W dziejach plebiscytu Złotej Piłki, tylko trzech Polaków znalazło się w najlepszej trójce tego rankingu. Byli to: Kazimierz Deyna, Zbigniew Boniek i Robert Lewandowski, lecz my w dalszym ciągu oczekujemy na pierwszego polskiego triumfatora głosowania prowadzonego przez magazyn „France Football”. Otóż właśnie – polskiego. Czy można przyjąć, że takim był Raymond Kopa-Kopaszewski, którego kariera piłkarska była jedną z największych we francuskiej piłce.
W pogoni za lepszym życiem
Jego rodzina osiedliła się na stałe we Francji, kiedy ojciec Raymonda był jeszcze małym dzieckiem. Jego dziadek wyemigrował z Polski za chlebem. W tamtych czasach dwie trzecie górników we Francji pochodziła z Polski. Francuzi uważali, że praca w kopalni jest zbyt ciężka, więc z chęcią przyjmowano robotników z zagranicy.
13 października 1931 roku w Noeux-les-Mines na świat przyszedł Raymond Kopaszewski, którego talent do piłki nożnej uchronił zresztą od pracy w kopalni. Kopaszewski od najmłodszych lat zainteresowany był grą w piłkę nożną. Jak wspominał w swojej biografii – bardzo szybko postanowił rozpocząć treningi. We Francji w piłkę grało się tak samo jak w Polsce. Warunki do rozwoju, które mieli tam młodzi chłopcy, praktycznie niczym się nie różniły.
Jako mały chłopiec Raymond wyrobił sobie opinię prawdziwego łobuza. W pewnym momencie spędził nawet kilka godzin w więzieniu, posądzony o kradzież roweru syna komisarza policji. Jak się później okazało, nie miał z tym zdarzeniem nic wspólnego. Chłopca zamknięto za posiadanie identycznego roweru, a wszystkie zarzuty skierowane w jego stronę były bezpodstawne.
W domu Kopaszewskich mówiono po polsku i właśnie ten język był podstawowym dla Raymonda, lecz tak naprawdę nie umiał posługiwać się nim zbyt dobrze. Podczas jednej z wizyt w Polsce zarzucił mu to jeden z dziennikarzy. Znacznie lepiej mówił po francusku, co nie znaczyło, że zapomniał o polskich korzeniach.
Raymond Kopaszewski od samego początku grał jako junior. Spory wpływ na rozwój Kopy, bo taki nosił pseudonim, miał niewątpliwie jego trener Constant Tison, który na każdym kroku podnosił go na duchu.
Kontrakt
Pierwszym, poważnym krokiem w jego karierze był transfer do Angers SCO. Podpisując umowę dostał 100 tysięcy starych franków, pensję 20 tysięcy franków miesięcznie oraz półzawodowy kontrakt. W 1951 roku rozpoczął się drugi sezon Raymonda w Angers. Po udanych rozgrywkach został wypatrzony przez klub Reims. Jego przygoda z tym klubem rozpoczęła się od wyjazdu na towarzyski mecz z reprezentacją Hiszpanii na Nuevo Estadio Chamartín. Dużą rolę w rozwoju Kopaszewskiego odegrał jego trener. Albert Batteux.
Znakiem rozpoznawczym piłkarza było stosowanie podczas meczu wielu dryblingów. W pierwszym sezonie często był za to krytykowany, lecz Batteux zachęcał go, aby kontynuował ten rodzaj gry. Kolejne postępy zaowocowały transferem do Realu Madryt.
Jeszcze przed odejściem do Realu, Raymonda Kopaszewskiego czekał finałowy mecz Klubowego Pucharu Europy przeciwko samemu Realowi Madryt. Stade Reims stawiło czoła drużynie Królewskich na stadionie Parc des Princes. Pierwotnie Kopaszewski miał w nim nie wystąpić, lecz zagrał, aby ludzie nie mówili, że osłabia drużynę, bo jest w stałym kontakcie z rywalem. Na dwadzieścia minut przed końcem Reims prowadziło 3:2, jednak w ostatecznym rozrachunku przegrali 3:4. Był to wielki spektakl piłkarski, którego wisienką na torcie były popisy wirtuoza futbolu – Alfredo Di Stefano, przyszłego kolegi klubowego Raymonda.
W sierpniu 1956 roku Raymond dołączył do drużyny Królewskich. Przeprowadził się tam z żoną oraz dwuletnią córeczką. Zespół dobrze go przywitał, szybko złapał dobry kontakt z innymi zawodnikami. Gra w Madrycie nie była prostą sprawą, nie każdy potrafił poradzić sobie z presją. W tym momencie warto wspomnieć o jednym z najlepszych piłkarzy tych czasów – Brazylijczyku Didim. Przyszedł do Realu i… nie poradził sobie! Był to zawodnik, który „stworzył” Pelego i Garrinchę swoimi fantastycznymi podaniami. Ponadto Didiego nie akceptował podobno Di Stefano i po nieudanym sezonie, utalentowany pomocnik musiał opuścić Madryt.
Z Realem Madryt Kopaszewski sięgał trzykrotnie po Klubowy Puchar Europy. Zdobywał go sezon po sezonie. Najważniejszym dla niego był puchar z 3 czerwca 1959 roku, kiedy to stanął naprzeciwko Reims w Stuttgarcie. Dzięki temu stał się pierwszym francuskim piłkarzem, któremu dane było wznieść to trofeum. Jego dobra postawa zaowocowała zdobyciem Złotej Piłki, którą magazyn France Football przyznał najlepszemu zawodnikowi Europy. Już w 2004 roku Kopa wybrany został na słynną listę Pelego – setki najlepszych żyjących piłkarzy. Po zakończeniu kariery zajmował się dalej piłką nożną, a hobbystycznie podróżował po Francji.
Czytaj też:
Mundial 1978. Argentyńskie tangoCzytaj też:
Futbol, alkohol i sława. Skromny portret Jana CiszewskiegoCzytaj też:
Drugi po Bogu. Trenerska kariera Antoniego Piechniczka