Browna i Charlesa Pecka, z którymi założył Tesla Electric Company.
Hossa, bessa, krach
Przedsiębiorstwo zaczęło nabierać wiatru w żagle. Genialny Serb opracował w tym czasie podstawy generowania i przesyłu prądu zmiennego1887 r. oraz silnik indukcyjny zasilany prądem przemiennym. Dzięki nawiązanej współpracy z George'em Westinghouse'em, z którym zawarł umowę licencyjną, miał finanse na dalsze badania.
Jednocześnie Tesla prowadził dalszy spór z Edisonem – czas pokazał, że w „wojnie prądów”, jaką toczyły oba przedsiębiorstwa, zwycięstwo należało się Tesli. Jednak prosperita trwała jedynie kilka lat. Jak pisali Jerzy Matyjasek i Bożena Zgardzińska:
„Wspaniałe pomysły, uzyskane patenty i zgromadzona fortuna windują go na szczyty nowojorskiej socjety. Przez kilka lat jest prawdziwym celebrytą, bez którego nie może się odbyć żadna ważniejsza nowojorska impreza. Z drugiej strony spory z Edisonem, brak perfekcjonizmu współpracowników, trudności z pozyskiwaniem inwestorów i konieczność finansowania realizacji dużej części swoich wynalazków, kładą się cieniem na życiu Tesli. Cios nadchodzi z niespodziewanej strony. Chodzi o patent Tesli 645,576 (dotyczący systemu transmisji energii elektrycznej) zgłoszony 9 września 1897 roku, a wydany 20 marca 1900 i jego późniejszy spór z Guglielmo Marconim o pierwszeństwo wynalezienia radia. Tesla nie może się pogodzić z tym, że opinia publiczna jest przekonana o tym, że jedynym wynalazcą radia jest Marconi. Czary goryczy dopełnia przyznanie Marconiemu Nagrody Nobla w roku 1909 i trwająca wiele lat batalia sądowa. Do tego dochodzą jeszcze poważne kłopoty zdrowotne Tesli. Można tylko dodać, że ostatecznie urząd patentowy przywraca pierwszeństwo wynalezienia radia Tesli, choć niestety miało to miejsce już po śmierci wynalazcy”.
Batalia z Macronim oraz załamanie dochodów przedsiębiorstwa pogłębiły rosnące z biegiem lat kłopoty zdrowotne Tesli. Coraz bardziej alienował się od ludzi i zdecydowanie bardziej wolał towarzystwo ptaków, z którymi wędrował od hotelu do hotelu zostawiając po sobie kolejne niezapłacone rachunki. Swój ostatni – 122 patent – uzyskał w wieku 72 lat. Nikola Tesla zmarł 7 stycznia 1943 r. na zakrzep tętnicy wieńcowej w hotelu New Yorker w Nowym Jorku.
Czytaj też:
Stefan Bryła. Genialny inżynier rozstrzelany przez NiemcówCzytaj też:
Steve Jobs. Geniusz, sprytny sprzedawca czy oszust?Czytaj też:
Kochanki, bigamia, biznes i... maszyna do szycia. Kim był Isaac Singer