Największa kompromitacja Eisenhowera. Tego samolotu nie mieli prawa zestrzelić
  • Marcin BartnickiAutor:Marcin Bartnicki

Największa kompromitacja Eisenhowera. Tego samolotu nie mieli prawa zestrzelić

Dodano: 

Prezydent Eisenhower zgodził się na dalsze loty, wierząc w zapewnienia CIA, że U-2 nie są wykrywane przez radary państw bloku wschodniego. Jednak gdy 4 lipca 1956 r. samoloty wykonywały już pierwszą misję nad ZSRS, CIA nadal nie zdołała tego potwierdzić. Według instrukcji prezydenta misje miały zostać zawieszone, jeśli Sowieci będą w stanie odkryć tajne loty. Już pierwszy przelot nad Polską i NRD powinien rozwiać wątpliwości, U-2 zostały bowiem wykryte. Sowieci nie byli jednak w stanie śledzić i przechwytywać U-2. Ograniczyli się więc tylko do noty protestacyjnej złożonej w ambasadzie USA w Moskwie.

U-2 na wystawie w muzeum.

Gdy 1 maja 1960 r. Francis Gary Powers znalazł się w rękach Sowietów, Amerykanie nadal byli przekonani, że U-2 są poza zasięgiem obrony przeciwlotniczej komunistów. Co więcej, Eisenhower został kolejny raz wprowadzony w błąd przez Allena Dullesa, szefa CIA, który zapewniał, że w przypadku zestrzelenia samolotu pilot nie przeżyje.

Gra prowadzona przez Dullesa miała katastrofalne następstwa dla USA. Po zaginięciu U-2 wykorzystano standardową „legendę”, która miała tłumaczyć obecność samolotu nad ZSRS, zaakceptowaną jeszcze w 1956 r., przy pierwszych lotach szpiegowskich. 5 maja NASA wydała więc oświadczenie, z którego wynikało, że 1 maja straciła kontakt z samolotem prowadzącym badania meteorologiczne na dużych wysokościach. Pilot nadał komunikat na częstotliwości awaryjnej, twierdząc, że ma problemy z tlenem i znajduje się nad jeziorem Van w Turcji. Ukrywano przy tym, że Powers w rzeczywistości startował z lotniska w Pakistanie.

Nawet gdyby pilot nie przeżył i komuniści nie odnaleźliby aparatury szpiegowskiej, tłumaczenie to musiało wydawać się wyjątkowo naciągane. Katastrofa nastąpiła bowiem kilka tysięcy kilometrów w głąb ZSRS. 2 maja, gdy Eisenhower akceptował tę wersję, Amerykanie nie wiedzieli, w którym miejscu zestrzelono samolot, a jego trasa wiodła m.in. na daleką północ do Murmańska. Wersja, według której samolot pokonałby taki dystans z martwym lub omdlałym pilotem, była kuriozalna. Eisenhower dał się również złapać w pułapkę Chruszczowa, który 4 maja potępił USA za wtargnięcie na terytorium ZSRS i przyznał się do zestrzelenia maszyny. Nie wspomniał jednak nic o pilocie.

Trzy dni później, gdy Amerykanie zabrnęli już w tłumaczenia o samolocie meteorologicznym, Nikita Chruszczow oświadczył, że pilot przeżył i przyznał, iż służy w CIA. Chruszczow ze szczegółami opowiedział o przebiegu lotu, wyposażeniu samolotu, życiorysie pilota i pokazał zdjęcia wykonane przez U-2. Amerykanom nie pozostało nic innego, jak tylko przyznać się do tajnej operacji. W Waszyngtonie popełniono jednak kolejny błąd, zdradzając, że prezydent zgodził się na prowadzenie podobnych akcji na szeroką skalę. Przyznano się więc nie tylko do pojedynczego incydentu – co i tak udowodnili już Sowieci – lecz także do całego zorganizowanego programu. Ukoronowaniem sowieckiego zwycięstwa była wystawa zorganizowana w Parku Gorkiego w centrum Moskwy. Od 11 maja można było tam oglądać szczątki wraku i wyposażenia szpiegowskiego U-2.

