Najtajniejsza broń Kiszczaka

Najtajniejsza broń Kiszczaka

Dodano: 

Do podstawowych problemów należy ustalenie agentury zwerbowanej przez tę jednostkę. Nieco światła na sprawę rzuca zestawienie przygotowane na koniec roku 1989, a więc już po pierwszej reorganizacji MSW dokonanej przez Kiszczaka, a tuż przed weryfikacją funkcjonariuszy SB. Wynika z niego, że „studenci” posiadali aż 3755 TW, z czego 156 było „prowadzonych” przez centralę. „Zabezpieczaniem operacyjnym” objęto 176 osób (w tym 75 przez centralę). Podana agentura była wykorzystywana w 271 sprawach operacyjnych. Zastanawiające jest, że wedle tego zestawienia sprawami operacyjnymi objęto jedynie 126 osób. Widać wyraźnie, że konkretne sprawy zakładano raczej na grupy lub środowiska konspiracyjne niż na konkretne osoby. Dane liczbowe nie oddają jednak rzeczy najistotniejszej: nie dowiemy się, jak głęboko udawało się esbekom wprowadzać swoich ludzi.

Casus Macierewicza

Przypadek inwigilacji Antoniego Macierewicza pokazuje, jak niewiele wiemy o inwigilacji ważnych osób podziemia w latach 80. O tym, że był on po wprowadzeniu stanu wojennego na celowniku Biura Studiów SB, a nie Wydziału III-2 SUSW, dowiadujemy się jedynie dzięki jednemu dokumentowi! Według materiałów ewidencyjnych dotyczących Antoniego Macierewicza jednostką, która prowadziła jego inwigilację, był Wydział III-2 Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Zachowało się nawet sześć tomów sprawy o kryptonimie Macek. Dotyczą one jednak w zdecydowanej większości drugiej połowy lat 70. i okresu działania Solidarności. Praktycznie nie ma tam dokumentacji z okresu stanu wojennego. Nie ma w nich także śladu działalności Biura Studiów SB. Rodzi się zatem pytanie, co tak naprawdę SB wiedziała o aktywności Macierewicza po wprowadzeniu stanu wojennego i jakie działania inwigilacyjne wobec niego podejmowała?

Gen. Czesław Kiszczak na wystawie PWPW

Z pomocą przychodzi nam jednak przypadek. Otóż w 1980 r. wyjeżdżającym na stypendium do USA Piotrem Naimskim, który był bliskim współpracownikiem Macierewicza, zainteresował się komunistyczny wywiad. Gdy Naimski postanowił w 1984 r. wrócić do kraju, funkcjonariusz Departamentu I MSW spotkał się z oficerem SB, który miał odpowiadać za inwigilację Naimskiego w kraju. Wskutek tej rozmowy powstała niezwykle interesująca notatka służbowa dotycząca inwigilacji nie tylko samego Naimskiego, lecz także Antoniego Macierewicza, Ludwika Dorna i paru innych osób z tego kręgu opozycyjnego.

Wedle kpt. Grzegorza Bolesty z Wydziału III-2 SUSW jego jednostka odpowiadała za inwigilację tychże osób jedynie na papierze. Tak naprawdę zajmowało się nimi Biuro Studiów SB. Oficer podał konkretne tego przykłady. Przede wszystkim do Biura Studiów SB trafiły materiały SOR „Macek”, co uniemożliwiło SUSW prowadzenie skutecznej inwigilacji zarówno Macierewicza, jak i wielu osób z nim powiązanych. Także materiały z zainstalowanego w mieszkaniu Macierewicza podsłuchu w pierwszej kolejności trafiały gdzie indziej, a do Wydziału III-2 przychodziły z opóźnieniem i w postaci kopii.

Mimo tych niedogodności starano się w Wydziale III-2 w dalszym ciągu prowadzić sprawę „Macek”. Jednak kpt. Bolesta ciągle napotykał ślady działalności Biura Studiów, bo osoby związane z Macierewiczem były „niezwłocznie rejestrowane przez inne jednostki MSW (Biuro Studiów SB), zanim zdąży zrobić to Wydział III-2 SUSW”. Innym przykładem działania Biura Studiów była „kradzież” podsłuchu. Bolesta wnioskował o założenie podsłuchu w mieszkaniu Piotra Naimskiego, gdy ten tylko wrócił do kraju. Na przedstawiony wniosek nie uzyskał nawet odpowiedzi z komórki SB odpowiedzialnej za jego techniczną instalację. Dla Bolesty było oczywiste, że i w tym przypadku priorytet miało Biuro Studiów SB.

