Bitwa pod Warszawą rozegrała się w dniach 28-30 lipca 1656 roku. Choć to Szwedzi i Brandenburczycy odnieśli zwycięstwo, to paradoksalnie Rzeczpospolita zyskała na tej bitwie więcej.
Nadzieja wraca
Po początkowych licznych niepowodzeniach, 7 kwietnia 1656 roku Polacy wygrali bitwę pod Warką i choć w maju wojska Rzeczpospolitej poniosły porażkę pod Kleckiem i Kcynią, to i tak odzyskały pewność siebie. Bitwa pod Warką udowodniła, że Polacy i Litwini są w stanie rywalizować i wygrywać ze Szwecją.
25 czerwca król Szwecji Karol Gustaw podpisał w Malborku traktat z elektorem brandenburskim Fryderykiem Wilhelmem, a gdy wojska polsko-litewskie pod dowództwem Jana Kazimierza 1 lipca zdobyły Warszawę, Karol Gustaw, pomimo rosyjskiego ataku na Inflanty, postanowił z pomocą brandenburską przywrócić swoje panowanie nad Polską. Polacy byli już w lepszej sytuacji, lecz wróg wciąż znajdował się blisko – Szwedzi stacjonowali pod Modlinem i Pomiechowem.
Król Jan Kazimierz zbyt długo zwlekał z decyzją o ataku na przeciwnika. W tym czasie Szwedzi połączyli swoje siły z wojskami brandenburskimi, co pogorszyło sytuację wojsk polskich. Do tego siły pod wodzą Jana Kazimierza rozlokowane były po dwóch stronach Wisły.
27 lipca wojska szwedzkie przeprawiły się przez Narew w okolicy Modlina. Wkrótce Szwedzi zaatakowali wojska litewskie, które stacjonowały pod Jabłonną. W ten sposób rozpoczęła się bitwa pod Warszawą.
Bitwa pod Warszawą
Polska dysponowała armią w liczbie 36 tysięcy ludzi i 18 działami. Szwecja zaś miała 19 tysięcy żołnierzy i 47 dział. Pole bitwy nie było najlepszym z punktu widzenia Karola Gustawa miejscem na stoczenie walki. Rozwinięcie szarży i rzucenie do walki dużej ilości żołnierzy było utrudnione z powodu zalesionych wydm.
Około godziny 16:00 doszło do starć pomiędzy przednią strażą wojsk szwedzkich a Litwinami, którzy zadali przeciwnikowi znaczne straty. W końcu, po tym, jak Karol Gustaw rzucił do walki cztery szwadrony rajtarii, to Szwedzi przejęli na krótko inicjatywę. Dalsze walki toczyły się tego dnia pomiędzy oddziałami piechoty.
Wieczorem, po kilku godzinach starć, zaprzestano walk. Sukcesem mogły pochwalić się wojska polsko-litewskie. Szwedzi ponieśli nieproporcjonalnie duże straty i nie osiągnęli żadnych celów. Część szwedzkich dowódców doradzała swemu królowi wycofanie się spod Warszawy, ale Karol Gustaw nie chciał o tym słyszeć i postanowił kontynuować bitwę kolejnego dnia.
Szwedzi zdecydowali się na sprytny manewr: mieli zamiar obejść wojska polsko-litewskie i zaatakować je od wschodu na wydmach, aby zepchnąć w stronę Wisły. Jednocześnie należało maskować swoje poczynania, aby Polacy i Litwini myśleli, że wróg wciąż próbuje zaatakować od północy – część sił szwedzkich miało więc atakować wojska Rzeczpospolitej z tego kierunku.
Około południa, 28 lipca, trwały już zaciekłe walki artyleryjskie. Od północy ruszyła szwedzka piechota. Jednocześnie w lasku białołęckim doszło do walki pomiędzy Brandenburczykami a walczącymi po stronie Rzeczpospolitej, Tatarami. W korytarzu nadwiślańskim doszło w tym czasie do otwartej bitwy.
Około godziny 15:00 Jan Kazimierz dowiedział o zasadzce Szwedów, który próbowali okrążyć jego wojska od wschodu. Jak się okazało Szwedzi byli już gotowi do ataku, ustawieni frontem na zachód. Wojska Rzeczpospolitej musiały szybko przestawić szyk o 90 stopni na wschód.