Czytaj też:
Jak „zdradziłem” imperium zła

Powersowi urządzono pokazowy proces, na który – co wyjątkowe – zaproszono jego żonę i rodziców. Pilot wyraził skruchę i zadeklarował, że nie uważa Rosjan za wrogów. Nie otrzymał spodziewanej kary śmierci, skazano go na 10 lat – trzy lata więzienia i siedem lat ciężkich robót. Spędził jednak w ZSRS niecałe dwa lata. 10 lutego 1962 r. przeszedł przez most Glienickie, na którym Amerykanie i Sowieci wymieniali schwytanych szpiegów. Wypuszczono go w zamian za uwolnienie Rudolfa Abla.

Pod koniec lat 50. Związek Sowiecki uzyskał przewagę w broni zarówno konwencjonalnej, jak i nuklearnej. Zestrzelenie U-2 przerwało korzystny dla Zachodu proces rozluźniania napiętej sytuacji międzynarodowej. Na ile była to wina nieodpowiedzialnej polityki Dullesa i Eisenhowera, a na ile proces kontrolowany przez Moskwę, pozostaje dziś kwestią dyskusyjną.

Po wizycie Chruszczowa w USA w 1959 r. kolejny rok miał przynieść przełomowe decyzje o rozbrojeniu. 16 maja, przed wizytą Eisenhowera w Moskwie, przywódcy USA, ZSRS, Francji i Wielkiej Brytanii mieli spotkać się w Paryżu, jednak przez kryzys związany z U-2 konferencja została przerwana. Zmiana w polityce mocarstw, która wówczas nastąpiła, doprowadziła w konsekwencji w 1962 r. do kryzysu kubańskiego i rzeczywistego ryzyka wybuchu wojny nuklearnej.

Łatwość, z jaką U-2 i jego pilot wpadli w ręce komunistów, oraz skala porażki USA na arenie międzynarodowej powodowały, że w CIA podejrzewano Powersa o współpracę z Moskwą i „ustawienie” całej katastrofy. Z odtajnionych dokumentów CIA wynika, że 1 maja 1960 r. Sowieci wstrzymali ruch samolotów cywilnych nad znaczną częścią terytorium, aby jak najskuteczniej obserwować U-2, i śledzili go, już zanim opuścił terytorium Afganistanu. Zanim doszło do zestrzelenia, wysłano 13 myśliwców, którym nie udało się jednak przechwycić szpiega. Może to wskazywać, że Moskwa była dobrze poinformowana o trasie lotu. Niekoniecznie jednak przez samego pilota.

Po powrocie do USA Powers był szczegółowo przesłuchiwany przez CIA, poddano go badaniu wariografem, porównywano jego wersję ze wszystkimi zgromadzonymi na jego temat materiałami. Mimo że weryfikacja wypadła dla niego pomyślnie, nie wszyscy uwierzyli w jego wersję o udanym lądowaniu bez odniesienia poważnych ran po zestrzeleniu na wysokości 21 km.

Mimo odtajniania kolejnych dokumentów sprawa Powersa nadal budzi wiele wątpliwości. Wersja Chruszczowa, według której nie udało się zestrzelić U-2 przelatującego nad poligonem atomowym i międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi, ponieważ żołnierze pilnujący tego kluczowego strategicznie miejsca spali, wydaje się mało wiarygodna. Szczególnie że aktywność U-2 była w Moskwie doskonale znana. Sowieci, pozwalając wykonać fotografie, mogli utwierdzić Zachód w przekonaniu o swojej przewadze militarnej. Wybierając korzystniejszą dla siebie datę na zestrzelenie samolotu szpiegowskiego, Chruszczow mógł wpędzić USA w pułapkę i potraktować incydent jako pretekst do zerwania rozmów i zmiany kursu.

Bez wątpienia sprawę zestrzelenia U-2 Moskwa rozegrała mistrzowsko i wygrała w rozgrywce z USA wszystko, co było do zgarnięcia. Amerykanie łatwo dali się ograć, popełniając niemal wszystkie możliwe błędy.

Artykuł został opublikowany w 7/2018 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.