Często udawało się Węgierkom oszukać żołnierzy?
Czasem Sowieci po wyglądzie rąk orientowali się, że mają do czynienia z młodymi dziewczynami i nie było już dla nich ratunku. Poza tym wielu żołnierzy było tak „wygłodniałych”, że nawet widok kobiet w podeszłym wieku nie stanowił dla nich problemu. Zdarzały się przecież u nas gwałty nawet na 80-latkach.
Pojechała pani do Moskwy, by porozmawiać z żołnierzami sowieckimi, którzy walczyli na Węgrzech. Jakie wrażenie wyniosła pani z tych rozmów?
Rosyjscy weterani myśleli, że węgierska dziennikarka chce z nimi zrobić wywiad na temat relacji między żołnierzami Armii Czerwonej a ludnością cywilną na Węgrzech. Umawiając się z nimi, nic nie wspomniałam o najbardziej interesującej mnie kwestii.
Prawdę mówiąc, zdziwiło mnie, że nie okazywali złości, gdy od razu przechodziłam do pytań o gwałty. Wszyscy spokojnie i rzeczowo odpowiadali na moje pytania. Wszyscy też jak jeden mąż zaprzeczali, że było to masowe zjawisko.
Zapytałam jednego z weteranów, czy miał na Węgrzech dziewczynę. Odpowiedział, że absolutnie nie, ponieważ jego dowódca przestrzegał swoich podkomendnych przed kontaktami z Węgierkami. Chodziło mu o strach przed chorobami wenerycznymi. Od razu nasuwa się pytanie: Skąd ten dowódca o tym wiedział i dlaczego tyle kobiet chorowało?
Usłyszałam też od jednego z weteranów, że gdy stacjonował w Austrii, tamtejsze kobiety opowiadały o gwałtach. Jednak według jego relacji ich opowieści były utrzymane w żartobliwym tonie...
Czytaj też:
Geniusz w służbie Lenina. Niezwykła kariera polskiego Żyda w ZSRS
W pani filmie pojawia się postać bp. Vilmosa Apora, błogosławionego i męczennika Kościoła katolickiego, który poświęcił życie w obronie kobiet.
Co ciekawe, historia bp. Vilmosa Apora z Győr nie jest szerzej znana nawet w moim kraju.
Gdy tylko biskup dowiedział się o wejściu oddziałów Armii Czerwonej, pozwolił cywilom, w tym bardzo wielu kobietom i dzieciom, ukryć się w piwnicach swojego pałacu.
Sowieci dowiedzieli się w końcu, że w siedzibie biskupa mogą znaleźć mnóstwo kobiet. Przyjechali więc do pałacu w nadziei na łatwy łup. Biskup jednak stawił im opór i nie wpuścił ich do środka. Zwykle gdy żołnierze Armii Czerwonej chcieli zabrać ze sobą kobiety, mówili, że potrzeba im kucharek. Tak też było tym razem. Biskup nie miał wyjścia i musiał przystać na żądanie Sowietów. Do „pomocy w kuchni” chciał jednak wybrać starsze kobiety i mężczyzn. Widząc jego opór, żołnierze stwierdzili, że sami sobie wybiorą kobiety. Biskup zagrodził im drogę, więc strzelili do niego, raniąc go bardzo poważnie. Kobiety jednak ostatecznie zostawili w spokoju.
Biskup zmarł kilka dni później – w Wielki Piątek – w wyniku powikłań po operacji. Tuż przed śmiercią dziękował Bogu, że udało się oszczędzić cierpień bardzo wielu kobietom i dziewczynkom.
Jednak nie tylko ludzie Kościoła pomagali kobietom. Z relacji bohaterek pani filmu wynika, że podziękowania należą się również prostytutkom.
Przedstawicielki tego pogardzanego zawodu wielokrotnie ratowały inne kobiety. Jedna z bohaterek filmu opowiadała, że w piwnicy, w której ukrywała się wraz z innymi kobietami, przebywały również prostytutki. Gdy kryjówkę odkryli sowieccy żołnierze, prostytutki wyszły jako pierwsze, mówiąc, że pójdą z żołnierzami, ponieważ dla nich nie będzie to tak wielka tragedia jak dla innych kobiet. Po wszystkim ludzie ukrywający się w piwnicy byli bardzo wdzięczni prostytutkom i zaoferowali im pomoc w znalezieniu pracy oraz rozpoczęciu normalnego życia.
