Mord w Kuźnicy Żelichowskiej. Niemcy zabili generałów

Mord w Kuźnicy Żelichowskiej. Niemcy zabili generałów

Dodano: 
Jeniec złapany przez Niemców. Zdjęcie ilustracyjne
Jeniec złapany przez Niemców. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Wikimedia Commons
28 stycznia 1945 roku w Kuźnicy Żelichowskiej na terenie Polski Niemcy zamordowali sześciu włoskich generałów – jeńców wojennych.

Sześciu włoskich generałów było wcześniej więzionych w Oflagu 64/Z w Antoniewie. 28 stycznia 1945 roku zostali zamordowani przez żołnierzy Waffen-SS w Kuźnicy Żelichowskiej.

Włochy kapitulują

25 lipca 1943 roku przywódca Włoch Benito Mussolini został aresztowany. Jego zatrzymanie planowano już od dłuższego czasu, lecz czekano na najbardziej odpowiednią okazję. Formalnym powodem było zgłoszenie wobec Mussoliniego wotum nieufności w Wielkiej Radzie. Został on usunięty z funkcji premiera i osadzony w tajemnicy w hotelu Albergo-Rifugio w masywie Gran Sasso. Na początku września Włochy i państwa alianckie podpisały zawieszenie broni.

Niemcy postanowili odbić Mussoliniego. Do tego zadania został wybrany Otto Skorzeny. Dowództwo nad operacją objął generał Kurt Student. 12 września rozpoczęto akcję „Eiche”, w której wzięli udział spadochroniarze Studenta oraz komandosi Skorzenego. Niemcy zajęli hotel bardzo szybko, bez żadnych strat.

Mussolini został zabrany na pokład małego samolotu, którym miał uciec z miejsca uwięzienia, jedynie w towarzystwie Skorzenego. Wkrótce Skorzeny i Mussolini byli już w drodze do Wiednia, skąd udali się do Wilczego Szańca, gdzie przebywał Hitler.

Waffen-SS na froncie wschodnim

Niedługo później Mussolini wrócił do władzy we Włoszech obejmując przywództwo w marionetkowej Włoskiej Republice Socjalnej. Niemcy, w odpowiedzi na ogłoszone wcześniej zawieszenie broni pomiędzy Włochami a aliantami, zajęli północną i centralną część Włoch. Uderzono także we włoską armię, aresztując wielu oficerów i rozbrajając żołnierzy. Wojskowi, którzy nie zgodzili się złożyć broni byli zabijani lub osadzani w obozach jenieckich. Do niemieckiej niewoli dostało się nawet do 650 tysięcy Włochów, spośród których 100 tysięcy było przetrzymywanych na terenie Polski, m.in. w oflagu 64/Z Schokken w Antoniewie (filia Oflagu 64 w Szubinie).

Zamordowanie włoskich generałów

Armia Czerwona nacierała na pozycje niemieckie. W styczniu 1945 roku Niemcy zdecydowali o ewakuacji Oflagu 64/Z w Antoniewie. Jeńcy zostali zmuszeni do pieszego marszu na zachód. Pośród nich znajdowało się wielu włoskich oficerów. Stan zdrowia siedemnastu z nich był już bardzo zły, a pogorszyło go jeszcze zimno i odmrożenia. Oficerowie nie mogli kontynuować marszu.

Obozowy lekarz, który towarzyszył konwojowi orzekł, że Włosi nie są zdolni do dalszej drogi. Dowodzący kapitan Matz – nie chcąc opóźniać marszu – wydał zgodę na odłączenie się włoskich oficerów od kolumny i pozostawienie ich w pobliży wioski Kuźnica Żelichowska (niem. Selchowhammer). Nie wydał im jednak przepustek, które byłyby dowodem, że Włosi opuścili obóz jeniecki za jego zgodą.

Ostatecznie włoscy jeńcy zostali porzuceni w wiosce Ogardy (niem. Wugarten). Gdy Niemcy się oddalili, Włosi próbowali schronić się przed zimnem. Udali się do karczmy w Kuźnicy. Tam „dziwnych” gości zauważył Niemiec, który przedstawiał się jako podoficer Luftwaffe nazwiskiem Hojs. Zaczął on wypytywać Włochów, skąd wzięli się w Kuźnicy. Nie dowierzał, że Matz wydał zgodę na ich odłączenie od kolumny uciekającej z oflagu, lecz wydawało się, że da im jednak spokój.

Włosi po wyjściu z zajazdu chcieli znaleźć jakieś schronienie. Udzielił im go miejscowy sołtys, który pozwolił im zająć budynek w swoim gospodarstwie. Włochom nie było jednak dane zaznać spokoju. Następnego dnia rano do chaty, gdzie spali, weszli niemieccy żołnierze. Przyprowadził ich spotkany dzień wcześniej Hojs. Niemcy wyrzucili Włochów z budynku w samej bieliźnie. Nie pozwolono zabrać im żadnych ubrań ani butów. Włosi dołączeni zostali do stuosobowej kolumny, którą Niemcy prowadzili na zachód.

Włoscy generałowie, chorzy i osłabieni nie mogli nadążyć za pochodem. Jeszcze na terenie wsi Kuźnica Żelichowska zostali zamordowani trzej z nich: Carlo Spatocco, Emanuele Balbo Bertone i Alberto Trionfi. Zaraz po nich czwarty (Alessandro Vaccaneo), który poślizgnął się na oblodzonej drodze oraz piąty, Giuseppe Andreoli. Szósty generał (Ugo Ferrero) został zabity przez Hojsa lub towarzyszących mu dwóch Niemców, tuż za wioską, gdyż zwichnął kostkę na lodzie.

Pozostali Włosi, wraz z innymi jeńcami, maszerowali aż do Szczecina, a stamtąd do Neubrandenburga, gdzie dotarli 17 lutego. Tam pozostawiono kolejnych Włochów. Generał Attilio Amato miał odmrożone wszystkie palce u nóg, które musiały zostać amputowane. Kolejny, Guido Cerruti w wyniku odmrożeń stracił obie nogi. Pozostali Włosi zostali wywiezieni do Berlina.

Uratowani z „marszu śmierci” generałowie powrócili po wojnie do Kuźnicy Żelichowskiej. Okolicznościami śmierci kilku włoskich jeńców zajmowała się Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Poznaniu w latach 1946-1947. Żaden Niemiec nie odpowiedział za tę zbrodnię.

Czytaj też:
Ludzie z głodu jedli nawet klej do tapet
Czytaj też:
80. rocznica wyzwolenia Auschwitz. Niemcy mordowali ludzi do ostatniego dnia
Czytaj też:
Finowie przeciw Finom

Opracowała: Anna Szczepańska
Źródło: DoRzeczy.pl