Dolny Śląsk należy dzisiaj do najbardziej rozwiniętych i najbardziej zamożnych części Polski. Podobnie było przed wiekami, kiedy to był motorem napedowym i perłą w koronie państw, w których się znajdował. Jego odpadnięcie było dla Korony Królestwa Polskiego niepowetowaną stratą, wpływając na jej dalsze losy. Mało jednak brakowało, aby dzięki śmiałości i uporowi pewnego niewielkiego wzrostem śląskiego księcia, historia potoczyła się zupełnie inaczej.
Kluczowe znaczenie Śląska
W początkach polskiego państwa Śląsk był jego integralną częścią i pełnił ogromnie ważną rolę. W czasach rozbicia dzielnicowego wydawało się nawet, że to właśnie stamtąd, z tzw. „monarchii Henryków Śląskich” wyjdzie impuls jednoczący polskie ziemie. Inwazja Mongołów w 1241 r. położyła kres tym planom. Po tej katastrofie Śląsk, a w zasadzie jego część nazwana później Dolnym, zaczęła być intensywnie zasiedlana przez ludność niemiecką, stając się najbardziej rozwiniętą i bogatą z dzielnic.
W tym czasie w decydują fazę weszły zmagania o to, komu przypadnie ten obszar, obejmujący wówczas ziemie od Zielonej Góry aż po Kraków. Ich wynik miał wpłynąć na losy nie tylko Polski, ale i tej części Europy.
Śląsk nadal był piastowski, ale jego władcy mieli coraz mniej wspólnego z Polską i polskością. Kilkanaście księstw wciśniętych między jednoczącą się Polskę, Brandenburgię i Czechy walczyło, niejednokrotnie desperacko, o utrzymanie niezależności. Mistrzem w tym okazał się książę świdnicko-jaworski, Bolko II zwany Małym. To on najdłużej pozostał niezależny i aż do swojej śmierci utrzymywał przyjazne stosunki z władcami Polski.
Król Artur i Książę Władek
Rozstrzygające starcie miało nastąpić pomiędzy królem Czech Janem Luksemburskim, który rościł sobie pretensje do polskiej korony w spadku po Wacławie II, a mozolnie łączącym podzielone ziemie Władysławem Łokietkiem.
Jan, syn niemieckiego cesarza Henryka VII, wychowywany był na paryskim dworze Filipa Pięknego. Przesiąkł tam kulturą rycerską Zachodniej Europy, stając się miłośnikiem wykwintnych obyczajów i rycerskich turniejów. Jako piętnastolatek został koronowany na króla Czech. Swój praski dwór nazywał „Dworem Króla Artura”. Po śmierci ojca w 1313 r. bezskutecznie próbował przekonać elektorów Rzeszy do wybrania go na cesarza. Z małżeństwa z córką ostatniego przemyślidy Wacława II wywodził swoje prawa nie tylko do korony czeskiej, ale i ziem polskich.
Łokietek był trzecim synem podrzędnego mazowieckiego księcia. Długo toczył walki ze wszystkimi sąsiadami i nie miał wielkich szans na europejską karierę. W 1275 r. wraz z bratem objął władanie nad księstwem brzesko-kujawskim, jedną z najmniejszych i najbardziej prowincjonalnych części rozbitej dzielnicowo Polski.
Koronacja Łokietka na króla Polski w 1320 r. wywołała oczywiście reakcję na Śląsku. Nieprzychylni byli mu zwłaszcza książęta głogowscy, którym odebrał Wielkopolskę. Łokietek dla wielu był słabym parweniuszem uwikłanym w zbyt wiele konfliktów. Czechy w porównaniu do ówczesnej Polski jawiły się jako oaza cywilizacji i stabilności. Część możnych jednak, jak książęta świdnicko-jaworscy, Bolesław II Opolski czy Przemko Głogowski akceptowała nowego króla. Widzieli w nim jednak raczej gwaranta niezależności od Cesarstwa i Czechów, niż swojego suwerena.
Jan Luksemburski nie mógł zapobiec koronacji Łokietka ze względu na problemy wewnętrzne w Czechach. Jednak po uspokojeniu sytuacji i zebraniu wojska, w początkach 1327 r. ruszył na Kraków. Miasto ocaliła dyplomatyczna interwencja Węgier. Jan ostatecznie wycofał się do Czech, ale wyprawa wywarła takie wrażenie na śląskich książętach, że siedmiu z nich po kolei zhołdowało swoje księstwa Janowi.
