Zagraniczni selekcjonerzy reprezentacji Polski. Od wyspiarza do... siwego bajeranta

Zagraniczni selekcjonerzy reprezentacji Polski. Od wyspiarza do... siwego bajeranta

Dodano: 
Trener piłkarskiej reprezentacji Polski Fernando Santos (L) i prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza
Trener piłkarskiej reprezentacji Polski Fernando Santos (L) i prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza Źródło: PAP / Leszek Szymański
Fernando Santos nie jest pierwszym zagranicznym trenerem reprezentacji Polski w piłce nożnej. Warto przypomnieć sobie, jacy zagraniczni trenerzy prowadził kadrę narodową przed nim.

Z polską reprezentacją narodową w piłce nożnej pracowało już wielu trenerów pochodzących z zagranicy.

Spośród zagranicznych trenerów, którzy pracowali lub współpracowali z reprezentacją Polski, na pierwszy miejscu znajdują się trenerzy pochodzący z Węgier. Oprócz nich należy wspomnieć o przedstawicielach „typowo” piłkarskich nacji jak Anglia, Szkocja, czy Francja. Czasy współczesne to już etap Leo Beenhakkera czy Paulo Sousy. Skutek pracy zagranicznych trenerów z reprezentacją nie zawsze był pozytywny. Faktem jest jednak, że ich obecność w naszym kraju wygenerowała wiele ciekawych i wartych odnotowania momentów.

Pierwsi trenerzy polskiej kadry piłkarskiej

Epopeję tę rozpoczął Anglik George’a Burford. Był on pierwszym, zagranicznym trenerem polskiej kadry. Był wojskowym, a jego „pierwotną” dyscypliną był boks. Tak naprawdę Burford z polską drużyną nie prowadził zajęć typowo piłkarskich – był przede wszystkim specjalistą od przygotowania fizycznego. W Polsce znalazł się z racji pracy z polskimi bokserami, których miał przygotować do olimpiady w Antwerpii. Z piłkarzami pracował krótko. Swoją dalszą karierę trenerską kontynuował w USA.

Kolejnym szkoleniowcem spoza naszego kraju był Węgier, Imre Pozsonyi, który poprowadził Polaków w pierwszym historycznym meczu w dziejach polskiej piłki nożnej (18 grudnia 1921). Pracę w naszym kraju zaczynał jako trener Cracovii Kraków. Był to wówczas najmocniejszy klub piłkarski w Polsce i dlatego to właśnie trenerowi tej drużyny powierzono misję trenowania reprezentacji. Po wyjeździe z naszego kraju został trenerem FC Barcelona. Z tym klubem zdobył nawet mistrzostwo Hiszpanii. Później Imre Pozsonyi pracował jeszcze w Stanach Zjednoczonych.

Kolejnym, zagranicznym selekcjonerem reprezentacji Polski by również Węgier, Gyula Biro. Jako piłkarz występował właściwie na każdej pozycji. W naszym kraju zaczynał od trenowania klubu społeczności żydowskiej Makkabi Kraków. Prowadził naszą kadrę na igrzyskach olimpijskich w Paryżu (1924), które dla piłkarzy okazały się niezbyt udane. Przeżył wojnę i po zakończeniu konfliktu pracował jako trener w Ameryce Łacińskiej.

Reprezentacja Polski trenowana była w późniejszym czasie przez austriackiego szkoleniowca. Austriak Kurt Otto, bo o nim mowa, był autorem podręcznika do futbolu. Swoją przygodę z reprezentacją Polski zaczął od asystentury u trenera Józefa Kałuży. Był w sztabie reprezentacji Polski, która zajęła czwarte miejsce na olimpiadzie w Berlinie. Ciekawe są jego późniejsze losy, już nie związane z piłką nożną. Kurt Otto został wcielony do armii III Rzeszy, gdzie walczył jako artylerzysta. Zginął w słynnej bitwie pod Stalingradem w 1942 roku.

W latach przedwojennych trenerem polskiej reprezentacji był pochodzący ze Szkocji Alex James, były piłkarz o uznanej renomie na Wyspach Brytyjskich. Był on graczem Arsenalu Londyn. W angielskiej lidze strzelił około 100 bramek. Tuż przed wojną był asystentem Józefa Kałuży odpowiadającym za kwestie motoryczne. Implementował wyspiarskie metody treningowe, które jednak okazały się zbyt wymagające dla polskich piłkarzy.

