Śmierć Władysława Sikorskiego. Wypadek czy "coś" więcej?

Śmierć Władysława Sikorskiego. Wypadek czy "coś" więcej?

Dodano: 
Podróż inspekcyjna do Armii Polskiej na Bliskim Wschodzie. Minister spraw zagranicznych Tadeusz Romer, gen. Sikorski, gen. Władysław Anders i szef sztabu Naczelnego Wodza gen. Tadeusz Klimecki
Podróż inspekcyjna do Armii Polskiej na Bliskim Wschodzie. Minister spraw zagranicznych Tadeusz Romer, gen. Sikorski, gen. Władysław Anders i szef sztabu Naczelnego Wodza gen. Tadeusz Klimecki Źródło:NAC
Władysław Sikorski zginął 4 lipca 1943 roku. Co wówczas tak naprawdę się wydarzyło? Wypadek, katastrofa lotnicza czy rozmyślne, skrupulatnie przygotowane zabójstwo? Śmierć polskiego premiera wciąż rodzi wiele pytań, na które nie ma odpowiedzi.

Śmierć generała Władysława Sikorskiego to jedna z większych zagadek w polskiej historii. Nie brakuje głosów mówiących o tym, że katastrofa lotnicza nie była zwykłym wypadkiem, lecz celowym, zaplanowanym działaniem. Komu mogło zależeć na śmierci polskiego generała? Co wiemy o okolicznościach śmierci Władysława Sikorskiego?

Polskie władze na Zachodzie

Kiedy wybuchła II wojna światowa Władysław Sikorski pozostał bez przydziału służbowego (od zamachu majowego w 1926 roku sprzeciwiał się rządom piłsudczyków). Choć chciał ruszyć na front, nie uzyskał żadnego przydziału bojowego. W tej sytuacji 18 września przekroczył granicę z Rumunią i skierował się do Paryża. Tam został wyznaczony dowódcą polskich Sił Zbrojnych we Francji. 30 września 1939 roku Władysław Sikorski został mianowany premierem i ministrem spraw wojskowych, a 7 listopada tego samego roku został przez prezydenta Raczkiewicza powołany na stanowisko Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych

We Francji Sikorski zorganizował liczące 80 tysięcy ludzi Wojsko Polskie. Po kapitulacji Francji okazało się, że jego wysiłki poszły na marne. Po ewakuacji do Londynu tworzył struktury Wojska Polskiego od nowa.

Sikorskiemu zarzucano, że znajduje się pod zbyt dużym wpływem władz brytyjskich. Faktem jest, że to właśnie w wyniku nacisków brytyjskiego rządu Sikorski zdecydował o podpisaniu układu z Sowietami (zwanego układem Sikorski-Majski; Iwan Majski był ambasadorem sowieckim w Londynie), który przywracał relacje pomiędzy Polską a Związkiem Sowieckim. Ta decyzja, choć już wówczas bardzo krytykowana, pozwoliła jednak na wyprowadzenie ze Związku Sowieckiego kilkudziesięciu tysięcy Polaków, których Sowieci po 1939 roku deportowali w głąb swego kraju.

Nieufność

Od czasu podpisania układu z Sowietami (którego postanowienia Sowieci co rusz łamali) relacje pomiędzy polskimi władzami a rządem brytyjskim pogarszały się.

Sowieci byli – od chwili ataku Niemiec na ZSRS – cennym sojusznikiem aliantów. Polacy, choć stanowili ważną pomoc w czasie walk na niemal wszystkich frontach w Europie, stawali się sojusznikiem coraz bardziej „problematycznym”. Polacy mieli przede wszystkim inną wizję przyszłości swojego kraju, niż Sowieci. Sikorski, jak reszta polskich polityków, obawiał się marszu Armii Czerwonej przez terytorium Polski. Komuniści coraz śmielej zaś mówili o tym, że na terenie Polski osadzić chcą komunistyczny rząd.

Czarę wzajemnych nieufności przelało odkrycie, jakiego dokonali Niemcy w kwietniu 1943 roku. Berlin poinformował bowiem, że w Lesie Katyńskim odnalezione zostały groby polskich oficerów, którzy zostali zamordowani przez Sowietów.

Władysław Sikorski. Jedno z ostatnich zdjęć generała

Moskwa oczywiście wszystkiemu zaprzeczyła zrzucając całą winę na Niemców. Na postawione zarzuty Kreml odpowiedział, że Polaków musieli zabić Niemcy, którzy teraz próbują obarczyć tą zbrodnią sowieckie wojska. Moskwa była „oburzona” podejrzeniami Polaków, którzy mieli uwierzyć w „niemiecką propagandę” i zerwała stosunki dyplomatyczne z Polską.