Karol Gustaw nie przemyślał jednak, co zrobi, gdyby jego siły miały się nagle wycofać. Szwedzi mieli za plecami podmokłe tereny i w razie klęski cofać musieliby się przez rzekę Zązę, gdzie nie było żadnego mostu. Wiedząc to Jan Kazimierz zdecydował się rzucić na wroga husarię.
Szarża ruszyła około 16:00. Wzięło w niej udział około 300 husarzy litewskich, członków chorągwi królewskiej, którymi dowodził pisarz polny Aleksander Hilary Połubiński.
Husarzy z impetem uderzyli w środek skrzydła sił szwedzkich i brandenburskich, i wdarli się w głąb sił przeciwnika, lecz po kilkunastu minutach zostali zmuszeni do wycofania się, gdyż nie otrzymali żadnych posiłków, a wróg miał zbyt dużą przewagę. W czasie tego natarcia miała jednak miejsce sytuacja, która trafiła nawet na karty „Potopu” Henryka Sienkiewicza. Husarzy zagrozili bowiem samemu Karolowi Gustawowi, który cudem uszedł z życiem. Obronił go być może książę Bogusław Radziwiłł.
Walki wkrótce ponownie ustały. Szwedzki król był ponoć wstrząśnięty akcją husarii. Z drugiej strony Jan Kazimierz był zawiedziony, że husarii nie udało się dokonać więcej. Wojska szwedzkie, choć osłabione, nadal były bardzo groźne. Polski monarcha postanowił ratować swoich ludzi przed, jak sądził, całkowitą zagładą. 29 lipca Jan Kazimierz rozkazał przeprawić się na drugą stronę Wisły wszystkim taborom, piechocie i artylerii. Walki kontynuować miała sama jazda. Król nie próbował już ryzykować i nie wykorzystał już niestey trudnej sytuacji Szwedów. Karol Gustaw, nie znając planów Jana Kazimierza, zamierzał rzucić do walki wszystkie siły i znieść Polaków i Litwinów nad Wisłę.
Kiedy 30 lipca rano Szwedzi ruszyli do ataku, zastali już opuszczone szańce. Wycofujący się Polacy pozostawili po sobie kilka dział, które Szwedzi próbowali jeszcze odwrócić i wykorzystać przeciwko wycofującym się wojskom polskim i litewskim, ale ci zdążyli przeprawić się już przez Wisłę.
Podczas przeprawy wśród piechoty wybuchła panika, wiele osób utonęło. Większość jednak wycofała się z pola bitwy w porządku. Po przejściu na drugą stronę rzeki most podpalono.
Zwycięstwo?
Bitwa pod Warszawą zakończyła się zwycięstwem wojsk szwedzkich i brandenburskich, gdyż to one zmusiły Rzeczpospolitą do wycofania swoich sił. Jednak, to zwycięstwo nie wyszło Szwedom paradoksalnie na dobre.
Szwedzi zajęli Warszawę, lecz jednocześnie zahamowało to ich dalszą ofensywę. W tym czasie wojska polsko-litewskie, wcześniej rozproszone, zebrały się na nowo i kontynuowały działania wojenne.
Sam król Jan Kazimierz wycofywał się z Warszawy w mało chwalebny sposób. Część jego dowódców odradzało ten krok, a jego małżonka, królowa Maria Ludwika Gonzaga groziła, że jeśli król opuści stolicę, to ona będzie bronić Warszawy z własnymi damami dworu. Bez skutku jednak. Król wyjechał z Warszawy.
Najbardziej negatywnym skutkiem bitwy pod Warszawą była rzeź mieszkańców Pragi. Szwedzi i Brandenburczycy zajęli Pragę i doszczętnie ją spalili mordując przy tym wielu niewinnych mieszkańców. Karol Gustaw nakazał nawet wymordować zakonników laterańskich, którzy podczas bitwy modlili się o zwycięstwo armii polsko-litewskiej.
W kolejnych miesiącach Polacy i Litwini powrócili do taktyki „wojny szarpanej”, która ostatecznie pozwoliła pokonać Szwedów i zmusić ich do wycofania z Rzeczpospolitej.
Czytaj też:
Potop szwedzki i rosyjski. Polska w "kleszczach"Czytaj też:
Elżbieta Bonifacja. Wyczekiwane dziecko Jadwigi i JagiełłyCzytaj też:
Kompletny pogrom Rosjan. Bitwa pod Kłuszynem - niebywała wiktoria Żółkiewskiego