Świecka katedra Republiki. Jej historia to zapis upadku katolickiej Francji
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Świecka katedra Republiki. Jej historia to zapis upadku katolickiej Francji

Dodano: 
Panteon w Paryżu.
Panteon w Paryżu. Źródło: Wikimedia Commons / Yair Haklai
Republika podkreśla na wszystkie sposoby swą laickość, ale od dekoracji dawnej katolickiej świątyni nie potrafi się jakoś uwolnić.

Francuskie barwy na gigantycznych dekoracjach, gwardziści republikańscy w błyszczących, złotych kaskach i Panteon – wielka, klasycystyczna budowla – miejsce pochówku najznamienitszych bohaterów laickiego państwa. W takiej scenerii 1 lipca br. Emmanuel Macron, prezydent Francji przewodniczył ceremonii pochowania w paryskim Panteonie szczątków Simone Veil i jej męża Antoine’a. Honory dotyczyły głównie jej – pierwszej szefowej parlamentu europejskiego i ministra zdrowia Francji, która w 1974 r. zalegalizowała aborcję na życzenie.

„Chcieliśmy, by Simone Veil wkroczyła do Panteonu, by jej walka, godność i nadzieja stały się busolą w dzisiejszych trudnych czasach” – mówił Macron. W laickiej kulturze politycznej Francji termin „wkroczenie do Panteonu” oznacza świecką beatyfikację. Republika uwielbia swoje państwowe msze w zdesakralizowanym kościele. Panteon bowiem był kiedyś katolickim kościołem św. Genowefy. A cała obrzędowość kolejnych „panteonizacji” ma już ponad 200 lat. W losach świątyni odbijają się jak w soczewce burzliwe dzieje Francuzów.

Królewskie wotum

Tej potężnej świątyni być może nie byłoby, gdyby nie groźna choroba, na którą zapadł w 1744 r. król Ludwik XV. Działo się to w Metzu w czasie tzw. wojny o sukcesję austriacką. Król przerażony wizją śmierci poddał się pod opiekę św. Genowefy, patronki Paryża z V w. n.e. Jak głosi tradycja, w 451 r. Genowefa – prosta, ale głęboko religijna pasterka, wezwała mieszkańców grodu, przerażonych pogłoskami o zbliżaniu się armii Atylli, by nie uciekali i by razem z nią modlili się o ocalenie miasta. Armia wodza Hunów ominęła Lutecję (jak wówczas zwano Paryż) i Genowefa została uznana za kogoś, kto swą wiarą ocalił miasto. Po śmierci w 502 r. otoczona opinią świętości została pochowana na wzgórzu zwanym Lucotius, gdzie po jej kanonizacji powstało później skromne sanktuarium.

Ludwik XV na obrazie Rigauda, 1730 r.

Król po powrocie do zdrowia odbył pielgrzymkę do grobu swej świętej wybawicielki i odkrył, że średniowieczny kościół, który chronił jej szczątki, znajduje się w fatalnym stanie. W ramach ślubu postanowił, że na tym miejscu powstanie nowa, okazała świątynia, godna czci patronki stolicy jego królestwa. Władca swoje przyrzeczenie wcielił w życie dopiero dekadę potem, gdy w 1754 r. zobowiązał radę państwa do przeznaczenia na koszty budowy zysków z loterii państwowej.

Na architekta nowej świątyni wybrano Jacques’a-Germaina Soufflota, jednego z największych talentów tamtej epoki. Soufflot zaplanował monumentalny kościół, który wielkością miał rywalizować z bazyliką św. Piotra w Rzymie i londyńskim kościołem św. Pawła w Londynie.

Kamień węgielny pod nowy dom Boży Ludwik XV położył 6 września 1764 r. Świątynia miała być kolejnym potwierdzeniem jedności między monarchią a Kościołem, ale jego budowa przypadła na czasy, gdy przy formalnej religijności państwa wolnomyśliciele skutecznie uwodzili elity. Na dodatek kolejny władca, Ludwik XVI, flirtujący z masonerią nie miał serca do drogiej inwestycji. W rezultacie prace trwały bardzo długo. Kościół został ukończony dopiero w 1790 r.. Od roku szalała już rewolucja.

Wrogowie religii musieli jeszcze znosić króla broniącego praw Kościoła, ale coraz mocniej zaczęto wysuwać wezwania do desakralizacji kościołów i zamienienia ich na „świątynie rozumu” lub oddawania ich na potrzeby publiczne.

Zamach na religię

W 1790 r. wpływowy wolnomyśliciel markiz de Villette zaproponował, by w kościele św. Genowefy pochować Woltera – idola ówczesnych antyklerykałów. „Na wzór tradycji Greków i Rzymian, od których czerpiemy wzorce wolności, które są dziś przykładem dla całej Europy – miejmy odwagę, by poniechać dedykowania tej świątyni świętej. Niech ten gmach stanie się Panteonem Francji. Postawmy w nim pomniki naszych wielkich Mężów i złóżmy w nim ich prochy, by spoczywały w jej podziemiach!” – wzywał markiz.

Panteon w Paryżu na rysunku Jean-Baptiste'a Hilaira z 1795 roku.

Jego idee wraz z radykalizacją rewolucji i ujawnianiem się jej antykatolickiego ostrza powoli zyskiwały coraz więcej zwolenników, ale bezpośrednim impulsem do desakralizacji kościoła św. Genowefy stała się śmierć popularnego wówczas trybuna rewolucji hrabiego Honoré-Gabriele de Mirabeau. 4 kwietnia 1791 r. Zgromadzenie Konstytucyjne przyjęło ustawę o uczynieniu z kościoła miejsca pochówku patriotów bohaterów, „aby stał się świątynią narodu, grobem wielkich mężów i ołtarzem wolności”.

Na frontonie świątyni polecono wykuć napis: „Wdzięczna ojczyzna czci swych wielkich mężów”. Po Mirabeau – 21 lipca 1791 r. do Panteonu uroczyście wprowadzono zwłoki Woltera, a trzy lata potem innego idola oświeceniowców – Jeana-Jacques’a Rosseau. Wcześniej, po aresztowaniu króla w sierpniu 1792 r., doszło do ostatecznej desakralizacji kościoła. Usunięty z świątyni relikwiarz św. Genowefy spalono.

Czytaj też:
Polski romans Talleyranda. Jak gigant francuskiej dyplomacji pokochał jednooką Polkę

Kolejne uroczyste pochówki dotyczyły tzw. męczenników rewolucji – począwszy od Louisa-Michela Peretiera, zgładzonego przez rojalistów za głosowanie w Konstytuancie za ścięciem Ludwika XVI i Marii Antoniny, poprzez Jeana-Paula Marata, zasztyletowanego przez odważną monarchistkę Charlotte Corday, po Josepha Bara, 14-letniego żołnierza wojsk rewolucji, który zginął z rąk powstańców w Wandei.

Los okazał się kapryśny wobec pierwszego herosa rewolucji, którego ciało złożono w nowo wykreowanym Panteonie. W 1795 r. odnaleziono w dokumentach Ludwika XVI listy wskazujące, że Mirabeau po cichu doradzał królowi ucieczkę za granicę. Konwent specjalnym dekretem z lutego 1795 r. nakazał usunięcie szczątków „zdrajcy” z Panteonu i wiedziony tym doświadczeniem zadekretował, by pochówki na „ołtarzu ojczyzny” urządzano dopiero w dziesięć lat po śmierci kandydata.

Artykuł został opublikowany w 8/2018 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.