Sikorski znalazł się w ogniu krytyki. Niektórzy jego ministrowie zarzucali mu zbyt łagodne podejście do sprawy Katynia. Churchill, w tym samym czasie, próbował zaś namówić Sikorskiego do bardziej ścisłego sojuszu z Sowietami. Zarówno część spośród polskich polityków, jak Brytyjczycy i Sowieci liczyli w końcu na zmianę premiera oraz usunięcie z polskiego rządu najmniej skłonnych do ustępstw polityków.

Napięta sytuacja na linii polski rząd – Moskwa nałożyła się jeszcze na kolejny problem, czyli sytuację polskiej armii na Bliskim Wschodzie, której żołnierze podobno zagrozili buntem. Sikorski postanowił wówczas osobiście udać się na miejsce i zobaczyć, jak wygląda sytuacja Armii Andersa. Sikorski planował jeszcze, że wracając z Bliskiego Wschodu poleci do Moskwy na rozmowy z Sowietami. Część polskich polityków, jak Raczkiewicz czy Grabski, zdecydowanie odradzali, aby Naczelny Wódz ruszał się gdziekolwiek z Londynu, zwłaszcza w tak trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się aktualnie polski rząd.

Sikorski nie przejmował się jednak tymi ostrzeżeniami. Wysłany przez niego uprzednio na Bliski Wschód szef sztabu generał Klimecki informował go ponadto, że jego przybycie jest koniecznością. 22 maja 1943 roku na posiedzeniu polskiego rządu Władysław Sikorski tak argumentował swój wyjazd:

„(…) autorytet mój, jako szefa rządu i Naczelnego Wodza, cierpi niepomiernie na tym, gdy od wielu tygodni podczas każdej rozmowy z premierem Churchillem i ministrem Edenem, oni do sprawy agitacji w armii Andersa powracają (…) Muszę im powiedzieć, iż się mylą, że wystarczy moje zjawienie się wśród żołnierzy, aby wróciło wszystko do należytego porządku”.

Katastrofa na Gibraltarze

25 maja 1943 roku Władysław Sikorski wystartował z lotniska w Londynie, skąd polecał na Gibraltar. Tam, w brytyjskiej bazie, przesiadł się na samolot do Kairu. Co mocno zastanawiające, w chwili, kiedy Sikorski lądował na Gibraltarze, kilku polskich ministrów otrzymało tajemnicze telefony z informacją, że Sikorski zginął w wypadku lotniczym. On jednak w tym czasie był już w drodze do Kairu. Czy ktoś zatem planował „wypadek” Naczelnego Wodza? Czy Sikorski miał zginąć już w drodze na Bliski Wschód, ale coś poszło nie tak?

W Egipcie powitał Sikorskiego m.in. generał Władysław Anders. Jak się okazało, plotki o rzekomym buncie polskich żołnierzy spowodowanym bezczynnością, były mocno przesadzone. 1 czerwca Sikorski był już w Iraku. Dokonał inspekcji polskiego wojska i ponownie przekonał się, że pogłoski o niepokojach czy zatraceniu zdolności bojowych przez Polaków, nie są prawdziwe. W Iraku Sikorski przebywał ponad dwa tygodnie. Stamtąd udał się do Libanu. 28 czerwca odleciał do Kairu, gdzie ponownie spotkał się z Andersem. 3 czerwca Naczelny Wódz odleciał do Gibraltaru.

Już podczas startu samolot Liberator AL 523 miał problemy z obydwoma silnikami. Usterkę naprawiano i samolot z Sikorskim na pokładzie wyleciał do Gibraltaru o godzinie 16:40. Naczelny Wódz, według pierwotnych planów, miał krótko po przybyciu ruszyć w dalszą podróż do Londynu. Sikorski postanowił jednak przenocować na Gibraltarze i wyruszyć w dalszą drogę następnego dnia. Brytyjczycy mieli nie być z tego zadowoleni, tym bardziej, że tego samego dnia spodziewano się w Gibraltarze delegacji sowieckiej.