Zagraniczni selekcjonerzy w Polsce po II wojnie

Istvan Seder był pierwszym po wojnie zagranicznym trenerem polskiej kadry. Został zatrudniony na fali sukcesów węgierskiego futbolu. Wcześniej pracował w Czechosłowacji, w związku z czym porozumiewał się w języku słowackim. W Polsce zastał go całkowity brak zaangażowania i profesjonalizmu. Ponadto musiał borykać się z zazdrością polskiego środowiska trenerskiego. Po wysokiej porażce w meczu z Czechosłowacją zastąpił go Ryszard Koncewicz.

Polska centrala piłkarska nie zraziła się jednak zupełnie do węgierskich szkoleniowców, gdyż wkrótce potem zatrudniono Trivadara Kiralyego, który miał zaszczyt pracować ze słynnym Gustavem Szebesem. Kiraly odpowiadał za przygotowania do olimpiady w Helsinkach. W 1952 roku razem z Michałem Matyasem prowadził reprezentację w meczu z Bułgarią. Po serii kilku porażek zrezygnował z pracy w Polsce i wrócił do swojego rodzinnego kraju.

Ostatnim Węgrem na ławce trenerskiej reprezentacji Polski był Andor Hajdu. To dzięki niemu w kadrze biało-czerwonych zadebiutował legendarny Lucjan Brychczy. Największym sukcesem Hajdu było zwycięstwo w meczu towarzyskim z ZSRS, który został rozegrany w Moskwie. W tym spotkaniu wyróżnił się Gerard Cieślik, wybitny piłkarz Ruchu Chorzów.

Ostatnim obcokrajowcem czasach na ławce trenerskiej reprezentacji Polski w czasach PRL był Francuz Jean Prouff. Był on dobrze znaną postacią w piłkarskim świecie. Pomocnik Rennes i Stade de Reims zaraz po wojnie grał w reprezentacji Francji. Reprezentację Polski prowadził w dziewięciu spotkaniach. Swoją przygodę z Polską zakończył meczem przeciwko własnym rodakom.

Latający Holender i siwy bajerant

Na pewno wszyscy doskonale pamiętają Leo Beenhakkera. Prowadził on polską drużynę w latach 2006-2010. Posiadał ogromne doświadczenie w pracy trenerskiej. Był asystentem słynnego Rinusa Michelsa, dwa razy także selekcjonerem "Oranje" (także na mundialu w 1990 roku). Był mistrzem Holandii z Ajaksem i Hiszpanii z Realem Madryt. Do reprezentacji Polski trafił prosto z kadry Trynidadu i Tobago, z którą osiągnął historyczny sukces, jakim był awans na mundial w 2006 roku w Niemczech. Z Polakami awansował, po raz pierwszy w dziejach, na mistrzostwa Europy. Potem prowadził kadrę w nieudanych eliminacjach do mundialu w RPA w 2010 roku. Ostatnie miesiące jego przygody to permanentny konflikt z prezesem PZPN Grzegorzem Lato. Holender nie był także ulubieńcem innych polskich trenerów, którym nie podobały się jego metody treningowe. Obecnie Beenhakker znajduje się już na emeryturze i mieszka w Rotterdamie.

Ostatnim obcokrajowcem, który zapisał się zresztą w historii polskiej piłki niezbyt chlubnie, był był Portugalczyk Paulo Sousa. Prowadził on kadrę w eliminacjach do mistrzostw świata w Katarze oraz w Euro 2020. W pierwszej z wymienionych rywalizacji zajął drugie miejsce w grupie za Anglią i zakwalifikował Polaków do baraży o udział w mundialu. W przypadku mistrzostw Europy Polska nie wyszła z grupy przegrywając ze Słowacją i Szwecją. Sousie zarzucano zbyt słabą grę reprezentacji w obronie oraz to, że tak naprawdę nie czuje żadnego związku z naszym krajem. Przy pierwszej nadarzającej się okazji Sousa zrezygnował z pracy w Polsce wybierając pracę trenera w brazylijskim Flamengo Rio de Janeiro.

Czytaj też:
Jak połączyła nas piłka? Historia pierwszego meczu Biało-Czerwonych
Czytaj też:
Raymond Kopaszewski. Historia Polaka na francuskiej ziemi
Czytaj też:
Piłkarscy bogowie też umierają. O tym jak Pele stał się ikoną futbolu
Czytaj też:
Po prostu "Ajwen". Sylwetka Andrzeja Iwana