Jan zawarł wkrótce sojusz z Krzyżakami po czym zaatakował sprzymierzonych z Łokietkiem Litwinów. W marcu 1329 r. nadał Zakonowi Pomorze Gdańskie, a potem wraz z zakonnikami ruszył na Ziemię Dobrzyńską i Mazowsze, gdzie zhołdował miejscowego księcia Wacława Płockiego. Powracając z tej wyprawy przez Śląsk, na przełomie kwietnia i maja, Jan zatrzymał się we Wrocławiu, gdzie przyjął hołd od czterech następnych piastowskich książąt. Jan Długosz w swojej kronice tak ocenił ich postępowanie: „Niepomni swego pochodzenia (…) oddają się w jarzmo i poddaństwo czeskie i składają wspomnianemu królowi czeskiemu (…) hołd i przysięgę wierności i należnego posłuszeństwa. I nie poprzestając na dopuszczeniu się takiego występku, posuwają się do innej zbrodni. Zmieniają bowiem białego orła, który jest herbem całego Królestwa Polskiego i którego sami zwykle nosili jako herb i klejnot książęcy (…), by nie stwarzać pozoru, że mają cokolwiek wspólnego z Królestwem Polskim”.
Coraz mniej Polski
W 1331 r. niezależne pozostawały już tylko księstwa będące pod władzą Piastów z linii świdnickiej: Bolka II Małego, Henryka I Jaworskiego oraz ich stryja, Bolka II Ziembickiego. Hołdu odmówił też Przemko Głogowski, mówiąc, że woli „na jednym koniu ojcowiznę opuścić, niż uznać się poddanym obcego władcy”. Nie było mu to dane, bo tym samym roku został otruty. Jan Luksemburski wymusił sprzedaż księstwa głogowskiego na jego spadkobiercach. Prawie cały Śląsk znalazł się w czeskich rękach. Księstwo Świdnickie, rządzone przez Bolka II zostało odcięte od Korony Polskiej. Wydawało się, że jego przejęcie to tylko kwestia krótkiego czasu. Czeski król nie docenił chyba jednak niewielkiego wzrostem, ale silnego duchem księcia.
Bolko II zwany Małym, urodził się między 1309 a 1312 r. Jego dziadkiem był Władysław Łokietek, który wydał swoją córkę Kunegundę za ojca Bolka, Bernarda Świdnickiego. Małżeństwo było bardzo ryzykownym ruchem. Bernard postawił na mazowieckiego księcia, kiedy wcale nie było wiadomo, że obejmie on polski tron. Łokietek w tym czasie ścierał się z biskupem krakowskim Muskatą, w Krakowie tłumił bunt niemieckich mieszczan pod wodzą wójta Alberta, który sprzyjał Janowi Luksemburskiemu, walczył o Wielkopolskę z potomkami Henryka III Głogowczyka i montował koalicję z Danią, Szwecją i Norwegią, żeby odebrać Pomorze Brandenburczykom. Podobne dylematy towarzyszyły wielu śląskim książątkom w tamtym okresie. Nieustannie powiększali oni swoje włości, dzielili je między synów i wdowy, walczyli między sobą, zawierali sojusze i oddawali swoje państewka w lenno potężniejszym władcom. Utrzymywali kosztujące majątek dwory, dla których urządzali turnieje rycerskie i sprowadzali minstreli śpiewających rycerskie romanse podczas wystawnych uczt. Kosztowało to krocie, ziemie często oddawane były za długi. Chociaż starali się jak tylko mogli żeby zachować niezależność, nie zawsze się to udawało.
Piastowscy książęta, między innymi dzięki niemieckim żonom i duchowieństwu byli już dosyć mocno zgermanizowani. Rosnące wpływy posiadało bogate mieszczaństwo, w dużej mierze pochodzenia niemieckiego. Władza w miastach przeważnie należała do niemieckiego patrycjatu. Księgi miejskie prowadzono po niemiecku, po niemiecku odprawiano nabożeństwa. Wpływało to też na ich polityczne wybory. Kwestie narodowościowe były wtórne.
