Emilia Wojtyła. Kim była i jaki wpływ miała na swego syna, przyszłego papieża?

Emilia Wojtyła. Kim była i jaki wpływ miała na swego syna, przyszłego papieża?

Dodano: 
Emilia and Karol Wojtyłowie z synem Edmundem (rodzice i brat papieża Jana Pawła II)
Emilia and Karol Wojtyłowie z synem Edmundem (rodzice i brat papieża Jana Pawła II) Źródło: Wikimedia Commons
Gdyby nie ich dzieci, które wyrosły na wielkich i znanych świętych, świat z pewnością nie usłyszałby o tych kobietach. Dobrze, że nie są zapomniane. Ich życie może stanowić inspirację dla współczesnych kobiet. Święta Monika uchodzi za najlepszą patronkę matek, których dzieci się zagubiły i pozostają daleko od wiary oraz Kościoła. Jej życie wskazuje, jak wielką siłę ma modlitwa matki za dziecko.

Nie były to matki idealne, wolne od wad i słabości. Wobec swych dzieci potrafiły być surowe i apodyktyczne, jak Marianna Kolbe, która sama o sobie mówiła: „Zawsze czułam się niezdolna stać się dobrą żoną i matką”.

Bywały kategoryczne, jak Marianna Popiełuszko: „Musiało być tak, jak powiedziałam, i koniec!”. Niekiedy nadopiekuńcze, jak Święta Monika czy Święta Sylwia – obie aż nadto troszczyły się o dorosłych już synów: Świętego Augustyna oraz papieża Grzegorza Wielkiego.

Niektóre zmarły przedwcześnie, jak Emilia Wojtyłowa – matka Świętego Jana Pawła II czy Święta Zelia Martin – matka Świętej Teresy z Lisieux, a mimo to wywarły ogromny wpływ na swe dzieci.

Niniejszy tekst to fragment książki Mileny Kindziuk „Matki świętych”, wyd. Fronda.

Emilia Wojtyła – wybrała życie dziecka

Marzyła, aby jeden jej syn został lekarzem, a drugi księdzem. Intuicja matki okazała się słuszna: Karol jest dziś znany jako św. Jan Paweł II, zaś Edmund – jako lekarz zakaźnik, który heroicznie oddał życie dla swojej pacjentki.

Sama Emilia Wojtyłowa też podjęła heroiczną decyzję: nie zgodziła się na aborcję, mimo że lekarz ostrzegał ją, iż przy porodzie najpewniej umrze – i ona, i dziecko – czyli przyszły papież.

Jan Paweł II rzadko publicznie wspominał matkę, jeżeli już, to przy okazji swoich pielgrzymek do Polski.

M. Kindziuk, Matki świętych, wyd. Fronda

W 1991 r. podkreślał w Wadowicach, że to właśnie ona wprowadzała go w tajniki wiary: „Tajemnicy owej uczyły mnie ręce matki, która – składając małe dziecięce dłonie do pacierza – pokazywała, jak kreśli się krzyż… Dzisiaj, po tylu latach, jakże wdzięczny ci jestem, moja matko…”. ….

W 1999 r. natomiast mówił:

„Z synowskim oddaniem całuję próg domu rodzinnego, wyrażając wdzięczność Opatrzności Bożej za dar życia przekazany mi przez drogich Rodziców, za ciepło rodzinnego gniazda, za miłość moich najbliższych, która dawała poczucie bezpieczeństwa i mocy”. Emilia zmarła przedwcześnie, miała zaledwie czterdzieści pięć lat. Mimo to odcisnęła wyraźne piętno na obydwu swoich synach. Co o tym zdecydowało?

