Jestem w Hadasie dziś z Jerzym [Giedroyciem] u umierającego Lilienfelda-Krzewskiego – jasne oczy, żywe, wiara, że wraca do zdrowia, twarz émaciée [wyniszczona] i bardzo żydowska. Inteligencja w pełnym ruchu – wzruszył mnie ten człowiek, o którym Jerzy wiele mi opowiadał. Jerzy kryje swoje serce, niby nalega na artykuły, których ten człowiek nigdy na pewno już nie napisze, mówią o wielu sprawach – a wprost temu człowiekowi chce dać trochę radości i wiary, że nie jest tak źle” – zapisywał 15 listopada 1943 r. w swoim dzienniku Józef Czapski. Hadas – a właściwie Hadassa – to nazwa do dziś istniejącego szpitala w Jerozolimie. Tak daleko od Polski umierał jeden z najbardziej znanych piłsudczyków, choć przecież nie generał, minister czy inny dygnitarz obozu rządzącego Polską po przewrocie majowym.
Komendant zaśmiewał się do łez
W środowisku legionowym zasłynął książką „Kaprala I-ej Brygady Piłsudskiego Szczapy poglądy różne na rzeczy rozmaite” – zapewne najsłynniejszego zbioru opowieści satyrycznych, jaki powstał w kręgu tej formacji niepodległościowej. „Dziwny to był człowiek. Zrodził go staromiejski Lublin za Krakowską Bramą, której konterfekt wisiał zawsze nad jego biurkiem; nazywał się Lilienfeld i szczycił się, że jego pradziad hebrajskimi literami pisał rabinowi lubelskiemu polską przemowę na powitanie wmaszerowującego przez tę bramę księcia Józefa, rabin bowiem naturalnie po polsku nie umiał” – tak Antoni Bogusławski przedstawił rodowód urodzonego w 1893 r. w silnie już spolonizowanej rodzinie żydowskiej Karola Lilienfelda, który z czasem dodał do swojego nazwiska pseudonim Krzewski, pochodzący z okresu służby w Polskiej Organizacji Wojskowej.
Maturę zdał w rodzinnym mieście, które opuścił, by studiować polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, w Krakowie, tym mieście, które dla Polaków z zaboru rosyjskiego było uosobieniem wolności. „Jaka szalona radość ogarnęła mię, gdy po ukończeniu studiów uniwersyteckich w Dorpacie pierwszy raz przekroczyłem granicę w Szczakowej; ogarnął mię powiew wolności” – pisał Marian Zdziechowski; to samo musiał czuć i nasz bohater, przybywając do Krakowa blisko ćwierć wieku później, w 1911 r.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.