Bolko II Mały cenił jednak niezależność i nie miał zamiaru poddawać się nowej władzy. Miał do tego solidne podstawy. Jego księstwo leżało na handlowym szlaku z Europy Zachodniej na Ruś i posiadało naturalne zasoby, co czyniło je jednym z bogatszych na Śląsku. Pozwoliło to już jego przodkom utrzymywać spokój wewnętrzny, budować potężne zamki i otaczać miasta solidnymi murami obronnymi. Do dzisiaj można oglądać zachowane zamki z tego okresu: w Świeciu, Bolkowie, Zamek Bolcza czy Chojnik.
Zamiast oddać się w opiekę królowi Czech, książę Bolko szukał pomocy u niezbyt przyjaznych mu sąsiadów. Jeszcze w 1329 r. udał się do do Wyszehradu, do króla Węgier Karola Roberta Andegaweńskiego i do Włoch do cesarza Ludwika Bawarskiego, żeby pozyskać ich do sojuszu przeciw Luksemburczykowi. Wydawało się, że Bolko nic nie wskóra na dworach tych potężnych władców, lecz jego energia i kluczowe znaczenie jego księstwa w planach opanowania całego Śląska przyniosły owoce.
Nieoceniona pomoc
Sojusz Jana Luksemburskiego z Krzyżakami stanowił śmiertelne zagrożenie dla odrodzonego państwa polskiego. W 1331 r. sojusznicy postanowili wyprowadzić decydujące uderzenie. Ich siły miały spotkać się 21 września pod Kaliszem, rozgromić wojska Łokietka i podzielić między siebie polskie ziemie. Sukces był bardzo prawdopodobny, bo Łokietek tym razem nie był w stanie pozyskać wsparcia ani Węgrów, ani niemieckiego cesarza.
Czeskie wojsko zgodnie z umową wyruszyło w kierunku Kalisza. Nie przewidywano problemów, bo trasa prowadziła przez poddane Luksemburczykowi księstwa. Na początku września Czesi rozbili obóz pod Niemczą. Miasto zostało zhołdowane dwa lata wcześniej przez legnickiego księcia Bolesława III Rozrzutnego. Jednak Bolko II wysłał tam swoich posłańców, którzy nakłonili miejscową załogę do „buntu”. 7 września, korzystając z osłony porannej mgły, kilkudziesięcu zbrojnych uderzyło na czeski obóz rozłożony pod murami miasta. Zanim Czesi zdążyli zareagować, zabito dwóch rycerzy i kilku pachołków. Potem atakujący wycofali się za miejskie mury. Jan Luksemburski był wściekły. Kazał zdobyć i zniszczyć miasto. Dobrze ufortyfikowany gród stawił silny opór. Czesi po kilku dniach odstąpili od oblężenia; wkroczyli do Wielkopolski dopiero 2 października.
Krzyżacy pod dowództwem wielkiego marszałka Dietricha von Altenburga zjawili się, zgodnie z umową, 21 września pod Kaliszem i rozpoczęli oblężenie. Mieszkańcy bronili się dzielnie. Pomogła im rzeka Prosna, która akurat wtedy wylała, utrudniając działania. Krzyżacy stracili kilkudziesieciu knechtów. W końcu, nie mając wiadomości od Jana Luksemburskiego, zaczęli się wycofywać w stronę Konina.
Wyprawa skończyła się 27 września bitwą pod Płowcami. Po niej osamotnieni Krzyżacy wycofali się w kierunku Torunia. Równie samotny Jan Luksemburski 5 października zaczął oblegać Poznań, ale wobec zdecydowanej postawy jego obrońców i wieści o wycofaniu Krzyżaków spod Płowców, po kilku dniach Luksemburczyk zawarł rozejm z Łokietkiem i wycofał się na Śląsk. Remis pod Płowcami był bardzo kruchy. Pokazał, że gdyby Krzyżacy wystąpili razem z Janem, Łokietek z pewnością zostałby rozgromiony.
Jak pisał prof. Andrzej Nowak w „Dziejach Polski”: „Swojego planu – likwidacji panowania Łokietka, a przynajmniej usunięcia go z całej Wielkopolski – Jan Luksemburski nie zrealizował. Polska przetrwała w 1331 roku najbardziej może dramatyczne, od czasu rozbicia monarchii Mieszka II przed trzystu laty, wyzwanie dla swej politycznej struktury. Poniosła ciężkie straty, ale przetrwała”. Przetrwała – głównie dzięki dywersji, jaką Bolko II przeprowadził na Śląsku.