Krakowianka rodem z Mazowsza

Emilia Anna Wojtyła, z domu Kaczorowska całe dzieciństwo i wczesną młodość, aż do zamążpójścia, spędziła w Krakowie. Dorastała w epoce określanej mianem fin de siècle, czyli w końcu XIX w. Jej rodzinne miasto stanowiło stolicę kulturalną znajdującej się pod zaborami Polski. W literaturze królowały neoromantyczna poezja Stanisława Wyspiańskiego, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Jana Kasprowicza czy Stanisława Przybyszewskiego, a w sztuce impresjonizm, symbolizm i secesja. W Krakowie głośno było w tym czasie o obchodach narodowych rocznic, jak choćby jubileuszu stulecia Konstytucji 3 maja czy stulecia urodzin Adama Mickiewicza. Z pewnością musiała słyszeć o tym i Emilia.

Karol Wojtyla wraz z kolegami

Dochodziły do niej zapewne wieści o bohemie młodopolskiej i krakowskiej cyganerii, która gromadziła się w kawiarniach i restauracjach, przeważnie w okolicach Rynku Głównego. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że mąż jej siostry, Józef Kuczmierczyk, był właścicielem jednej z krakowskich restauracji, która obok Hawełki i Wentzla stanowiła ważne miejsce spotkań towarzyskich. Bywali w niej znani artyści, jak Solski – stary wiarus w Warszawiance – czy sam Wyspiański, który przypominał Polakom w Wyzwoleniu, że „naród ma prawo istnieć jako państwo”. Nie ulega wątpliwości, że jako 16-letnia panienka Emilia Kaczorowska wiedziała o premierze Wesela Wyspiańskiego. W 1901 r. w Krakowie było to niebywałe wydarzenie artystyczne i wywołało powszechny rezonans.

*

Przyszła na świat 26 marca 1884 r. Została ochrzczona niecałe trzy tygodnie po urodzeniu, podczas Świąt Wielkanocnych, w kościele pod wezwaniem św. Mikołaja w Krakowie. Jej ojciec Feliks Kaczorowski z zawodu był siodlarzem, matka Maria, z domu Scholz, prowadziła gospodarstwo domowe. Dziewczynka wychowywała się wśród gromady starszych i młodszych braci oraz sióstr (miała 13 rodzeństwa), część zmarła w dzieciństwie). Pierwsze lata życia spędziła w domu przy ulicy Starowiślnej w pobliżu krakowskiej Starówki, później rodzina Kaczorowskich przeprowadziła się na ulicę Smoleńsk. Potrzebowali większego lokum, w którym musiało się pomieścić dziewięć osób: rodzice, pięć córek (Helena, Olga, Maria, Emilia, Rudolfina) i dwóch synów (Feliks, Robert). W Spisie ludności miasta Krakowa z roku 1900 przy nazwiskach obojgu rodziców, a także przy każdego dziecka widnieje adnotacja: „język towarzyski”: niemiecki i polski. Oznacza to, że Emilia, tak jak cała jej rodzina, była dwujęzyczna, biegle posługiwała się polskim i niemieckim (nie było to regułą, nie zawsze Polacy mieszkający w Krakowie i Galicji Zachodniej znali niemiecki).

*

Ród Emilii nie pochodził jednak z Krakowa, jak powszechnie się sądzi i pisze przy okazji matki św. Jana Pawła II, tylko z Magnuszewa na Mazowszu. Miejscowość ta, oddalona ok. 60 km od Warszawy, należała kiedyś do ordynacji Zamoyskich. To właśnie w ich majątkach pracowała rodzina Kaczorowskich, począwszy od pradziadka Emilii Jana Kaczorowskiego. Na służbie u hrabiów był też jej dziadek Mikołaj Kaczorowski, który zajmował się końmi – Zamoyscy mieli tam pokaźną stadninę. Potem przeniósł się on razem z żoną do innych dóbr Zamoyskich do Michalowa na Zamojszczyźnie, a stamtąd – za hrabią Andrzejem Zamoyskim – do Warszawy. Pracował w Pałacu Zamoyskich przy Nowym Świecie, tam też zamieszkał. Dziadek Emilii w Warszawie też zmarł w 1872 r., jego pogrzeb odbył się w kościele pod wezwaniem św. Krzyża. Na Cmentarzu Powązkowskim udało mi się odnaleźć jego grób.

