"Zakazane piosenki". Okupacyjna rzeczywistość czy fałszowanie historii?

"Zakazane piosenki". Okupacyjna rzeczywistość czy fałszowanie historii?

Dodano: 
Kadr z filmu "Zakazane piosenki"
Kadr z filmu "Zakazane piosenki" Źródło: Wikimedia Commons
„Zakazane piosenki” to pierwszy polski film pełnometrażowy, który powstał po II wojnie światowej. W sumie nakręcono dwie wersje filmu, gdyż pierwsza nie spodobała się wielu krytykom. Dlaczego?

„Zakazane piosenki” w reżyserii Leonarda Buczkowskiego, według scenariusza Ludwika Starskiego, to jeden z najbardziej znanych polskich filmów wszech czasów. Powstał krótko po wojnie. Sceny plenerowe kręcono na ulicach zrujnowanej po drugiej wojnie Warszawy, zaś pozostałe fragmenty w Łodzi. W filmie wystąpili ludzie, którzy przeżyli okupację. Udział w „Zakazanych piosenkach”, który to film niektórzy uznali za zbyt lekki i mało poważny wobec tragedii wojny, był dla niektórych swoistym katharsis po traumach, jakie przeszli. Podobne odczucia miało też wielu widzów.

Opowieść o Warszawie

W filmie „Zakazane piosenki” w głównych rolach wystąpili Danuta Szaflarska (jako Halina Tokarska) i Jerzy Duszyński (jako jej brat, Roman Tokarski). Akcja filmu rozgrywa się pomiędzy 1939 a 1945 rokiem. Bohaterowie wspominają czas okupacji, swoją działalność w polskim Podziemiu, udział w akcjach bojowych (w czasie jednej z akcji zginął Ryszard, ukochany Haliny), Powstanie Warszawskie, zdradę niemieckiej konfidentki czy ukrywających się Żydów. Film ma charakter ballady, w której bohaterowie wspominają oraz śpiewają piosenki, które towarzyszyły im w różnych chwilach niemieckiej okupacji, także w sytuacjach dnia codziennego.

Pierwotnie twórcy „Zakazanych piosenek” nie planowali, że będzie to film fabularny. Miał być to raczej zbiór „okupacyjnych” piosenek, które byłyby powiązane ze sobą w luźny sposób. Wraz z powstawaniem dzieła, zaczęły dochodzić jednak nowe postaci, wątki, a fabuła się rozrastała. Tak powstał pierwszy polski, powojenny film.

Kadr z filmu "Zakazane piosenki" z Jerzym Duszyńskim

„Zakazane piosenki” mają dwie wersje. W pierwszej wersji (premiera 8 stycznia 1947) główny bohater Roman Tokarski opowiada historię swojego życia podczas wojny pracownikom studia filmowego, którzy gromadzą antyniemieckie, wojenne piosenki. Widzowie film ten przyjęli bardzo dobrze, ale nie spodobał się on władzy i wielu (często usłużnym) krytykom, pośród których prym wiódł Adam Ważyk. Zarzucano filmowi m.in. to, że jest płytki, nie oddaje grozy wojennej atmosfery, a poza tym nie podkreśla roli, jaką Armia Czerwona odegrała w „wyzwalaniu” Polski spod niemieckiej okupacji. Twórcy filmu nakręcili wówczas drugą wersję (premiera 2 listopada 1948), w której Roman o swoich losach opowiada nie filmowcom, lecz swoim przyjaciołom, w tym koledze-repatriantowi, który dopiero co wrócił do Polski z Anglii.

Film pokazuje losy ludności Warszawy, ich smutki, ale też i radości, jednak najważniejszą częścią dzieła są tytułowe „zakazane piosenki”. Utwory te śpiewano w domach i na ulicach. Ich słowa mówiły o rzeczach strasznych, ale nie brakowało wśród nich także piosenek wesołych i satyrycznych – wszystkie dodawały otuchy zmęczonym wojną Polakom i wzmacniały poczucie więzi w tak okrutnie doświadczony narodzie. W „Zakazanych piosenkach” pojawiają się utwory tj.: „Serce w plecaku” Michała Zielińskiego, „Lecą liście z drzewa” Wincentego Pola, „Warszawo ma” Ludwika Starskiego, „Dnia pierwszego września roku pamiętnego”, „Gdy w noc wrześniową północ wybiła”, „Siekiera, motyka, piłka, szklanka”, „Czerwone jabłuszko”, „Teraz jest wojna, kto handluje, ten żyje”, „Rozszumiały się wierzby płaczące” oraz „Oj bida, bida”. Co ważne, wzruszającym piosenkom wykonywanym przez Polaków, przeciwstawiono utwory śpiewane przez niemieckich żołnierzy, w tym „Deutschland, Deutschland, über alles” czy „Ein Heller und ein Batzen” (znana bardziej jako „Heili, Hailo”).