Fatalna wymiana
Łokietek zmarł w marcu 1333 r., przed śmiercią powierzając synowi misję odzyskania od Krzyżaków Kujaw, Ziemi Dobrzyńskiej i Pomorza Gdańskiego. Kazimierz wkrótce został królem i przystapił do realizacji testamentu ojca. Odrodzone królestwo znajdowało się w bardzo niekorzystnej sytuacji. Z jednej strony otoczone przez nieprzychylną Branderburgię i formalnie w stanie wojny z Czechami. Na wschodzie książę halicko-włodzimierski Bolesław sam był w opałach. Rozsądny sojusz z Litwą zakończyłby się, jak za Łokieta, oskarżeniami o sprzyjanie poganom. Jedynym poważnym sprzymierzeńcem byli Węgrzy, ale ci pilnowali, aby nie naruszyć misternej sieci układów w tej części Europy. Z Krzyżakami zawarty był kruchy rozejm do Zielonych Świąt.
W 1335 r. umarł książę wrocławski Henryk VI Dobry i całe księstwo wraz ze stolicą Dolnego Śląska dostało się w ręce Jana Luksemburskiego. To popchnęło Kazimierza do zawarcia z nim dwóch układów – trenczyńskiego i wyszehradzkiego. Na ich mocy Jan zrzekł się roszczeń do tytułu króla Polski. Kazimierz zrezygnował zaś z praw do już zhołdowanych przez Czechów księstw śląskich i zgodził się zapłacić 20 tys. kop groszy praskich. Rok później Bolko I Ziębicki, od kilku lat nękany czeskimi najazdami i zniechęcony postawą Kazimierza, złożył w końcu hołd Luksemburgowi. Na placu boju pozostały już tylko Świdnica i Jawor otoczone czeskim morzem.
Kolejna runda
Kazimierz Wielki zaczyna ponownie interesować się Śląskiem dopiero po zawarciu z Krzyżakami pokoju kaliskiego w 1343 r. W marcu 1345 r., powracający z Państwa Zakonnego syn Jana Luksemburskiego Karol, zostaje uwięziony w Kaliszu. Oficjalnym powodem były długi u Kazimierza i krakowskich mieszczan, tak naprawdę jednak polski król chciał wywrzeć presję na Jana w sprawie Śląska. Królewiczowi szybko udaje się zbiec, ale dla Jana jego uwięzienie było czymś, co przelało, z jego punktu widzenia, czarę goryczy. W 1345 r. uderza on na księstwo świdnickie. Praski kronikarz Benesz opisuje, że przyczyną wojny było osadzenie przez Bolka w wieży i zagłodzenie jakiegoś rycerza – poddanego Luksemburgów, ale to raczej czeska wymówka, mająca usprawiedliwić napaść.
Świdnicy nie udało się zdobyć; Czesi spalili tylko jej przedmieścią. Jan musiał odstapić spod miasta, mimo złożonego ślubu, że nie uczyni tego, bez jego zdobycia. Jak głosi legenda, Bolko poszedł mu na rękę i pozwolił wejść po drabinie na mury, aby zrzucić z nich jedną cegłę, symbolicznie wypełniając ślub. Nowatorskim sposobem udaje się za to Janowi opanować Kamienną Górę. Czesi sprowadzili tam górników ze Złotego Stoku, którzy wykonali podkop pod murami i rozpalili w nim ogień. Pod wpływem temperatury rozkładowi uległa zaprawa w murach obronnych i pojawił się w nich wyłom, przez który wtargneli Czesi. Kamienna Góra pozostanie w ich rękach przez następne trzy lata.
Bolkowi szybko przychodzi z pomocą Kazimierz, atakując z węgierskimi posiłkami czeski Śląsk. Czesi jednak odpierają atak, podchodzą pod Kraków i oblegając go przez osiem tygodni. Żadna ze stron nie może uzyskać przewagi. Kazimierz proponuje ślepnącemu władcy Czech pojedynek, który rozstrzygnie wojnę. Jan z wrodzonym sarkazmem odpowiada, że przyjmie wyzwanie, jeśli Kazimierz wyłupi sobie oczy. Polski król pewnie wygrałby wojnę, gdyby przystąpił do niej pozostający w antyczeskim sojuszu Ludwik Wittelsbach. Ten jednak zawarł separatystyczny pokój z Luksemburgami.
