Seksualne wybryki Heliogabala

Seksualne wybryki Heliogabala

Lawrence Alma-Tadema „Róże Heliogabala”
Lawrence Alma-Tadema „Róże Heliogabala” Źródło: Wikimedia Commons
  • Sławomir KoperAutor:Sławomir Koper
Dodano: 
Poza kultem Słońca cesarz interesował się wyłącznie infantylnym luksusem i zwyrodniałym seksem. Okazał się biseksualistą o wyraźnych skłonnościach masochistycznych. Pokryty ordynarnym makijażem odwiedzał lupanary, wcielając się w rolę taniej prostytutki. Aby uniknąć nocnych wypraw, zorganizował wreszcie dom publiczny w pałacu, gdzie regularnie przyjmował klientów. Wyszedł nawet oficjalnie za mąż za niewolnika.

Cytat z „Irydiona” Zygmunta Krasińskiego – „ludzie i bogi szaleją” – najlepiej charakteryzuje lata panowania władców Rzymu z rodziny Sewerów. Rzeczywistość przerosła jednak obraz ukazany przez poetę, a cesarz Heliogabal był takim potworem, że Neron i Kaligula wydawali się przy nim parą przedszkolaków. Natomiast kobiety z tej dynastii oskarżano o niepohamowaną żądzę władzy, która faktycznie bardzo zaszkodziła państwu.

Julia Domna

Założyciel dynastii Lucjusz Septymiusz Sewer zmarł w lutym 211 r. podczas wyprawy wojennej w Brytanii. Pozostawił władzę swoim dwóm nienawidzącym się wzajemnie synom: Karakalli i Getcie, co sprawiło, że najwięcej do powiedzenia miała ich matka Julia Domna.

Inteligentna i ambitna cesarzowa pochodziła z bogatej rodziny syryjskiej, od pokoleń sprawującej urząd arcykapłana w świątyni Baala w Emessie. Po objęciu przez męża tronu cesarskiego ściągnęła do stolicy swoją siostrę Julię Mezę. Dziewczyna wyszła za mąż za jednego z senatorów i miała z nim dwie córki. Obie wychowywały się nad Tybrem, a z czasem poślubiły stołecznych arystokratów. Te trzy kobiety miały odegrać wielką rolę w dziejach państwa.

Czytaj też:
Powstanie Brytów przeciw Rzymianom. Furia Boudiki

Po śmierci Sewera Karakalla i Geta wraz z matką powrócili do Rzymu i przez kilka miesięcy państwo miało dwóch cesarzy wydających sprzeczne polecenia. W tej sytuacji głos decydujący należał do Julii Domny, która rozsądzała ich kłótnie. Rola ta odpowiadała cesarzowej, gdyż jako arbiter w sporach pomiędzy braćmi otrzymała znaczny zakres władzy. Najważniejsze negocjacje odbywały się w jej komnatach, cesarzowa nakłaniała synów do zgody, ale zachowywała dla siebie głos decydujący.

Po kilku miesiącach jeden z dostojników zaproponował podział państwa pomiędzy braci (już w czasach Augusta uznano, że imperium stało się zbyt rozległe, aby zarządzać nim z jednego ośrodka władzy). Rozmowy w sprawie podziału były mocno zaawansowane, gdy na scenę wkroczyła Julia Domna. Zaprosiła synów do siebie i urządziła im histeryczną scenę. Krzyczała, żeby przecięli również ją, skoro ćwiartują państwo. W rzeczywistości obawiała się podziału z troski o swoją pozycję, nie wiadomo jednak, czy zdawała sobie sprawę z tego, że w ten sposób wydaje wyrok na jednego z synów.

26 lutego 212 r. bracia mieli przybyć do matki na kolejne spotkanie, pierwszy pojawił się Karakalla w otoczeniu uzbrojonych podwładnych. Kiedy wszedł Geta, oprawcy brata rzucili się na niego z mieczami. Młodszy brat zdążył dobiec do matki, krzycząc: „Mamo, boli!”, po czym padł martwy. Karakalla sprawdził, że Geta nie żyje, po czym udał się do koszar pretorianów. Tam oskarżył brata o próbę zamachu, gwardziści zaakceptowali jego wyjaśnienia, swoje również zrobiła obietnica nagród pieniężnych. W ciągu następnych dni cesarz polecił wymordować przyjaciół, zwolenników i służbę brata, nie oszczędzano nawet kobiet i dzieci. Podobno liczba ofiar sięgnęła 20 tys., a przy okazji pozbyto się również wielu osób niewygodnych dla nowego reżimu.

Śmierć Karakalli

Czyżby Karakalla sterroryzował matkę? Kronikarze zgodnie twierdzą, że cesarzowa została ranna, gdy próbowała osłonić młodszego syna. Jednak jeżeli broniła syna przed ciosami, to dlaczego nie próbowała ostrzec go przed niebezpieczeństwem? Przecież gdy zaanonsowano Getę, mogła spróbować zawiadomić go chociażby krzykiem o zagrożeniu. Wydaje się, że Julia wybrała mniejsze zło. Wyrok na jednego z synów wydała już wcześniej, kiedy nie zgodziła się na podział państwa. Jeżeli Geta uszedłby z życiem, to zapewne wybuchłaby wojna domowa. Dla obu nie było już miejsca w jednym państwie, natomiast próba osłonięcia syna była zwykłym niekontrolowanym odruchem matki.