Kadr z filmu "Zakazane piosenki"

W filmie zagrali głównie aktorzy z warszawskich i łódzkich teatrów. Do udziału zaproszono także ulicznych, warszawskich muzykantów. W role niektórych Niemców wcielili się zaś prawdziwi niemieccy jeńcy wojenni.

„Film zobaczyłam dopiero na premierze. Pierwszy raz widziałam się na ekranie. To było ogromne przeżycie. (...) Najbardziej cieszyliśmy się z Jurkiem [Duszyńskim], że wreszcie będzie można się najeść do syta. Takie były czasy. Pierwszego dnia próbnych zdjęć dostałam jajecznicę ze skwarkami. Nie zapomnę tego smaku i mojego szczęścia (…). Była straszna bieda. W filmie graliśmy w swoich prywatnych ubraniach. Później mi wypominano, że specjalnie chodzę w tej samej sukience, żeby się popisywać. A ja zwyczajnie nie miałam w czym chodzić. Zresztą plotka goniła plotkę (…). Za ten film otrzymaliśmy bardzo małe wynagrodzenia. Starczyło jednak na przeżycie. Po »Skarbie« [film z 1948 roku], za który dostałam okrągły milion, mogłam już ubrać całą rodzinę, bo po powstaniu nikt nic nie miał” – mówiła po latach Danuta Szaflarska w jednym z wywiadów dla „Filmu” (nr 05/2013).

Wyprodukowanie filmu, jak widać z powyższej wypowiedzi, nie było łatwe. Filmowcom brakowało nie tylko kostiumów, ale też taśmy filmowej i sprzętu (początkowo dysponowano tylko dwoma kamerami). Wszystkie piosenki nagrywano wcześniej. Na planie odtwarzano je w tle, a aktorzy wykonywali je z playbacku. Pomimo wszystkich trudności, film wszedł na ekrany. Premiera odbyła się 8 stycznia 1947 roku w kinie „Palladium” w Warszawie.

Krytyka

Obie wersje filmu zostały bardzo dobrze przyjęte przez widzów. Danuta Szaflarska stała się po premierze dzieła bardzo popularna i znalazła się nawet na okładce słynnego pisma „Film” (nr 9-10 z 1947).

Kadr z filmu "Zakazane piosenki"

Dość pozytywne i przychylne recenzje pojawiły się w pismach tj. „Odrodzenie”, „Film”, „Kurier Polski” czy „Dziennik Polski”. Zgoła inne podejście zaprezentowali krytycy z „Kuźnicy”. „Zakazanym piosenkom” zarzucono, że „zawężają okupacyjną rzeczywistość” i są niezgodne z realiami lat 1939-1945, a nawet, że „deprawują gust publiczności” i nie prezentują żadnych walorów artystycznych. W tym samym piśmie pojawił się też tekst Adama Ważyka, który miał do dzieła Buczkowskiego najwięcej zastrzeżeń. Zdaniem Ważyka, film nie przedstawiał żadnej interesującej akcji, był zbyt epizodyczny oraz źle nakręcony. Ponadto, jak pisał Ważyk, obraz ten w nieodpowiedni, zafałszowany sposób pokazywał czas niemieckiej okupacji i nie niósł z sobą żadnej „konkretności historycznej”.

Po tej niezwykle niepochlebnej recenzji, na łamach kolejnych gazet zaczęły się pojawiać dalsze, mocno krytyczne recenzje filmu. Zarzucano mu nawet, iż budzi on „oburzenie w byłych więźniach hitlerowskich obozów koncentracyjnych”, choć nie podano, komu konkretnie film tak bardzo się nie podobał.

Właśnie ze względu na liczne krytyczne uwagi, twórcy filmu postanowili wyprodukować drugą jego wersję. Zdaniem niektórych, także późniejszych recenzentów, wyszło to „Zakazanym piosenkom” nawet na dobre, gdyż film wzbogacił się o nowe wątki.

„Zakazane piosenki” odniosły sukces także zagranicą. Film wyświetlany był m.in. w ZSRS, Bułgarii, Czechosłowacji, na Węgrzech, w Izraelu, Rumunii, Albanii, USA, Finlandii, Iranie, Holandii i Kanadzie.

Czytaj też:
Powstanie – szansa Himmlera
Czytaj też:
"Tu się ginie, tu się rodzi"
Czytaj też:
80. rocznica Powstania Warszawskiego. Godzina "W". Kto dał sygnał do ataku?

Opracowała: Anna Szczepańska
Źródło: DoRzeczy.pl / dzieje.pl; Film Polski