Z badań opinii publicznej przeprowadzonych pod koniec 2005 r. wynikało, że wybrany właśnie na urząd prezydenta RP Lech Kaczyński cieszył się największym zaufaniem wśród polityków. Nowy prezydent zyskał poparcie 66 proc. badanych, na drugim miejscu uplasował się Aleksander Kwaśniewski z wynikiem 62 proc., trzecie miejsce zajął zaś Jarosław Kaczyński, któremu ufało 60 proc. respondentów. Nawet w tradycyjnie niechętnej Kaczyńskim „Gazecie Wyborczej” cytowano wyniki pomiaru nastrojów społecznych, z których wynikało, że społeczny odbiór nadchodzącej kadencji był bardzo pozytywny – 60 proc. badanych deklarowało nadzieję na to, że Lech Kaczyński będzie dobrym prezydentem. Co ciekawe, pobił on tym samym rekord swojego poprzednika – w 1995 r. o rozpoczynającej się prezydenturze Kwaśniewskiego podobnie myślało 54 proc. Polaków. To samo badanie pokazywało, że Polacy mają nadzieję na uzdrowienie życia politycznego przez nowo wybranego prezydenta. Sondaż został również przytoczony przez tygodnik „Polityka” na początku 2006 r. Notatka zawierała dwie ciekawe informacje. Pierwsza – „pozytywne oczekiwania wobec prezydentury Lecha Kaczyńskiego zdecydowanie przeważają we wszystkich grupach społecznych i zawodowych”, druga – „pozytywne oczekiwania wobec Lecha Kaczyńskiego ma ponad połowa respondentów o poglądach lewicowych”. Oznacza to, że na początku swojej kadencji prezydent Lech Kaczyński postrzegany był jako prezydent wszystkich Polaków.
Kapitał społeczny, jakim cieszył się Lech Kaczyński, od samego początku budził niepokój wśród postkomunistów i lewicowych liberałów. Stąd już wówczas próbowano osłabić pozycję społeczną prezydenta. (...)