Atlantyda i Himalaje. Wyprawa Niemców do Tybetu w poszukiwaniu rasy panów

Atlantyda i Himalaje. Wyprawa Niemców do Tybetu w poszukiwaniu rasy panów

Dodano: 
Niemieccy "naukowcy" w Tybecie, 1938 rok
Niemieccy "naukowcy" w Tybecie, 1938 rok Źródło:Wikimedia Commons / ww.bundesarchiv.de
W 1938 roku Heinrich Himmler, czołowy członek niemieckiej partii nazistowskiej NSDAP wysłał do Tybetu pięcioosobowy zespół w celu poszukiwania „początków rasy aryjskiej”.

Adolf Hitler uważał, że „aryjscy” Nordycy przybyli do Indii z północy jakieś 1500 lat wcześniej. Popełnili wówczas „zbrodnię mieszania się”, a przez to stracili swoje atrybuty, które dotąd czyniły ich lepszymi ludźmi od innych.

Teorie rasowe Niemców

Hitler wielokrotnie wyrażał głęboką niechęć do Hindusów i ich walki o wolność, wyrażając swoje odczucia w przemówieniach i pismach. Jednak według Heinricha Himmlera, subkontynent indyjski był nadal warty dokładniejszego zbadania. Wiązało się to z pewną legendą, w której prawdziwość Himmler miał wierzyć.

Naziści skupieni wokół Himmlera byli bowiem przekonani, że Niemcy, czyli Aryjczycy pochodzą w prostej linii od ludu zaginionego miasta Atlantyda. Tam bowiem żyć mieli niegdyś ludzie „najczystszej krwi”. Atlantyda miała znajdować się gdzieś pomiędzy Anglią a Portugalią na Oceanie Atlantyckim. Mityczna wyspa zatonęła, według legend, od boskiego uderzenia pioruna (lub trzęsienia ziemi). Niektórym Aryjczykom udało się ponoć przeżyć kataklizm. Uciekli z Atlantydy i przenieśli się w bezpieczne miejsce. Za takie schronienie uznano Tybet i Himalaje - „dach świata”.

W 1935 roku Himmler utworzył w jednostkę badawczą „Ahnenerb-Studiengesellschaft für Geistesurgeschichte‚ Deutsches Ahnenerbe”, czyli, w tłumaczeniu na język polski: „Towarzystwo Badawcze nad Pradziejami Spuścizny Duchowej, Niemieckie Dziedzictwo Przodków”. W czasie II wojny światowej Ahnenerb została włączona w struktury SS. Należący do niej „naukowcy” byli odpowiedzialni m.in. za eksperymenty medyczne w obozach koncentracyjnych, a także prowadzili planową grabież dzieł sztuki oraz niszczenia dorobku naukowego i kulturowego na terenach zajętych przez Niemców, w tym również w Polsce.

Przygotowania do wyprawy

Zanim jednak II wojnę Niemcy wywołali, w roku 1938 badacze z Ahnenerb otrzymali za zadanie dotarcia do korzeni „rasy aryjskiej”. Kluczowe dla Himmlera było to, aby dowiedzieli się, dokąd udali się mieszkańcy Atlantydy po zniszczeniu swego miasta. Himmler był przekonany, że gdzieś w Tybecie wciąż żyją ludzie, którzy są potomkami po dawnej „wielkiej rasie”. Do Azji ruszyła więc pięcioosobowa grupa niemieckich badaczy.

(od lewej): Karl Wienert, Ernst Schafer, Bruno Beger, Ernst Krause, Edmund Geer, Kalkuta, 1938 rok

Dwóch członków zespołu wyróżniało się na tle reszty. Jednym z nich był Ernst Schafer, utalentowany 28-letni zoolog, który wcześniej dwa razy był na granicy indyjsko-chińsko-tybetańskiej. Schafer wstąpił do SS wkrótce po triumfie wyborczym NSDAP w 1933 roku. Był on zapalonym myśliwym. Jego berliński dom przyozdabiały dziesiątki trofeów. Podczas jednej z wypraw myśliwskich, płynąc łodzią wraz z żoną, próbował zastrzelić kaczkę. Wtedy poślizgnął się i przypadkowo strzelił żonie w głowę zabijając ją.