W czerwcu 1345 r. Bolko zawiera układ o przeżycie ze swoim stryjem Henrykiem I, który władał sąsiednim Księstwem Jaworskim. Henryk I umiera na wiosnę następnego roku, a Bolkowi przypada jego władztwo wraz ze znaczącymi ośrodkami miejskimi: Jaworem, Jelenią Górą, Lwówkiem Śląskim i Bolesławcem. W sierpniu strony wojny zawierają rozejm.
W 1346 r. roku całkowicie już ślepy Jan Luksemburski ponosi śmierci w walkach pod Crecy, ruszając w wir bitwy przywiązany do dwóch rycerzy, żeby nie spaść po omacku z konia. Jego następcą na czeskim tronie zostaje syn, Karol IV. Staje się on najpoważniejszym pretendentem do cesarskiego tronu, kiedy w październiku następnego roku umiera Ludwik IV Bawarski.
Bolko wie, że wojna polsko-czeska wkrótce się skończy.Wraz z nią skończą się możliwości lawirowania między królem a cesarzem. Jego księstwo, jako najsłabszy element w zmaganiach między potęgami, pewnie wyjdzie na tym najgorzej.
Miał rację, bo wznowione w 1348 r.walki szybko zakończyły się zawarciem pokoju w Namysłowie. Sprawy między Karolem a Bolkiem miały zostać uregulowane osobno. Bolko zdołał jeszcze podstępem odzyskać Kamienną Górę – jego rycerze ukryli sie w wozach z sianem prowadzonych przez podstawionych kupców pod mury miasta. Czesi zarekwirowali je wówczas na paszę dla wygłodzonych koni. Zaskoczeni przez wyskakujących z siana rycerzy nie stawiali dużego oporu, poddając bramę, przez którą wtargnęły główne siły Bolka.
Kieszonkowa potęga
Książę wykorzystując pokój, jak tylko się da, wzmacnia swoją pozycję: wspiera Karola IV w jego walkach z Brandenburczykami, w 1350 r. wydaje swoją bratanicę Annę za syna Karola. Ten jednak wkrótce umiera. Cesarz, świadomy komplikacji z tego wynikających, sam bierze wdowę za żonę. Zgodnie z umową ma to na celu przejęcie księstwa, jeżeli Bolko zmarłby nie doczekawszy syna. Książę tym posunięciem zabezpiecza się, wierząc, że doczeka się jeszcze męskiego potomka.
Księstwo – już teraz świdnicko-jaworskie, rozkwita. Już w styczniu 1345 r. Bolko załatwia z Kazimierzem Wielkim zamknięcie szlaku handlowego z Rusią dla wrocławskich kupców, nadając jednocześnie przywilej wolnego handlu z Rusią dla kupców świdnickich. Prawie cały handel Śląska z Europą Wschodnią, wybrzeżem Morza Czarnego, a nawet i Azją skupia się w rękach poddanych małego księcia. Handel w dodatku bardzo lukratywny, bo ze wschodu przywożono luksusowe towary, jedwabne i atłasowe tkaniny oraz drogocenne przyprawy, które pozwalają osiągać wysokie marże. Tym sposobem Kazimierz Wielki zabezpieczał również interesy Korony Polskiej. Szlak miał scalać przyłączoną niedawno do niej Ruś Halicką z Małopolską i coraz bardziej oddalającym się Śląskiem.
Śląsk, dzięki przybyszom z zachodu, był dobrze zagospodarowany i ludny. W rolnictwie panowała trójpolówka, wykorzystywano nowoczesne narzędzia, np. ciężkie żelazne pługi. Uprawiano warzywa, hodowano zwięrzęta gospodarskie, a w sztucznych stawach ryby. Świdnickie piwo, znane w całej Europie, zawdzięczało swój smak czwartorzędowej wodzie, wydobywanej z ocembrowanych kamieniem studni o głębokości ponad 20 metrów. Takich wynalazków nie miał nawet Wrocław. Na początku XIV w. na Śląsku było już ponad 130 miast, w których mieszkało 20-30 procent mieszkańców dzielnicy. Miasta i wsie lokowane były głównie na prawie niemieckim, które sprzyjało rozwojowi gospodarczemu. Pod koniec wieku na Śląsku żyło już ponad 450 tys. mieszkańców.
