Ostatki, zapusty… Kiedyś to było! Jak dawniej się bawiono i co z tego przetrwało

Ostatki, zapusty… Kiedyś to było! Jak dawniej się bawiono i co z tego przetrwało

Dodano: 
"Zabawa w Chreptiowie" (1900 ), mal. Stanisław Batowski Kaczor
"Zabawa w Chreptiowie" (1900 ), mal. Stanisław Batowski Kaczor
Ostatki, zapusty. Ostatnie dni karnawału od dawna mają szczególną „moc”. Dziś nie obchodzi się ich nawet w części tak hucznie, jak dawniej. Jakie były ostatkowe zwyczaje, skąd się wzięły? Jak ostatki świętowano w Polsce?

Ostatki, zapusty, kozelek, śledzik, mięsopust – to popularne w Polsce nazwy ostatnich dni karnawału. Ostatki rozpoczynają się w tłusty czwartek, czyli ostatni czwartek przed Środą Popielcową i trwają przez kolejnych pięć dni, aż do Środy Popielcowej właśnie, która jest już pierwszym dniem Wielkiego Postu. Jakie ostatkowe zwyczaje istniały niegdyś w Polsce, a jakie tradycje pielęgnuje się jeszcze dzisiaj?

Koniec karnawału

Słowo „karnawał” pochodzi z języka włoskiego („carnavale”) i oznacza, niemal dosłownie, „pożegnanie mięsa”. W dawnych czasach karnawał, a zwłaszcza ostatki, były ostatnią chwilą na zabawę i uciechy. W czasie Wielkiego Postu mięsa nie jedzono niekiedy w ogóle, aż do Świąt Wielkiej Nocy. Współcześnie, dla katolików, wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych obowiązuje we wszystkie piątki, zaś post ścisły w Środę Popielcową i Wielki Piątek. Dawniej ludzie powstrzymywali się od mięsa niekiedy przez cały Wielki Post. Pofolgować można było jeszcze w ostatnie dni karnawału. Dlatego też, inaczej niż obecnie, ludzie wykorzystywali ten okres, jak tylko można było najlepiej.

Trzeba zaznaczyć, że Kościół nie tylko nie potępiał karnawałowych zabaw, lecz nawet „przymykał” oko na wiele karnawałowych i ostatkowych zwyczajów, które przecież nie zawsze uchodzić mogły za pobożne (jak przebierańcy śpiewający niekiedy sprośne piosenki i uganiający się za dziewczętami). Nie chodziło przecież o to, aby zakazać ludziom zabawy, lecz wskazać, kiedy jest na nią najlepszy czas. Wielki Post był już przygotowaniem do obchodów Wielkiej Nocy, którą poprzedzało Triduum Paschalne. W tym okresie należało się wyciszyć, oddać modlitwie i rozważaniom Męki Pańskiej.

"Walka karnawału z postem". Mal. Pieter Bruegel Starszy

Zdarzali się oczywiście duchowni, którzy gromili swych parafian za zapustne, ostatkowe zabawy, które więcej miały szkody czynić, niż później cały Post przynieść dobrego. Niemniej, z tradycjami ludowymi nie walczono zbyt mocno, czego dowodem jest choćby to, że do dzisiaj zabawy ostatkowe w niektórych miejscach przetrwały i są kultywowane, a kolejne pokolenia opowiadają sobie, jak bawiono się „za ich czasów”.

*
Zabawy karnawałowe narodziły się w Italii. Początkowo świętowano w Wenecji, później w Rzymie i dalej w Hiszpanii, Portugalii czy Francji. Do Polski zwyczaje karnawałowe dotarły już w średniowieczu, lecz najstarsza praca poświęcona karnawałowi w Polsce pochodzi dopiero z 1622 roku. Jest to komedia nieznanego autora zatytułowana „Mięsopust albo Tragicocomedia”.

Bawiono się na wsiach, w miastach i na dworach. W bogatszych domach urządzano niekiedy bale kostiumowe zwane redutami. Rozrywką szczególnie popularną wśród szlachty były kuligi. Prowadzona przez wodzireja zwanego czasem arlekinem wyprawa w kilka czy kilkanaście sań, ruszała przez lasy i pola, zatrzymując się we wszystkich napotkanych dworach, gdzie czekały uczty, zabawy i śpiewy.

Kmicic z Oleńką na kuligu. Rys. Juliusz Kossak.

Na wsiach karnawał świętowano głównie od ostatków, a więc od tłustego czwartku. Tłustego – nie od pączków, lecz głównie kraszonych i tłustych potraw, np. kaszy i kapusty ze skwarkami, słoniny, smalcu, smażonej jajecznicy czy kiełbasy. Oczywiście pojawiały się także słodkości: ciasta, racuchy, pączki, chrusty (faworki) czy pampuchy.

Nieodzownym elementem karnawału były tańce, muzyka i alkohol. Tańczono dużo i pito dużo, bez względu na to, czy ostatki świętowano na szlacheckim dworze czy w chłopskiej chacie.

