To zaś miało doprowadzić do wojny niemiecko-polskiej. Kampania ta – według brytyjskich strategów – miała zaangażować Niemcy co najmniej na kilka miesięcy, co dawało Wielkiej Brytanii niezbędny czas na dozbrojenie.
„W początkowej fazie wojny – napisali w lutym 1939 r. szefowie brytyjskiego sztabu – jest wysoce nieprawdopodobne, aby Niemcy podjęły ofensywę na wielką skalę równocześnie na Wschodzie i na Zachodzie. Jeśliby [rozpoczęli] i kontynuowali ofensywę w Polsce, całkowite wyeliminowanie Polski z wojny byłoby tylko kwestią czasu. Prawdopodobnie paru miesięcy. Jednakże nawet po pobiciu Polski liczba wojsk potrzebnych do utrzymania okupowanych obszarów oraz ich zabezpieczenia przed możliwym atakiem Związku Sowieckiego byłaby zapewne nie mniejsza lub niewiele mniejsza od liczby wojska użytego do pokonania Polski. Ponadto podczas ofensywy przeciwko Polsce Niemcy poniosłyby znaczne straty”.
A to jeszcze nie koniec zysków. Wojna polsko-niemiecka uniemożliwiała oczywiście przystąpienie Polski do bloku państw Osi. A co za tym idzie – potencjalna potęga tego bloku państw i strategiczna pozycja Niemiec w Europie Środkowo-Wschodniej znacznie się pogarszały.
Wreszcie trzeci i ostatni zysk – zniszczenie Polski oznaczało, że na jej trupie powstanie granica niemiecko-sowiecka. To zaś zwiększy możliwość pojawienia się tarć i wybuchu wojny między Związkiem Sowieckim a III Rzeszą. Generałowie brytyjskiego sztabu od samego początku stali bowiem na stanowisku, że front wschodni, który powali Niemcy, może stworzyć tylko potężna Armia Czerwona. A nie słabe Wojsko Polskie.
„Wartość Polski jako alianta – pisał Simon Newman – nie polegała na jej zdolności podjęcia ofensywy przeciwko Niemcom, dysproporcja sił była bowiem zbyt wielka, lecz na związaniu na froncie wschodnim pewnej ilości dywizji niemieckich. Przede wszystkim jednak Wielka Brytania nie chciała dopuścić do tego, aby Polska, podporządkowując swą politykę woli Hitlera, spotęgowała siły niemieckie lub pozostawiła im, zachowując postawę życzliwej neutralności, wolną rękę na Zachodzie”.
To, że przyjęcie „gwarancji” brytyjskich spowoduje zdruzgotanie Polski, straszliwe cierpienia milionów jej obywateli, pożogę i śmierć, nie miało dla Brytyjczyków żadnego znaczenia. Liczyło się tylko to, że pierwsze uderzenie Hitlera nie pójdzie na Zachód, tylko na Wschód. Na tym właśnie polega brutalna gra, którą jest polityka międzynarodowa. Brytyjczycy są w niej mistrzami. Zero sentymentów.
Zyskać na czasie
„Metoda polegała na przerzuceniu początkowej fazy wojny na kogoś innego – pisał Newman. – Brytyjczycy bowiem byli nadal świadomi swej słabości militarnej. Jak to w parę dni później minister Edward Halifax powiedział swemu sekretarzowi: »Chcemy zyskać na czasie, gdyż każdy miesiąc przysparza nam 600 samolotów więcej«. Czyż najlepszym sposobem zyskania na czasie nie było skierowanie niemieckiej machiny wojennej na Polskę?”.
Czytaj też:
1940: Ostatnia wojna Wielkiej Brytanii z Francją
Dokładnie tego samego zdania był bohater tego numer „Historii Do Rzeczy” Władysław Studnicki. „Gwarancja brytyjska – pisał – miała na celu zajęcie Niemiec kilkumiesięczną wojną z Polską, podczas których Anglia uczyniłaby znaczne postępy w przygotowaniu wojennym”.
