Jak wygrać wojnę jądrową

Jak wygrać wojnę jądrową

Dodano: 
Wojna atomowa. Grafika ilustracyjna
Wojna atomowa. Grafika ilustracyjna Źródło: Pixabay
Tymoteusz Pawłowski || Wojna z użyciem broni atomowej wcale nie musiała zakończyć się zniszczeniem świata – przynajmniej taką nadzieję mieli przygotowujący się do niej generałowie. Wystarczyło użyć odpowiednich ładunków, środków ich przenoszenia i taktyki.

Bomby atomowe zrzucone w 1945 r. na Hiroszimę i Nagasaki były całkiem inne niż te używane później. Paliwem bomb atomowych zrzuconych na Japonię były ciężkie pierwiastki – uran lub pluton – a dokładniej ich niestabilne odmiany zwane izotopami. Niestabilność objawiała się promieniowaniem, czyli uwolnieniem neutronu. Podczas „eksplozji” ciężki atom dzielił się na dwa lżejsze: krypton i bar, bar i stront, antymon i technet, przy okazji uwalniając olbrzymią energię oraz sporo radioaktywnych odpadków. Taka bomba ważyła kilka ton, była kosztowna, miała skomplikowaną konstrukcję, no i była promieniotwórcza. Nikt dziś ich nie używa.

Od przełomu lat 50. i 60. XX w. używa się bomb termojądrowych. Ich podstawowym paliwem są dwa atomy wodoru, które w odpowiednich warunkach łączą się ze sobą, dając atom helu i energię. Odpowiednie warunki panują np. na Słońcu, na którym taka reakcja syntezy odbywa się cały czas (i oby trwała jak najdłużej). Właściwe warunki można stworzyć też na Ziemi – za pomocą małej bombki atomowej pełniącej rolę zapalnika. Bomba termojądrowa jest bardzo dobrą bronią: lekką, tanią i niezawodną. I co ważne – jej promieniotwórczość jest minimalna.

Sześciu śmiałków

Tak naprawdę nie wiadomo dokładnie, jakie są skutki wybuchu jądrowego. Amerykański wywiad stwierdził, że zginęła jedna trzecia mieszkańców Hiroszimy i Nagasaki, co bardzo zadowoliło polityków i wojskowych. Oznaczałoby to, że bomba atomowa była warta środków poświęconych na jej budowę. Japończycy także zaakceptowali tę liczbę – dzięki temu mogli usprawiedliwić swoją kapitulację. Dokładniejszych badań nie prowadzono. Nie badano zbyt dokładnie również tych, którzy przeżyli eksplozję, ale zapadli na chorobę popromienną oraz nowotwory. W powojennej Japonii znacznie wzrosła liczba zachorowań na raka, jednak ten wzrost wynikał przede wszystkim z tego, że badania onkologiczne na szeroką skalę rozpoczęto dopiero po 1945 r.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.