Na wsiach, głównie w ostatki, często i chętnie przebierali się zwłaszcza chłopcy i mężczyźni. Czernili sobie twarze sadzą, zakładali przygotowane wcześniej stroje, udając kozę, niedźwiedzia, turonia, bociana, żurawia, śmierć czy diabła. Wierzono, że wraz z przebierańcami do domów zagląda szczęście i urodzaj. Tradycja mówiła, że wszystkich przebierańców należało obdarować monetą, wódką czy jakimś przysmakiem.

Zwyczaje ostatkowe

Na niektórych wsiach istniał zwyczaj tzw. kłody popielcowej. Chłopców i dziewczęta, którzy wciąż nie stanęli przed ołtarzem zaprzęgano w drewnianą kłodę, którą musieli ciągnąć przez całą wieś. Wykupić mogli się jadłem i napitkiem.

Inny zwyczaj związany z zamążpójściem istniał w Wielkopolsce i na Kujawach. Panny zbierały się wówczas w karczmie i tańcząc rzucały pieniądze na talerz, na którym ustawiona była figurka koziołka, symbol męskości. Śpiewały przy tym np.:

Oj, trzeba dać podkoziołek, trzeba dać,
Dobrze było cały roczek wywijać!
Oj, trzeba dać koziołkowi trzeba dać
Jeśli która z nas ma jeszcze się wydać!

Na ziemi sandomierskiej i krakowskiej zwyczajem ostatkowym był tzw. bachusek. Bachuskiem (od greckiego boga Bachusa) nazywano słomianą figurkę lub chłopca przebranego w słomiany strój.

Ostatki. Polska, 1950 r.

Niezwykle ciekawy zwyczaj zwany kusakami istniał w Jedlińsku na ziemi radomskiej.

„W kusy wtorek na rynku miasteczka odbywa się widowisko zatytułowane Ścięcie Śmierci, odgrywane według XIX – wiecznego scenopisu autorstwa ks. Kloczkowskiego. Tradycje widowiska są jednak starsze i sięgają, prawdopodobnie, XVII w (wówczas to temat śmierci pojawiał się często w literaturze, sztukach scenicznych i malarstwie) i być może mają związek z historią Jedlińska, któremu w XVI w. nadano prawa miejskie, magdeburskie, a wraz z nimi własne sądy i prawo wykonywania wyroków, także wyroków śmierci, przez ścięcie mieczem (czyli tzw. prawo miecza – ius gladi). Przed trybunałem, w skład którego wchodzą: burmistrz, wójt, ławnicy, staje Śmierć, którą udaje się pojmać, na Spalonej Grobli nad rzeką Tymianą, »bo się w kusaki upiła i swoją kosę zgubiła« (…). Długi przewód sądowy toczy się na rynku miasta i zawsze kończy wyrokiem skazującym Śmierć na śmierć, przez ścięcie mieczem.

Po wykonaniu wyroku, wśród wielkiej wrzawy składa się zwłoki śmierci (a naprawdę jej białe szat) do trumny z surowych desek i ustawia ją na wozie. W kondukcie, który podąża przez całe miasto, na oczach wszystkich mieszkańców, jedzie kat i diabły. Na posterunku policji kat składa meldunek o wykonaniu wyroku; na plebanii prosi księdza o wpisanie tego wydarzenia w księgi parafialne i wydanie aktu zgonu Śmierci. Wszystko to odbywa się wśród iście diabelskiego hałasu, bo siedzące na trumnie diabły walą z całej siły w jej wieko pięściami lub drewnianymi pałkami, a prócz tego czynią wielki łoskot potrząsając drewnianymi kołatkami i terkotkami. Wreszcie wywozi się Śmierć poza granice miasta, a wszyscy wracają na rynek i aż do północy (a więc do Środy Popielcowej), bawią się, piją, tańczą i śpiewają”. (www.wspolnotapolska.org.pl)

Symbolem końca zabawy było też, np. ścinanie Mięsopusta, czyli słomianej kukły w Krakowie, „zabijanie” grajka na Kujawach, czy „grzanie basa”, czyli symboliczne zabijanie skrzypiec na Śląsku oraz spożywanie, w ostatkowy wtorek wieczorem lub w nocy bezmięsnego posiłku zwanego podkurkiem, na który mógł składać się śledź, nabiał i pieczywo.

Czytaj też:
Dziesięć lat temu miał nastąpić koniec świata, a jednak… wciąż żyjemy
Czytaj też:
Triduum Paschalne. Polskie, wyjątkowe i trochę zapomniane tradycje. Jak przygotowywano się do Świąt Wielkiej Nocy?
Czytaj też:
Karnawał antyreligijny. Dlaczego Sowieci zachęcali dzieci do niszczenia krzyży
Czytaj też:
QUIZ: Co wydarzyło się w 2022 roku? Czy pamiętasz najważniejsze chwile?

Źródło: DoRzeczy.pl / wspolnotapolska.org.pl