Wszystko, co wyżej napisałem, nie ma na celu wywołania w czytelniku „oburzenia” na Wielką Brytanię. Wprost przeciwnie – jej polityka w przededniu drugiej wojny światowej była majstersztykiem. Modelowym przykładem realizowania interesów narodowych. Nie da się tego niestety powiedzieć o polityce Polski, która naiwnie dała się wciągnąć w wojnę.
Niestety minister Józef Beck dał się nabrać na tę grę jak dziecko. I wprowadził Polskę w śmiertelną, brytyjską pułapkę. Ku zdumieniu nie tylko Studnickiego, lecz także samych Brytyjczyków ową „gwarancje” przyjął. Mało tego, pojechał do Londynu i 6 kwietnia 1939 r. sam udzielił gwarancji Wielkiej Brytanii!
Tym samym Rzeczpospolita dokonała gwałtownej zmiany sojuszy. Jeszcze jesienią 1938 r., w trakcie rozbioru Czechosłowacji, była sprzymierzeńcem Niemiec, wiosną znalazła się w systemie sojuszów Wielkiej Brytanii i Francji. A to oznaczało zagładę państwa. „Od deklaracji Chamberlaina – pisał Studnicki – nie znałem spokoju. Rozumiałem bowiem, że idziemy do katastrofy”.
Adolf Hitler, kiedy dowiedział się o układzie polsko-brytyjskim, oczywiście wpadł w szał. Cały jego misterny plan – którego podstawowym elementem była Polska – został pokrzyżowany. To się mogło skończyć tylko w jeden sposób. Z pozycji pożądanego sojusznika Polska została przesunięta na pozycję wroga i pierwszej ofiary.
Hitler, w odpowiedzi na decyzję Józefa Becka, wydał szefowi Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu gen. Wilhelmowi Keitelowi polecenie, aby rozpoczął przygotowanie planu operacji wojennej o kryptonimie Fall Weiss. Planu wojny z Polską.
„Dopiero latem 1939 r. dowiedziałem się o dyrektywie dotyczącej planu Weiss, czyli opracowanego na rozkaz Hitlera planu ataku na Polskę – wspominał feldmarszałek Erich von Manstein. – Do wiosny tego roku nie istniał żaden taki dokument. Można wręcz powiedzieć, że na naszej wschodniej granicy nie planowano jakichkolwiek działań wojskowych”.
Führer aż do przyjęcia brytyjskich gwarancji przez Becka nie brał pod uwagę zbrojnej konfrontacji z Polską. Do tej pory w niemieckich sztabach opracowywano tylko plany ataku na Francję i Związek Sowiecki. Teraz wszystko to zostało zarzucone i generałowie zajęli się opracowywaniem nowej, błyskawicznej kampanii. Tym razem przeciwko Rzeczypospolitej.
Druga konsekwencja wolty Józefa Becka była jeszcze bardziej przerażająca. Hitler nie zamierzał rezygnować ze swoich wojennych planów – na co liczył Józef Beck – i postanowił poszukać na wschodzie innego partnera. Skoro Polska nie chce się z nim sprzymierzyć, może zrobi to Związek Sowiecki. Hitler nakazał swoim dyplomatom, aby złożyli ofertę Stalinowi. Wkrótce oba totalitarne molochy zaatakowały i zmiażdżyły Polskę. Nasz kraj konał w osamotnieniu. Brytyjczycy oczywiście nie kiwnęli w naszej obronie palcem.
Według obiegowej opinii drugą wojnę światową rozpętał Adolf Hitler, który dążył do ekspansji terytorialnej. Cytowany często w tym artykule brytyjski historyk Simon Newman na podstawie drobiazgowej analizy brytyjskich archiwaliów doszedł do wniosku, że prawda była zupełnie inna. Według niego „wojna wynikła z rywalizacji pomiędzy Wielką Brytanią a Niemcami o potęgę i wpływy”.
Polska została wykorzystana przez Wielką Brytanię w tej rozgrywce. A gdy narzędzie wypełniło swoją rolę, zostało wyrzucone na (sowiecki) śmietnik.
Czytaj też:
Prosto we wrota piekieł. Brytyjscy komandosi kontra „bestia Hitlera”Czytaj też:
Obłąkana misja Himmlera