W pierwszych dekadach XX w. w wielu państwach rozpoczęto prace nad stworzeniem broni, która zastąpiłaby używane dotychczas karabiny powtarzalne (przeładowywane ręcznie). Sprawa wydawała się z pozoru prosta, od lat znane były przecież w pełni efektywne konstrukcje automatyczne – karabiny maszynowe. Okazało się jednak, że zbudowanie lekkiej i ergonomicznej szybkostrzelnej broni indywidualnej jest dużym wyzwaniem.
Problemem były wojskowe oczekiwania. Po pierwsze, parametry balistyczne oraz amunicja miały być takie same jak w regulaminowych karabinach powtarzalnych. Broń powinna zachować stabilność i pracować bez zacięć podczas prowadzenia ognia serią. Istotne było też zachowanie wagi zbliżonej do karabinu powtarzalnego oraz podobnej żywotności broni. Tymczasem silny nabój karabinowy, który doskonale sprawdzał się w karabinach maszynowych, wyposażonych w ciężkie lufy i stabilizowanych podstawami, w lekkiej broni indywidualnej powodował duże problemy w funkcjonowaniu automatyki. Niemal wszystkie pionierskie konstrukcje z końca XIX i początków XX w. odznaczały się bardzo skomplikowaną budową, niepożądaną w warunkach frontowych. Rozwiązaniem mogły być zastosowanie słabszego naboju albo istotne zwiększenie wagi całej broni, ale tego nie zaakceptowaliby wojskowi. Ostatecznie udało się jednak stworzyć broń, która spełniała niemal wszystkie te wymagania i trudny frontowy sprawdzian zdała – nomen omen – celująco. Jej twórcą był John Cantius Garand urodzony w Kanadzie w 1888 r.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.