Z Zamoyskimi związał się też ojciec Emilii Feliks Kaczorowski. Urodził się w Michalowie i właśnie tam, w majątku hrabiów zdobywał swoje umiejętności i u nich pracował jako siodlarz i rymarz.

Kiedy po powstaniu styczniowym hrabia Andrzej Zamoyski musiał opuścić teren zaboru rosyjskiego i wyjechał do Krakowa, Feliks udał się tam razem z nim.

Po śmierci Zamoyskiego – w 1874 r. – ojciec Emilii wyjechał do Białej Krakowskiej. Tam w 1875 r. ożenił się z córką szewca Marią Scholz. Przez kilka lat Kaczorowscy mieszkali w Białej, a potem przenieśli się do Krakowa, gdzie urodziło się ich kolejne dziecko – Emilia. Rodzina Emilii zatem przywędrowała do Krakowa z Mazowsza.

Panna wykształcona

Feliks Kaczorowski jako siodlarz i rymarz prowadził w Krakowie prywatny zakład z powozami konnymi, który zresztą reklamował w „Kalendarzu Krakowskim”. Dzięki temu na dobrym poziomie utrzymywał swoją liczną rodzinę. Zadbał o wykształcenie Emilii – ukończyła ona żeńską szkołę zakonną – prawdopodobnie prowadzoną przez Zgromadzenie Córek Bożej Miłości. Już jako dziewczynka grała na skrzypcach, znała francuski i niemiecki; zasady obycia towarzyskiego – nieprzypadkowo zresztą tę placówkę określano „szkołą dla córek wyższej sfery”. Także formacja religijna była w szkołach zakonnych prowadzona w duchu przygotowania kobiety do pełnienia roli żony i matki. Niewątpliwie Emilia w tej szkole (lub tego typu szkole) zdobyła rozległą wiedzę połączoną z formacją kulturalną, nauczyła się zasad savoir-vivre’u. Dziewczyna po ukończeniu takiej szkoły umiała mówić po francusku, śpiewać, tańczyć, grać na skrzypcach, przyjmować gości, podawać do stołu, deklamować.

Lata 50., okolice Ojcowa. Na wycieczki rowerowe Karol Wojtyła wyruszał często ze swoimi studentami

Zakonnice przywiązywały również wagę do dbałości o wygląd zewnętrzny, przekazywały uczennicom najnowsze trendy panujące w modzie, zarówno jeśli chodzi o ubiór, jak i fryzury. Wpajały im też zasady dobrego gospodarowania pieniędzmi i szacunku dla ludzkiej pracy. Ukończenie takiej szkoły wiązało się z prestiżem społecznym.

*

W dzieciństwie Emilia doświadczyła śmierci najbliższych. Kiedy miała osiem lat umarł jej starszy brat Feliks (w wieku 11 lat). Gdy ukończyła 13 lat, w 1897 r., odeszła jej matka. Ojciec wkrótce ożenił się po raz drugi – z Joanną Anton. W 1902 r., kiedy Emilia miała 18 lat, zmarła jej starsza siostra, 22-letnia Olga, która była już wtedy żoną Józefa Kuczmierczyka. Trzy lata później odeszła jej druga siostra Helena (po śmierci Olgi była drugą żoną Józefa Kuczmierczyka; ciekawe jest, że podwójnie owdowiały Józef Kuczmierczyk (1868–1944) do końca życia utrzymywał kontakty z rodziną Kaczorowskich).

Narzeczony – zawodowy wojskowy

Zachowało się zdjęcie młodej panny Kaczorowskiej z ok. 1900 r. Jest na nim w długiej jasnej sukni obszytej plisami, przy szyi wykończonej stójką i falbanką i modnej, upiętej w kok fryzurze. Siedzi na stylowym krześle, wraz z sześciorgiem rodzeństwa. Lekko się uśmiecha.