Drugim kluczowym podczas wyprawy człowiekiem był Bruno Beger, młody antropolog, który wstąpił do SS w 1935 roku. Beger mierzył czaszki i badał różne elementy twarzy Tybetańczyków – wszystko w celach „naukowych”. Beger bardzo chciał wykazać, że współcześni Tybetańczycy mają coś wspólnego z mitycznymi Aryjczykami.

Na początku maja 1938 roku statek przewożący pięciu Niemców zacumował w Kolombo na Sri Lance. Stamtąd „badacze” udali się do Madrasu (obecnie Ćennaj), a później do Kalkuty (obecnie Kolkata).

Władze brytyjskie w Indiach od początku „miały oko” na podróżujących Niemców, gdyż uważano ich za szpiegów. Niechętnie wpuszczono ich do Indii, a tym bardziej niechętnie pozwolono na podróż przez cały kraj, aż pod północną granicę. „Times of India” zamieścił nawet oskarżycielski wobec władz artykuł pt. „Agenci Gestapo w Indiach”.

Ostatecznie Niemcom udało się jednak pokonać brytyjską niechęć i biurokrację, i pod koniec 1938 roku weszli to Tybetu, prowadząc muły mające przyczepione do bagażów flagi ze swastyką.

Swastyka była wszechobecnym znakiem w Tybecie, znanym lokalnie jako „yungdrung”. Schafer i jego zespół wiedzieli, że ten symbol jest w tym miejscu dobrze kojarzony, widzieli do wiele razy podczas wcześniejszych pobytów w Indiach, gdzie był symbolem szczęścia. Do dziś zresztą swastyka jest obecna w wielu miejscach publicznych w tej części świata.

Tybet

Dalajlama XIII zmarł w 1933 roku, a nowy miał zaledwie trzy lata, więc buddyjskie królestwo tybetańskie było kontrolowane przez regenta. Regent i zwykli Tybetańczycy wyjątkowo dobrze traktowali Niemców. Bruno Beger pracował nawet ochotniczo jako lekarz.

Tybetańscy buddyści nie wiedzieli, że w wyobraźni nazistów buddyzm, podobnie jak hinduizm, był religią, która osłabiła przybyłych do Tybetu Aryjczyków – i spowodował utratę ich ducha i siły.

Bruno Beger na audiencji u Regenta, Lhasa

Członkowie ekspedycji mieli się świetnie. Tybetańczycy bardzo chętnie rozmawiali z Niemcami, odpowiadali na ich dziwne pytania, a nawet poddawali się badaniom, takim jak mierzenie czaszek czy wykonywanie odlewów ich rąk czy twarzy. Wyprawa trwałaby pewnie kolejne miesiące, lecz w sierpniu 1939 roku ekspedycja otrzymała informację, że ma wracać do Niemiec. III Rzesza szykowała się do wojny.

Przez około osiem miesięcy Beger zmierzył czaszki i rysy 376 Tybetańczyków, zrobił 2 tysiące zdjęć, wykonał odlewy głów, twarzy, rąk i uszu 17 osób i zebrał odciski palców i dłoni kolejnych 350. Pozostali członkowie wyprawy wykonali ponadto 18 tysięcy metrów czarno-białego filmu i 40 tysięcy fotografii.

Niemcy wylecieli z Kalkuty niemal ostatniej chwili. W Monachium witał ich osobiście Himmler.

Schafer zabrał większość swoich tybetańskich „skarbów” do zamku w Salzburgu, do którego przeniósł się w czasie wojny. Kiedy siły alianckie wkroczyły do niego w 1945 roku, większość tybetańskich zdjęć i materiałów została zniszczona.

Pozostałe ślady po ekspedycji spotkał ten sam los: zaginęły lub zostały zniszczone. Po II wojnie światowej, Niemcy, odcinając się od nazistowskiej przeszłości, nie mieli ochoty na poszukiwanie tych materiałów.

Więcej na ten temat m.in.: Vaibhav Purandare, „Hitler And India: The Untold Story of His Hatred For the Country And Its People”

Czytaj też:
Cesarscy lokaje Hitlera
Czytaj też:
Obrona dzieł Wita Stwosza i Matejki. Niemcy chcieli je dopaść za wszelką cenę
Czytaj też:
Ten kształt nosa ma pochodzić od neandertalczyków, twierdzą naukowcy

Źródło: DoRzeczy.pl / history.com