Handel, wydobycie złota, srebra i szlachetnych kamieni w Sudetach a także rozwijające się już wtedy na Śląsku manufaktury przynoszą olbrzymie dochody. Z 1366 r. pochodzą pierwsze wzmianki o hucie szkła w Szklarskiej Porębie i wydobyciu węgla kamiennego w Wałbrzychu.
Dzięki nim Bolko może wykupywać i brać w zastaw kolejne ziemie od rozrzutnych i zadłużonych śląskich książąt. W 1364 r., czyli w momencie największego rozwoju terytorialnego, jego księstwo rozciąga się od Ziębic i Strzelina na wschodzie, aż po Dolne Łużyce, siegając niemal Berlina. W jego skład wchodzą: połowa księstwa głogowskiego, brzeskiego i oławskiego, okręgi Sobótki ze Ślężą, Byczyny, Wołczyna i Kluczborka, Złotoryi, Kątów Wrocławskich, księstwo siewierskie, margrabstwo Dolnych Łużyc oraz miasta Mirsk, Złoty Stok, władztwo Strehla w dzisiejszych Niemczech i Trutnov w Czechach. Ziemie Bolka II były jednymi z największych na ówczesnym Dolnym Śląsku, a wielkością tylko nieznacznie ustępowało dzisiejszemu Luksemburgowi.
Jedynym problemem był brak dziedzica, któremu można byłoby przekazać księstwo, a być może i myśleć o dalszej ekspansji na Śląsku. Układ z Czechami zawierał klauzulę stanowiącą, że jeżeli Bolko dochowa się syna, obejmie on władzę w księstwie. Sprawa jego potomków otoczona jest tajemnicą. Powszechnie uważa się że Bolko nie miał dzieci. Prawdopodobnie miał jednak córkę Elżbietę Parchwitz, która jako kobieta nie mogła dziedziczyć księstwa.
Przez setki lat uważano również, że Bolko II miał syna – Bolka III, który według legendy miał zginąć tragiczną śmiercią. Według jednej z wersji, małego księcia podczas zabawy zabił nadworny błazen Jakub Tau. Nie wiadomo, czy zrobił to nieświadomie, strącając mu przypadkiem cegłę na głowę, czy z polecenia wrogów jego ojca. Według innej dziecko zostało zabite przez rycerza Lothara, który myślał, że jego córka została otruta przez Taua, a błazen z miłości do niej wziął winę na siebie. Tau miał zostać za to ścięty za Bramą Kapturową w Świdnicy w 1347 r. Pomnik upamiętniający to zdarzenie do dzisiaj można oglądać na świdnickim Placu św. Małgorzaty. Prawdopodobnie jednak jest to średniowieczny krzyż pokutny, na którym w drugiej połowie XIX w. wykuto datę kaźni (w 1817 r. została wydana książka „Romantische Akorde” Ernsta von Houwalda ze świdnickimi legendami i miejskie władze postanowiły nieco uatrakcyjnić miasto i przyciągnąć turystów, nawiązując do opisanej tam historii).
Koniec polskich marzeń
W 1356 r. Kazimierz Wielki zrzeka się praw do księstwa świdnicko-jaworskiego w zamian za zrzeczenie się przez Luksemburgów praw do Mazowsza. W tym czasie Bolko coraz bardziej zbliża się do cesarskiej dynastii: bierze udział w zjeździe śląskich książąt z cesarzem we Wrocławiu w 1358 r., a w 1361 r. w chrzcie cesarskiego syna Wacława w Norymberdze. Nie zaniedbuje jednak spraw polskich. W 1364 r. jest jednym z głównych gości na uczcie u Wierzynka. W 1367 r. na zamku Książ toczy rozmowy z wysłannikami Kazimierza Wielkiego, który ponownie zainteresował się śląskimi księstwami.
Bolko umiera 28 lipca 1368 r., nie pozostawiając dziedzica. Rządy po nim przejmuje jego żona Agnieszka. Księstwo staje się jej wdowią oprawą. Agnieszka sprawuje rządy do swej śmierci w 1392 r. Wtedy władza nad księstwem oficjalnie przechodzi w czeskie ręce, choć pierwszy świdnicki starosta Beneš z Choustnika został powołany już w 1389 r., a Czesi mieszali w sprawach księstwa już dużo wcześniej.