Jednak najbardziej zuchwałym zachowaniem oficerów Biura Studiów SB okazało się…podkradzenie agenta! Wedle relacji kpt. Bolesty do jednego z prowadzonych przez niego tajnych współpracowników zgłosił się „inny pracownik SB” i powołując się na nazwisko Bolesty wręczył pieniądze w zamian za meldunek z informacjami operacyjnymi. Przypadkiem, dzień przed tym spotkaniem, teczka pracy i teczka personalna owego TW była kontrolowana przez jeden z Wydziałów Biura Studiów SB! Możemy się jedynie domyślać, że zarówno teczki, jak i sam TW do Wydziału III-2 już zapewne nie powrócili.

Nieograniczona niczym bezczelność funkcjonariuszy Biura Studiów SB w stosunku do kolegów wpłynęła zapewne na to, że kpt. Bolesta zwierzał się ze swoich problemów m.in. w rozmowie z oficerem Departamentu I MSW. Nie udawał nawet, że prowadzi skuteczną inwigilację środowiska Macierewicza. Bez możliwości podsłuchu, dostępu do TW czy wręcz podbierania mu przez inne jednostki SB osób wytypowanych do werbunku było to działanie bezcelowe.

Czytaj też:
Polak próbował uciec do Afganistanu. Oto, co go spotkało

Zapewne wobec jednostek wywiadu lub kontrwywiadu takie zachowanie funkcjonariuszy Biura Studiów SB nie byłoby możliwe. Wobec „niższych” w hierarchii jednostek mogli sobie na to pozwolić. Jednakże nie wyklucza to sytuacji, że Biuro Studiów SB mogło przejmować sprawy oraz agenturę np. Departamentu II MSW, czyli komunistycznego kontrwywiadu. Znany jest przynajmniej jeden taki przypadek. Dotyczył przemytu ze Szwecji powielacza dla Liberalno-Demokratycznej Partii „Niepodległość”. Sprawę wykrył i prowadził stołeczny kontrwywiad, który miał agenta ulokowanego w samym środku przemytniczej operacji. Biuro Studiów dowiedziało się o operacji przypadkiem i postanowiło przejąć sprawę, co mu się przynajmniej częściowo udało. Jednak w tym przypadku pozycja kontrwywiadu była na tyle silna, że nie oddali „swojego” tajnego współpracownika. Kontekst sprawy wskazuje, że o ile kontrwywiadowi chodziło o szybkie zlikwidowanie tej ścieżki przerzutu sprzętu dla podziemia, o tyle Biuru Studiów SB bardziej zależało na przejęciu „kontroli” nad tym kanałem przerzutowym. Chciano w pierwszej kolejności rozpoznać osoby zaangażowane na różnych etapach przemytu, wprowadzić lub zwerbować kolejnych TW w tym środowisku, a na dalszym etapie – poprzez agenturę – mieć wpływ na proces decyzyjny w grupy konspiracyjnej.

Ile było podobnych spraw? Trudno ocenić. Całkiem możliwe, że niektóre z nich dopiero czekają na odkrycie w archiwach IPN. Co jakiś czas historycy odnajdują nowe dokumenty, które niczym puzzle pozwalają uzupełnić mozaikę inwigilacji solidarnościowego podziemia lat 80. Niczym – z pozoru niewinna – 1,5-stronicowa notatka z rewelacjami kpt. Bolesty, która rzuca nowe światło na inwigilację środowiska obecnego ministra obrony narodowej. Dość wspomnieć, że w sprawie „Macek” nie ma żadnego dokumentu lub nawet podpisu zapoznających się ze sprawą esbeków, w których padałaby nazwa Biura Studiów SB. Tak samo nie znajdziemy tam żadnych dokumentów wytworzonych po 1982 r. Jedna wielka luka, a przecież Macierewicz był inwigilowany do 18 października 1989 r. Także w zachowanych materiałach ewidencyjnych po SB, czyli różnych kartotekach i dziennikach, brak jakiejkolwiek informacji, by Antoni Macierewicz był objęty inwigilacją przez Biuro Studiów SB. Ile mogło być analogicznych przypadków? Trudno szacować, przynajmniej dopóty, dopóki nie odnajdą się w archiwach IPN inne „notatki kpt. Bolesty”.

Artykuł został opublikowany w 8/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.