Która z historii opowiedzianych w filmie jest dla pani najbardziej wstrząsająca?
Najbardziej porażające jest to, co spotkało Palotainé Kali Gabi. W tamtym okresie miała ona 14 lat i mieszkała z rodziną na wsi niedaleko miasta Pecz. Pewnego dnia wychodząc z domu, zabrała ze sobą pistolet, ponieważ usłyszała, jak matka powiedziała, że prędzej się zabije, niż pozwoli, by sowieccy żołnierze zrobili jej krzywdę.
Sowieci zatrzymali Palotainé Kali Gabi i znaleźli przy niej pistolet. Dziewczynie udało się jednak uciec. Gdy wróciła do domu, zastała w środku jedynie babcię. Niedługo potem do domu wróciła matka – cała we łzach, zakrwawiona i brudna. Poszła prosto do swojego pokoju. Wtedy Palotainé Kali Gabi nie wiedziała, co się stało. Dopiero później okazało się, że jej matka została zgwałcona.
Po jakimś czasie do domu weszli sowieccy żołnierze, którzy zażądali jedzenia. Jeden z nich zaczął się interesować Palotainé Kali Gabi – dotykał ją i próbował posadzić ją na kolanach. Babcia zrozumiała czym to grozi, tym bardziej że żołnierze byli już podpici. Wzięła tego żołnierza za rękę i zaprowadziła go do pokoju, w którym leżała jej zgwałcona kilka godzin wcześniej córka. W ten straszny sposób babcia ocaliła swoją wnuczkę przed dramatem. Podobnie jak w wielu innych przypadkach, również w tej rodzinie kobiety nigdy nie rozmawiały o tym, co się stało tego dnia. Nawet pośrednio nikt nie poruszał tego tematu.
Gdzie był wtedy ojciec Palotainé Kali Gabi?
Służył w wojsku. Dopiero kilka miesięcy później pojawił się w domu. Bardzo martwił się o stan swojej żony – była kompletnie rozbita psychicznie i cierpiała na depresję. Również małżonkowie nigdy nie poruszali między sobą tego tematu. Jej mąż całe życie zabierał ją od jednego lekarza do drugiego. To akurat jest pozytywny przykład, ale słyszałam też o przypadkach, gdy mężczyźni nie mogli pogodzić się z tym, co się stało, i nazywali kobiety dziwkami, rozwodzili się z nimi. Również takie dramaty spotykały zgwałcone kobiety.
Czy po wojnie ofiary mogły liczyć na jakąkolwiek pomoc ze strony władz?
Jedynymi działaniami rządu w tej sprawie były czasowe odwieszenie zakazu dokonywania aborcji i bezpłatny dostęp do lekarstw na choroby weneryczne.
Poza tym nad tragedią setek tysięcy kobiet zapadła zasłona milczenia. Mátyás Rákosi poinstruował innych węgierskich komunistów, żeby w przypadku jakichkolwiek pytań o tę sprawę mówić, że każda armia tak się zachowuje. Powiedział też, że prawdziwy problem z gwałtami to dopiero mają paryżanki w związku z zachowaniem amerykańskich żołnierzy.
Czas pokazał, że instrukcje Rákosiego okazały się zupełnie niepotrzebne – nikt nie zadawał żadnych pytań. Zresztą utrzymanie milczenia w tej kwestii nie było dla węgierskich komunistów trudne, skoro nawet w dotkniętych tym dramatem rodzinach nie rozmawiano na ten temat. Wstydzono się losu, który spotkał węgierskie kobiety.
Fruzsina Skrabski jest węgierską dziennikarką i autorką filmów dokumentalnych o zbrodniach komunistycznych na Węgrzech. Obok „Uciszonego wstydu” jednym z jej najgłośniejszych filmów jest „Nieukarana zbrodnia” na temat działalności Béli Biszku, byłego komunistycznego ministra spraw wewnętrznych Węgier.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.