Mały książę potrafił powstrzymać czeskie wpływy przez długie lata. Ostatnia część Dolnego Śląską przeszła pod zwierzchnictwo Luksemburgów dopiero za panowania wnuka Jana Luksemburskiego, Wacława IV.
Bolko został pochowany w opactwie cysterskim w Krzeszowie w sarkofagu z piaskowca, ufundowanym przez jego żonę. W XVIII w. dla świdnickich Piastów zbudowano sepcjalne mauzoleum. Szczątki księcia spoczywając tam do dzisiaj, we wspaniałym sarkofagu, na którym zmarły wyobrażony jest z w koronie i zbroi, z mieczem u pasa i hełmem ozdobionym klejnotami pod głową. W dłoniach trzyma tarczę i mizerykordię. U jego stóp leżą pies i lew obrazujące jego cechy – wierność i siłę. Kilkadziesiąt lat później małego księcia tak wspominał w swoich rocznikach Jan Długosz: „Stały i niezachwiany w wierności dla Polski; bo kiedy wszyscy inni książęta Szlązcy poodrywali się od królestwa Polskiego i przyjęli jarzmo Czeskie, on sam tylko pozostał wiernym królowi Polskiemu”.
Wraz ze śmiercią Bolka II Małego definitywnie skończyła się możliwość przyłączenia Śląska do Polski. Szanse na to od lat i tak były nikłe, ale trzeba pamiętać, że owych czasach nie istniały jeszcze pojęcia narodowej tożsamości, a księstwa i miasta często przechodziły z rąk do rąk razem z ludnością na postawie umów dynastycznych, w wyniku układów i wojen. W tym czasie Piastowie z Krakowa walczyli o zjednoczenie polskich ziem, a później o utrwalanie tej jedności. Jagielonowie zaś pilnowali głównie ogromnych obszarów na wschodzie.
Z punktu widzenia interesów państwa, wydawał się to kierunek słuszny. Nikt też nie mógł przewidzieć, że na ziemiach, które odpuściły polskie dynastie, rozwinie się państwo, które w głównej mierze będzie sprawcą zagłady Rzeczpospolitej. Bez Pomorza i Śląska Polska stawała się stopniowo państwem skazanym na łaskę sąsiadów i upadek; lądowym molochem, opierającym się coraz bardziej na pracy pańszczyźnianych chłopów. Ogromne i ciągle słabo zagospodarowane połacie ziemi na wschodzie nie sprzyjały rozwojowi. Niewielka liczba słabych miast nie potrafiła wytworzyć dostatecznie liczebnego mieszczaństwa, w dużej mierze odpowiedzialnego za modernizację państw na Zachodzie i budowę podwalin szerokiej, a nie jedynie szlacheckiej demokracji. Odcięcie od Pomorza Zachodniego i przez wieki duszący Rzeczpospolitą Gdańsk, uniemożliwiały konkurencję z morskimi państwami i, gwarantujący bogactwo i rozwój, handel morski. Zurbanizowany, gotowy na nadchodzącą industrializację Śląsk, w połowie XVIII w. przeszedł pod władanie Prus stając się perłą w ich koronie, najbardziej rozwiniętą prowincją ubogiego państwa z wielka armią, z którymi Hohenzollernowie mogli realnie myśleć o hegemonii w tej części Europy.
Gdyby polskie elity w swoim czasie zadbały o te dwie prowincje, zapobiegając ich odpadnięciu, polska historia potoczyłaby się z pewnością inaczej. Do tego trzeba było jednak z jednej strony przywódców klasy Bolka II, czy potem Bogusława X na Pomorzu. Z drugiej – po obu stronach – myślenia potrafiącego dostrzec procesy, toczące się w świecie i wpleść w nie własne ambicje i potrzeby z korzyścią dla państwa, co przez całe swoje panowanie robił Mały Książę.
Czytaj też:
Byliśmy przykładem dla świata. Statut kaliski - z dziejów wolności religijnej w PolsceCzytaj też:
Dyplomatyczna batalia na szczycie. Co dał Polsce zjazd w Wyszehradzie?Czytaj też:
Zjazd w Merseburgu i zamach na Bolesława Chrobrego
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.