Czytaj też:
Życie prywatne Juliusza Cezara

Bratobójca zabronił okazywać żałobę na terenie cesarstwa, podporządkowała się temu również Julia Domna. W następnych latach często towarzyszyła bratobójcy w podróżach po imperium. Była z nim razem, gdy Karakalla pojawił się na wschodzie cesarstwa, gdzie planował wojnę przeciwko Partom. Pozostała jednak w Antiochii, gdy syn wyjechał do Emessy, gdzie został zamordowany przez żołnierza z własnej straży przybocznej. Zabójca działał z pobudek osobistych i zamach raczej nie wiązał się z szerszym spiskiem. Morderca zginął na miejscu zabity przez rozwścieczonych żołnierzy, armia niezwłocznie powołała nowego władcę, którym został dotychczasowy prefekt pretorianów Makrynus.

Kronikarze zgodnie stwierdzają, że Julia straszliwie rozpaczała. Jednocześnie podkreślają, że głównym powodem żalu cesarzowej była utrata zajmowanej pozycji, władzy i splendorów. Julia nie mogła pogodzić się z myślą, że od tej pory pozostanie już na zawsze osobą prywatną. Podobno usiłowała nawet popełnić samobójstwo, lecz próba zakończyła się niepowodzeniem.

Makrynus od pretorianów

Nowy władca starał się nie zaogniać sytuacji i pozwolił Julii zachować tytuł cesarski wraz z licznymi przywilejami. Wdowa po Sewerze nie potrafiła jednak odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Zaczęła spiskować przeciwko władcy, co szybko odkryto. Cesarz polecił jej opuścić Antiochię i niebawem Julia zmarła. Do dziś nie ustalono, czy przyczyną jej zgonu było samobójstwo, czy też choroba związana z poprzednią próbą zamachu na własne życie. Bez względu jednak na bezpośrednie przyczyny śmierci, zgon cesarzowej przyspieszyły ostatnie wydarzenia.

Makrynus polecił opuścić Rzym rodzinie Julii i do Syrii powróciła siostra cesarzowej Julia Meza wraz z dwiema córkami, Soemias i Mammeą. Wszystkie trzy panie były już wówczas wdowami i nic nie sygnalizowało, że mają do odegrania jeszcze jakąś rolę polityczną. Cesarz jednak uważał, że rodzina Julii Domny mogła być niebezpieczna w Rzymie, gdzie jej pokrewieństwo z dynastią Sewerów mogłoby mu przysporzyć sporo kłopotów. Okazało się jednak, że znacznie większe problemy powstały właśnie w Syrii. Ambitne kobiety znalazły bowiem tam oparcie wśród miejscowej ludności i żołnierzy sprowadzonych przez Karakallę.

Czytaj też:
Neron - tyran i bestia

Po przyjeździe na wschód rodzina osiadła w Emessie, gdzie zgodnie z rodzinną tradycją dwaj nieletni wnukowie Julii Mezy (Awitus miał 14 lat, Aleksjan – 11) podjęli służbę w miejscowej świątyni Baala. Awitus jako arcykapłan prowadził ekstatyczne nabożeństwa, w których uczestniczyła znaczna liczba legionistów, co wykorzystała Julia Meza. Wśród żołnierzy zaczęły krążyć pogłoski, że młodziutki arcykapłan jest w rzeczywistości synem Karakalli. Podobno w dawnych czasach jego matka miała romans z ówczesnym następcą tronu i efektem tego związku miał być właśnie Awitus. Plotkom towarzyszyły obietnice nagród finansowych, co wreszcie spowodowało wybuch rebelii. Awitus został ogłoszony cesarzem, a oddziały wysłane przez cesarza przeszły na stronę buntowników. W decydującej bitwie Makrynus poniósł klęskę i został zamordowany. Nowym władcą imperium został 14-letni chłopiec, arcykapłan wschodniego bóstwa z syryjskiej mieściny.

Szaleństwa Heliogabala

Młodziutki cesarz okazał się jednym z najgorszych władców w dziejach Rzymu, zresztą po objęciu władzy nie zrezygnował z godności arcykapłana. W jego świątyni szczególną czcią otaczano czarny kamień będący wyobrażeniem boga Słońca i z połączenia słów Helios (grecki bóg Słońca) i Baal powstał przydomek cesarza – Heliogabal. I kiedy po zwycięstwie nad Makrynusem wyruszył do Italii, zabrał swojego boga ze sobą. Nie spieszył się zresztą specjalnie, w czasie podróży bardziej interesowały go nabożeństwa odprawiane według odwiecznego ceremoniału. Cesarz Rzymu, ubrany we wschodni strój, tańczył w otoczeniu dziewcząt przy dźwiękach orientalnej muzyki! Nic zatem dziwnego, że podróż z Antiochii do Rzymu zabrała mu aż półtora roku. A po przybyciu do stolicy cesarz nie tylko nie zaniechał praktyk religijnych, ale nawet nadał im charakter państwowy. W dziwacznych obrzędach brali udział senatorowie, odgrywając rolę ministrantów…

Artykuł został opublikowany w 12/2014 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.