Niemiecka pułapka czy nieszczęśliwy wypadek? Ludzie zginęli w straszny sposób

Niemiecka pułapka czy nieszczęśliwy wypadek? Ludzie zginęli w straszny sposób

Dodano: 
Szczątki Borgwarda B IV na ul. Kilińskiego
Szczątki Borgwarda B IV na ul. Kilińskiego Źródło: Wikimedia Commons
W wyniku wybuchu tzw. czołgu-pułapki zginęło około 300 osób. Do tego tragicznego wydarzenia doszło 13 sierpnia 1944 roku na warszawskich ulicach podczas walk powstańczych. Czy "czołg" był rzeczywiście niemiecką pułapką czy w tym przypadku zawinili sami powstańcy?

„Czołg pułapka” był w rzeczywistości ciężkim transporterem ładunków typu Sd.Kfz. 301 Ausf. C Schwerer Ladungsträger B-IV, należącym do specjalnego 302. Batalionu Pancernego. Był wykorzystywany m.in. jako samobieżny stawiacz min i służył do niszczenia umocnień. Zdobyty przez powstańców transporter przewoził 500 kilogramów materiału wybuchowego w zamocowanym na pancerzu pojemniku.

13 sierpnia 1944 roku w wyniku wybuchu transportera ładunków wybuchowych, który do historii przeszedł jako „czołg pułapka” zginęło 300 osób: powstańców warszawskich i cywilów. Czy Niemcy celowo podstawili pojazd wypełniony ładunkiem wybuchowym czy jego wybuch był dziełem przypadku?

Pułapka Niemców?

13 sierpnia 1944 dwa niemieckie czołgi prowadziły ostrzał pozycji powstańców na ulicach Świętokrzyskiej i Podwalu. Jednocześnie zza czołgów wyjechał niewielki pojazd opancerzony, który kierował się wprost na żołnierzy batalionu „Gustaw” skrytych za barykadą. Powstańcy zaczęli rzucać w jego kierunku butelki z benzyną. Pojazd stanął w płomieniach i zatrzymał się tuż przed umocnieniami utworzonymi przez Polaków. Jego kierowcy udało się uciec. Palący się pojazd ugaszono piaskiem. Wtedy Niemcy wstrzymali ogień.

Schwerer Ladungsträger Borgward B IV (Sd.Kfz. 301) w Deutsches Panzermuseum w Munster.

Niewielki pojazd, nazywany czołgiem lub tankietką, uznano za zdobycz. Według różnych relacji pierwszy ruszył w jego stronę Wiktor Trzeciakowski ps. „Tur” lub Ludwik Wyporek ps. „Miętus”. Pojazd wydawał się powstańcom nieco dziwny – nigdy wcześniej takiego nie widzieli. Nie był uzbrojony, a w środku znajdowało się tylko radio. Polaków zdziwił także fakt, że w chwili, kiedy pojazd zaczął się palić, Niemcy zaprzestali strzelać. Uznano, że czołg może być jakiś podstępem i początkowo nie zbliżano się do niego, chcąc lepiej mu się przyjrzeć nocą.

Jednak inna grupa powstańców, prawdopodobnie grupa „Młot” lub „Orlęta”, nie znając ustaleń „Gustawa”, po stwierdzeniu obecności pojazdu, ogłosiła jego przejęcie powołując się na rozkaz dowództwa obrony Starego Miasta. Uruchomili oni czołg, po czym ruszyli nim w stronę Starówki. Przez żołnierzy i ludność cywilną witani byli z wielkim entuzjazmem. Wiele osób wyległo na ulice, aby z bliska zobaczyć, jak wygląda zdobycz.

Nastąpił objazd całego Starego Miasta, co wywołało wśród wielu osób wielką radość. Nie wszyscy jednak podzielali euforię. Część żołnierzy przeczuwała, że z maszyną jest coś nie w porządku. „W sztabie Batalionu łatwość zdobycia pojazdu od razu wzbudziła podejrzenie. Dziwił fakt, że Niemcy nie próbowali ani odbić porzuconego pod barykadą wozu, ani nawet go zniszczyć, by nie wpadł w ręce powstańców. Zastanawiający był także przebieg ataku – brak wsparcia piechoty dla pojazdów pancernych i szybkie wycofanie się większego z nich. Zdecydowano, że przed podjęciem ostatecznej decyzji, co zrobić z łupem, zostanie on dokładnie sprawdzony przez saperów pod osłoną nocy”. – czytamy na stronie Polska Zbrojna.

Wrak „czołgu pułapki” po wybuchu

Kiedy pojazd wrócił na Podwale i skręcił w ulicę Kilińskiego nastąpił potężny wybuch. Z pojazdu najpewniej zsunęła umieszczona na nim metalowa skrzynia z ładunkiem wybuchowym. Eksplozja była tym większa, że w pobliskiej kamienicy przy tej samej ulicy magazynowano butelki zapalające. Zginęło 300 osób, a kilkaset było rannych. Świadkowie wydarzeń opowiadali później, że szczątki ludzkie zostały rozrzucone w promieniu kilkudziesięciu metrów i znajdowano je nawet na sąsiednich ulicach. W wyniku wybuchu niegroźne rany odniósł też generał Tadeusz Komorowski ps. „Bór”, który znajdował się wówczas w pałacu Raczyńskich.

Wybuch „czołgu pułapki” bardzo negatywnie wpłynął na samopoczucie powstańców. Zarządzono śledztwo, które miało odnaleźć winnych niesubordynacji, lecz z racji wzmagających się ataków niemieckich, zaniechano dochodzenia.

„Czołg pułapka” pozostaje nadal kwestią sporną wśród historyków. Niektórzy twierdzą, że Niemcy celowo podsunęli pojazd Polakom. Pojawiają się także głosy, że za wybuch czołgu winę ponoszą kierujący nim powstańcy.

Czytaj też:
"Halo, tu mówi Błyskawica!". Radiostacja - głos powstańców na całym kontynencie
Czytaj też:
"Miejsce, które powstało zbyt późno". Muzeum Powstania Warszawskiego - budowa i misja
Czytaj też:
80. rocznica Powstania Warszawskiego. Godzina "W". Kto dał sygnał do ataku?

Źródło: DoRzeczy.pl / Polska Zbrojna