Fatamorgana na ekranie

Fatamorgana na ekranie

Dodano: 

Masakra

Lawrence zamierzał rzeczywiście odejść ze służby na froncie, ale powód był dużo mniej dramatyczny, choć ważny – krańcowe wyczerpanie psychiczne związane z dowodzeniem oddziałem dywersyjnym operującym wiele miesięcy na tyłach wroga oraz wiedza o zamiarach jego własnego rządu, które nijak się miały do arabskich aspiracji niepodległościowych. Chodzi o brytyjsko-francuskie dzielenie skóry na tureckim niedźwiedziu, znane jako umowa Sykes-Picot. W jej myśl Palestyna, Jordania i Irak przypadały Wielkiej Brytanii, a Liban i Syria Francji. Zdanie Arabów w tej kwestii nikogo nie interesowało. Lawrence znał treść tego tajnego, na razie, układu i zrobił rzecz niebywałą. Opowiedział o nim emirowi Fajsalowi. Była to najzwyklejsza zdrada stanu, za którą groziła kara śmierci. Fajsal zatrzymał tę wiedzę dla siebie, a Lawrence uniknął konsekwencji. Czuł jednak ból, że prowadząc syryjskich Arabów do walki o niepodległość, cały czas ich okłamuje. Bolt zrobił jednak z niego naiwniaka, który dowiaduje się o tajnym układzie pod koniec filmu.

Samozwańczy prorok, który nie dość, że został wystrychnięty na dudka przez wielkie mocarstwa, to jeszcze jest głęboko zdeprawowany wojną. Ten rys filmowego bohatera związany jest z masakrą pod Tafas. Widząc rzeź cywili, której dopuścili się w owej wsi Turcy, Lawrence każe ścigać wycofujące się z niej osmańskie wojsko. „Nie brać jeńców” – rozkazuje. Turcy są zaskoczeni pościgiem i przegrywają. Lawrence wpada w szał i cały zbroczony krwią strzela do poddających się żołnierzy. Znikąd pojawia się amerykański dziennikarz i mówi do Lawrence’a: „Ty nieszczęsny człowieku”.

Do tej masakry rzeczywiście doszło. Bolt pominął jednak dwie kwestie. Pierwsza to skala tureckich bestialstw. Po przybyciu do Tafas Arabowie zastali wieś zasłaną nagimi ciałami zgwałconych kobiet, które poddano wymyślnym torturom. Jednej z ciężarnych wieśniaczek Turcy wbili bagnet w genitalia. Gdzie indziej znaleziono żywą jeszcze dziewczynkę z przeciętym gardłem. Nawet najbardziej karnych i cywilizowanych żołnierzy trudno byłoby w takiej sytuacji powstrzymać od krwawej zemsty, a mówimy przecież o rodakach pomordowanych, którzy przybyli do wsi raptem kilka godzin po zbrodni. Film kręcono jednak w latach 60., kiedy naturalizm w przedstawianiu wojennych scen był jeszcze nie do pomyślenia. Druga sprawa dotyczy relacji świadków, którzy byli uczestnikami walk i znali osobiście Lawrence’a. Twierdzili oni, że o ile egzekucje tureckich jeńców rzeczywiście się odbywały, o tyle Lawrence nie brał osobiście w nich udziału.

Czytaj też:
Czerwony Spartakus. Jak komuniści z Hollywood sfałszowali historię

Drugi upadek filmowego Lawrence’a nastąpił w Damaszku. Dowiaduje się on o tureckim szpitalu wojskowym, gdzie ranni jeńcy dogorywają wśród szczurów, robactwa i trupów swoich kolegów. Oniemiały Lawrence obserwuje te jatki i nie robi nic. Dopiero przybycie brytyjskiego oficera polepsza sytuację jeńców. Było jednak inaczej. Po przybyciu do szpitala Lawrence natychmiast kazał pochować zmarłych, oczyścić sale i zmusił tureckich lekarzy do zajęcia się chorymi.

Lawrence nie stał się weteranem z zszarganymi nerwami, jak chciał Bolt. Po wojnie był doradcą emira Fajsala I, przyszłego króla Iraku, na konferencji w Wersalu. Nie zrezygnował też z wojska. Zaciągnął się do RAF i aby uniknąć rozgłosu, zmienił nazwisko. W wojsku przez pewien czas zajmował się testowaniem ratowniczych łodzi motorowych. Nic nie wskazuje na to, aby był socjopatą.