Miejsce katastrofy u wybrzeża Gibraltaru, gdzie zginął premier Rządu RP na Uchodźstwie i Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski

4 lipca 1943 roku Sikorski został przyjęty przez gubernatora Gibraltaru i przez niego osobiście oprowadzony po okolicy. Wieczorem Naczelny Wódz wziął udział w uroczystym bankiecie. Tego samego dnia, późnym wieczorem Sikorski szykował się już do odlotu. Na pokładzie samolotu, który miał lecieć do Londynu, znalazł się m.in. Naczelny Wódz, jego córka Zofia Leśniewska, generał Klimecki, pułkownik Marecki, adiutant generała porucznik Ponikiewski i emisariusz Polski Podziemnej Pańkowski-Gralewski, a ponadto załoga Liberatora w liczbie sześciu osób oraz dwóch brytyjskich agentów Secret Service.

Samolot ruszył o godzinie 23:00. Kilkanaście sekund po tym, jak wzbił się w powietrze, wszystkie silniki przestały pracować a samolot runął w dół. Liberator wpadł w wodę i zaczął tonąć, pół kilometra od wybrzeża.

Do akcji ratunkowej przystąpiono bardzo szybko. Mimo to Władysława Sikorskiego nie udało się uratować. Kiedy wydobyto jego ciało z wody, było całe poranione. Kilku osób w ogóle nie odnaleziono, m.in. córki Sikorskiego. Jedyną osobą, która uratowała się z katastrofy, był jeden z pilotów, który miał na sobie kamizelkę ratunkową. Niektórzy zastanawiali się, kiedy zdążył on ją założyć, tym bardziej, że nie miał podobno w zwyczaju zakładać jej podczas innych lotów.

5 lipca ciało generała Sikorskiego zostało złożone w katedrze Najświętszej Marii Panny w Gibraltarze. 10 lipca przetransportowano je do Plymouth, a sześć dni później na cmentarzu wojskowym w Newark odbyły się uroczystości pogrzebowe Naczelnego Wodza. 17 września 1993 roku prochy generała Władysława Sikorskiego złożone zostały w katedrze na Wawelu.

Zamach czy wypadek?

Krótko po katastrofie lotniczej w Gibraltarze, Niemcy ogłosili, że Władysław Sikorski zginął w wyniku zamachu zorganizowanym przez Anglików i Sowietów. Choć zarówno polskie władze, jak władze w Londynie stanowczo wykluczyły możliwość zamachu, to w sercach wielu Polaków pojawiła się podejrzliwość. To, co się stało nad Gibraltarem nie musiało być wcale zwyczajnym wypadkiem, lecz dowodów, że było inaczej także nikt nie przedstawił.

Do zbadania przyczyn katastrofy Brytyjczycy wyznaczyli specjalną komisję, lecz, przynajmniej oficjalnie, nie udało się jej ustalić, co spowodowało tragedię, w której zginął Sikorski. Polacy nie byli zadowoleni z ustaleń Brytyjczyków, powołali więc własną komisję, która podważyła wiele brytyjskich ustaleń, lecz nie znalazła dowodów na to, że Liberator, którym leciał Naczelny Wódz był celem zamachu.

Jak czytamy na stronie IPN w tekście Teodora Gąsiorowskiego: „W skład komisji do zbadania przyczyn katastrofy weszli wyłącznie brytyjscy lotnicy. Dodatkowy członek zespołu ze strony polskiej nie miał prawa zadawania pytań. Nie dopuszczono też przedstawicieli producenta samolotu. Po dwóch tygodniach komisja przedstawiła oficjalną przyczynę katastrofy: zakleszczenie się linek steru wysokości. Ale dlaczego stery wznoszącego się samolotu »zacięły się« w pozycji powodującej nurkowanie? I dlaczego od samego początku dochodzenia nikt (poza niemiecką propagandą!) nie wymówił słowa »sabotaż«? Jedynie gubernator Gibraltaru Noel Mason-Macfarlane, w rozmowie z żoną gen. Sikorskiego, powiedział »nie wierzę w przypadki…«”.

Jak było naprawdę? Do dzisiaj tego nie wiemy. Brakuje dowodów, które bezsprzecznie udowodniłyby tezę o zamachu czy też nieszczęśliwym wypadku.

Czytaj też:
Walki o Monte Cassino. Legendarny heroizm Polaków
Czytaj też:
Najwięksi, odważni, niezłomni. 11 polskich partyzantów, których trzeba znać
Czytaj też:
Najsłynniejszy polski najemnik: zabijał komunistów i zrujnował sowiecką ambasadę
Czytaj też:
Generał Leopold Okulicki. Ostatni komendant AK zamordowany przez Sowietów

Źródło: DoRzeczy.pl / IPN