Wszystko wskazuje na to, że kiedy Emilia skończyła 21 lat, miała już narzeczonego. Był nim Karol Wojtyła – starszy od niej o pięć lat wojskowy. Pochodził z Lipnika (obecnie dzielnica Bielska-Białej), pracował w zakładzie krawieckim swego ojca w ówczesnej Białej. Gdy poznał Emilię, był już zawodowym wojskowym, podoficerem rachunkowym mieszkającym w koszarach Franciszka Józefa w Krakowie. Biegle władał językiem niemieckim „w mowie i piśmie”, jak zapisano w jego dokumentach wojskowych. Tak jak Emilia, nie miał już matki – zmarła, gdy ukończył dwa lata. Jego ojciec, identycznie jak ojciec Emilii po śmierci żony, ożenił się po raz drugi. Gdy jednak i druga żona zmarła, ożenił się po raz trzeci, a po jej śmierci – po raz czwarty. Karola wychowywały zatem kolejno trzy macochy (Emilię – jedna macocha).

*

Tradycja głosi, że matka Jana Pawła II poznała narzeczonego w jednym z krakowskich kościołów i była to miłość od pierwszego wejrzenia. Ale to tylko piękna legenda. Faktycznie Emilia i Karol mogli się spotkać w Białej (dziś Bielsko-Biała). Tam jeździła z Krakowa Emilia do rodziny matki, a Karol odwiedzał w Białej swego ojca. Oboje mieli tam również dalszych krewnych, a także wspólnych znajomych.

O wiele bardziej prawdopodobne jest jednak, że rodzice papieża poznali się w Krakowie. Emilia tam mieszkała, a Karol 1 stycznia 1905 r. rozpoczął tam pracę jako zawodowy podoficer kancelaryjny w Adiutanturze Pułkowej. Tam też mieszkał – w koszarach im. Cesarza Franciszka Józefa.

Ślub w Krakowie

Zachowało się zdjęcie ślubne Emilii i Karola Wojtyłów. Czarno-białe, pozowane, wykonane w renomowanym krakowskim zakładzie fotograficznym. Nowożeńcy prezentują się na nim wytwornie, elegancko.

Pan młody, przystojny 27-letni mężczyzna, z niewielkim wąsikiem, w czarnym mundurze z trzema srebrnymi gwiazdkami po obu stronach kołnierzyka.

Panna młoda, wysoka 22-latka, o czarnych oczach i bujnych włosach, trzyma męża pod rękę. Uczesana w kok, ubrana w długą białą suknię z żabotem, w welonie ozdobionym kwiatami – identycznymi jak te w bukiecie ślubnym. Również jest pełna powagi. Wygląda pięknie.

Wymienili się obrączkami w sobotę, 10 lutego 1906 r., w barokowym kościele pod wezwaniem św. Apostołów Piotra i Pawła na Starym Mieście w Krakowie (wtedy garnizonowym).

Wcześniej, zgodnie z tradycją, Emilia z Karolem dali na zapowiedzi. Miały one być czytane w kościele na krótko przed ślubem: 28 stycznia oraz 2 i 4 lutego. Ale wygłoszono je szybciej: dwie w niedzielę, 28 stycznia, trzecią w święto Matki Bożej Gromniczej, 2 lutego.

Narzeczonym wyraźnie zależało, by ślub odbył się jak najszybciej. Wiedzieli, że z ich związku przyjdzie na świat dziecko.

Po ślubie Wojtyłowie zamieszkali u rodziny Emilii przy ulicy Smoleńsk w Krakowie. Po kilku tygodniach przeprowadzili się do samodzielnego mieszkania, które wynajęli we wsi Krowodrza pod Krakowem przy ulicy Kościuszki 16 (kiedy w 1909 r. Krowodrzę włączono do Krakowa zmieniono nazwę ulicy na Racławicką). (…)

Niniejszy tekst to fragment książki Mileny Kindziuk „Matki świętych”, wyd. Fronda.

Czytaj też:
Pisarz, duchowny, teolog. Zanim Karol Wojtyła został papieżem
Czytaj też:
Łagiewniki. Historia kultu Miłosierdzia Bożego
Czytaj też:
Edyta Stein. Żydówka, ateistka, święta Kościoła katolickiego

Źródło: DoRzeczy.pl / Wyd. Fronda