Po zdobyciu Akaby Lawrence rzeczywiście pojawił się w Kairze w burnusie. Lean nie mógł pominąć tych oczywistych i barwnych obrazów. Skompromitował się jednak, portretując Lawrence’a, który na pustyni zużywa wodę, aby się ogolić.

Chronologia i Arabowie

Film koncentruje się na najważniejszych epizodach arabskiego powstania, upraszczając dalece pewne wątki, a inne wyolbrzymiając. I tak Lawrence dwukrotnie wracał z Hidżazu do Kairu, zanim przystał na dobre do Fajsala. Z kolei podejście pod Akabę, któremu poświęcono większość pierwszej części filmu, nie było aż tak spektakularne. Było efektem przeniesienia działań dywersyjnych na północ – od wybrzeża Morza Czerwonego ku linii kolejowej łączącej centrum imperium osmańskiego z jego arabskimi peryferiami, a nie celem samym w sobie. Zdobycie Akaby nie wymagało karkołomnej i niebezpiecznej wyprawy przez kompletnie bezwodne obszary. Wystarczyło obejść ją od północy. Oczywiście pozyskanie owego portu dla aliantów było sprawą niebagatelną i wystarczyło, aby Lawrence dostał awans.

Czytaj też:
Polityka i seks Kleopatry. Te mity nijak mają się do rzeczywistości

Każdy sukces militarny Lawrence’a Bolt musi umniejszyć, uśmiercając kogoś bliskiego bohaterowi. Najpierw młody Daud wpada w ruchome piaski na Synaju, później zaś po serii udanych ataków na pociągi ginie przyjaciel Dauda i Lawrence’a –Farraj. Owi hultaje, jak ich określa Lawrence, zginęli jednak w innych okolicznościach, a na Synaju w ogóle nie da się „utonąć” w suchych „ruchomych piaskach”.

Obraz Arabów jest w filmie wypaczony. Reżyser jest dla nich raz zbyt łagodny, innym razem zbyt surowy. I tak niektórzy badacze uznali za skrajnie obraźliwą dla ludzi pustyni scenę, w której jeden Arab zabija drugiego, motywując to krótko: „Bo to moja studnia”. Członkowie wrogich rodów mogli korzystać na pustyni ze swoich studni tak długo, jak robili to indywidualnie, na swoje własne potrzeby. Nieprawdą jest też, że armia Lawrence’a operująca w Syrii zmalała do kilku bojowników na przełomie lat 1917 i 1918 z powodu dezercji.

Słynna finałowa scena w Damaszku nawiązuje do powiedzonka: „Daj małpie zegarek”. Oto głowy arabskich rodów, zamiast zająć się po zwycięstwie wznowieniem dostaw prądu, gaszeniem pożarów czy służbą zdrowia, skaczą sobie do gardeł. Damaszek pogrąża się w chaosie, co z poczuciem wyższości i nieukrywaną drwiną oglądają Anglicy. W rzeczywistości Arabowie w 1918 r. w Damaszku poradzili sobie z podstawowymi zadaniami władzy cywilnej całkiem nieźle. Na film wściekli byli również potomkowie Audy Abu Tayi, który tu przedstawiony jest jako wódz rzezimieszków walczących tylko dla łupów i brytyjskich pieniędzy. W rzeczywistości Auda – jeden z bliższych towarzyszy Lawrence’a – bił się również z przyczyn ideowych, choć, chcąc prowadzić arabską politykę po swojemu, wdał się raz w negocjacje z wrażymi Turkami. Lawrence zastopował jednak te konszachty w czasie krótkiej koleżeńskiej i rzeczowej rozmowy z porywczym Beduinem.

Są i przemilczenia. Nie wszyscy syryjscy czy jordańscy Arabowie wspierali arabskie powstanie. Przykładowo mieszkańcy miasta Tafila zaczęli z wytęsknieniem oczekiwać Turków, gdy zobaczyli, jak ich rodacy w mundurach zaczynają grabić ich dobytek. Film musiał mieć w sobie ładunek orientalnej romantycznej przygody, toteż wszyscy arabscy bojownicy są tu Beduinami pędzącymi do boju na wielbłądach. W rzeczywistości sporą część walk toczyły regularne jednostki arabskie zaopatrywane przez Brytyjczyków. Żołnierze ci nosili mundury khaki, a odróżniały ich od reszty aliantów jedynie kefije na głowach.