W tym starciu Niemcy nie mieli szans. Oto dlaczego wygraliśmy

W tym starciu Niemcy nie mieli szans. Oto dlaczego wygraliśmy

Dodano: 
Obraz Leona Prauzińskiego przedstawiający zwycięski szturm na Prezydium Policji i śmierć Franciszka Ratajczaka
Obraz Leona Prauzińskiego przedstawiający zwycięski szturm na Prezydium Policji i śmierć Franciszka Ratajczaka Źródło: Wikimedia Commons
Polakom udało się zaskoczyć i pobić zaborców. Niemcom nie pomogło nawet użycie gazów bojowych. Wielkopolska została wyzwolona.

PIOTR WŁOCZYK: Kto pierwszy wystrzelił?

DR MAREK REZLER: Nie sposób powiedzieć. W atmosferze wielkiego napięcia, która panowała w centrum Poznania, późnym popołudniem 27 grudnia 1918 r. doszło do sytuacji zaskakującej dla obu stron. Demonstrujący swoje przywiązanie do Rzeszy Niemcy i stojący na chodnikach Polacy byli ubrani bardzo podobnie. Nie było wtedy śniegu, więc na poznańskich ulicach panował kompletny mrok. Nagle ktoś w tym tłumie naciska spust... Jeżeli w takiej pełnej napięcia sytuacji ktoś wystrzeli, to tak, jakby rzucił iskry na beczkę prochu. I tak się właśnie stało. Ta beczka prochu nagle wybuchła, rozpoczęło się powstanie. Pierwsze minuty zrywu to gigantyczne zamieszanie. Nie można było odróżnić stron konfliktu, ponieważ Polacy dopiero po niemal godzinie zaczęli zakładać na ramiona biało-czerwone opaski. Z tym że warszawiacy w powstaniu w 1944 r. nosili je na prawym ramieniu, a poznaniacy 26 lat wcześniej zakładali je na lewe ramię.

W hotelu Bazar przebywał Ignacy Jan Paderewski, którego przyjazd do Poznania dzień wcześniej uruchomił lawinę zdarzeń. Zapewnienie mu bezpieczeństwa musiało być priorytetem dla polskich działaczy niepodległościowych.

Cała akcja toczyła się pod hasłem obrony Paderewskiego. Niemcy prywatnie nic nie mieli przeciw Paderewskiemu. To był wielki artysta, nawet celebryta, który był szanowany na całym świecie. Jednak przypadkowe kule przeleciały wówczas przez apartament mistrza w hotelu Bazar, przed którym zebrany był tłum. Natychmiast trzeba go było ewakuować. Nic mu się nie stało, ale ta sytuacja pomagała podgrzewać atmosferę – nic tak nie pomagało powstańcom jak hasło: „Paderewski zagrożony!”.

Niemcy nie zdawali sobie sprawy, z czym wiązała się wizyta Paderewskiego w Poznaniu? Dlaczego wpuścili go do miasta?

Nie mieli wyjścia. Jeszcze w Anglii ustalono, że Paderewski przyjedzie do Poznania w celu przeprowadzenia rozmów mających wskazać miejsce Wielkopolski w odrodzonej Polsce. Niemcom zależało przede wszystkim na tym, żeby mistrz nie wychodził z pociągu ani nie nakręcał tym samym patriotycznej atmosfery wśród poznaniaków. Strona niemiecka dążyła do tego, żeby rozmowy toczyły się w wagonie, tak jak często się to wówczas działo. Jednak mistrz postawił na swoim i opuścił dworzec.

Paderewski spadł wtedy polskim działaczom niepodległościowym jak z nieba...

Oczywiście. Środowiska niepodległościowe, szczególnie te z kręgu Polskiej Organizacji Wojskowej Zaboru Pruskiego, dążyły do tego, żeby nasz wielki artysta wysiadł w Poznaniu, ponieważ zmierzały do rozstrzygnięcia zbrojnego. Grający pierwsze skrzypce Komisariat Naczelnej Rady Ludowej planował wybuch powstania na połowę stycznia. Pod koniec grudnia nie było nawet naczelnego dowódcy, dlatego uznano wybuch w tym terminie za przedwczesny. Przypadek zrządził jednak, że był to najlepszy moment na zryw niepodległościowy. Prawdę mówiąc, obie strony były zaskoczone tak dynamicznym obrotem spraw. Niemcy byli jednak bardziej zaskoczeni i głównie dlatego to my wygraliśmy. Przyjazd Paderewskiego stał się pretekstem do uruchomienia mechanizmu, który był tworzony już od dłuższego czasu. Przygotowania weszły w finalny etap, gdy 21 grudnia pojawiła się wiadomość, że Poznań może się spodziewać wizyty naszego wielkiego artysty. Hasło zapewnienia mu bezpieczeństwa było idealnym pretekstem do uruchomienia jednostek Służby Straży i Bezpieczeństwa (SSiB) oraz Straży Ludowej (SL). „Trzeba bronić Paderewskiego, bo nie wiadomo, czy mu Szkiebry (Niemcy) krzywdy nie zrobią” – pod takim hasłem przeprowadzana była mobilizacja tych jednostek. Pamiętajmy, że liczący ok. 165 tys. mieszkańców Poznań był wtedy tylko w połowie polski. Resztę mieszkańców stanowili Niemcy i Żydzi. Dlatego rezultat starcia w mieście wcale nie był tak oczywisty.

(...)

Gdzie doszło do najbardziej spektakularnych bitew z Niemcami? Dlaczego niemieckie ataki gazowe nie były w stanie znacząco wpłynąć na rezultat walk? Jaką rolę odegrali Francuzi w oderwaniu Wielkopolski od Niemiec?

Cały wywiad dostępny w najnowszym wydaniu "Historii Do Rzeczy"!

Całość dostępna jest w 2/2019 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.