Ojciec Pio, Teresa z Ávila, Faustyna Kowalska, Wanda Malczewska, św. Szarbel. Co ich łączy?

Ojciec Pio, Teresa z Ávila, Faustyna Kowalska, Wanda Malczewska, św. Szarbel. Co ich łączy?

Dodano: 
Niebo, schody. Zdjęcie ilustracyjne
Niebo, schody. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay
"To nie jest tak, że oni umarli, a my żyjemy. To właśnie oni żyją, a my umieramy." – pisał ksiądz Piotr Pawlukiewicz.

Niebo, piekło i czyściec to nie przenośnia czy fikcja literacka. Oto świadectwa osób, które doświadczyły bezpośredniego kontaktu z duszami zmarłych: osób wyniesionych na ołtarze, księży egzorcystów i zwykłych śmiertelników obdarzonych charyzmatem obcowania z duszami czyśćcowymi.

•Co wspólnego ma przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula Von der Leyen z odwiedzinami dusz czyśćcowych?
•Ursula Hibbeln i Maria Simma – mistyczne pośredniczki z pokutującymi grzesznikami
•Święty ojciec Stanisław Papczyński – orędownik modlitwy za poległych i ofiary czasów wojny
•Święta siostra Faustyna Kowalska – wspomożycielka potrzebujących
•Służebnice Boże: Wanda Malczewska, siostra Dulcissima Hoffmann i siostra Wanda Boniszewska

oraz ich misja ratowania skazanych na czyściec

•Święty Grzegorz Wielki. Gregorianki – koło ratunkowe dla grzeszników
•Święta Teresa z Ávila i jej wizje dusz czyśćcowych
•Święta Gemma Galgani, która poczuła na ramieniu dotyk zmarłej zakonnicy
•Święty ojciec Pio – czy zjawiał się w czyśćcu, by pomagać grzesznikom?
•Święty Szarbel Makhlouf i święty Andrzej Bobola – spektakularne cuda z zaświatów
•Materialne ślady istnienia dusz czyśćcowych – słynne muzeum w Rzymie
•Ślady dusz pozostawione w Polsce – nie tylko na Jasnej Górze

Nie wszyscy mogą widzieć dusze czyścowe, ale wszyscy mogą im pomóc.

Poniższy tekst to fragment książki Grzegorza Felsa pt. „Ratujcie nas. Znaki z zaświatów. Święci i mistycy. O duszach czyścowych”., wyd. Fronda.

Ojciec Pio – stygmatyk i mistyk

Francesco Forgione, znany jako Ojciec Pio (1887–1968), był kapłanem i stygmatykiem w zakonie kapucynów (OFMCap). Jak już pisałem o nim w trzech swoich wcześniejszych książkach, Ojciec Pio nie tylko wierzył, ale sam na co dzień doświadczał istnienia aniołów – nawet przyjaźnił się ze swoim aniołem stróżem, prosząc go o pewne drobne przysługi.

Niestety doświadczał również ingerencji ze strony demonów. Kiedyś nawet, gdy jeden z jego „duchowych synów” wspomniał mu, iż niektórzy zaprzeczają istnieniu szatana, zakonnik ze szczerym zdziwieniem odpowiedział: „Jak można wątpić w jego istnienie, skoro widzę go cały czas wokół siebie?”.

Ojciec Pio był stygmatykiem i mistykiem. W wielu publikacjach na jego temat można przeczytać, że doświadczał również wizyt dusz czyśćcowych. Zresztą zawsze pamiętał o nich w swoich modlitwach, jak i intencjach mszalnych. Jak wspominają świadkowie, kiedyś Ojciec Pio nagle w czasie obiadu opuścił zakonny refektarz i udał się do drzwi wyjściowych klasztoru. Dwóch jego współbraci wyszło niedługo za nim. Kiedy już mieli go wyprzedzać, usłyszeli, że prowadzi żywą rozmowę z kimś niewidzialnym. Kiedy Ojciec Pio dostrzegł ich zdziwione i zakłopotane miny, spokojnie wyjaśnił im swoje zachowanie: „Nie martwcie się! Właśnie rozmawiam z kilkoma duszami, które są w drodze z czyśćca do raju. Zatrzymały się tutaj, by mi podziękować, ponieważ dziś rano wspomniałem je podczas mszy świętej”.

G. Fels, "Ratujcie nas!", wyd. Fronda

Włoski kapucyn doświadczał obecności dusz nie tylko duchowo, ale i bardzo namacalnie. Kiedy biskup Alberto Costa z Melfi zapytał go kiedyś, czy kiedykolwiek zjawiły się mu dusze zmarłych, Ojciec Pio bez zastanowienia mu odpowiedział:

„Widziałem je tak wiele razy, że już mnie nie przerażają”.

Wspomniany biskup nie musiał długo czekać na potwierdzenie tych słów, bowiem w maju 1922 roku Ojciec Pio przedstawił zarówno jemu, jak i przełożonemu klasztoru z San Marco, ojcu Lorenzo, pewne konkretne świadectwo. Świadkami tej rozmowy było wówczas również pięciu innych zakonników. Jeden z nich, brat Alberto D’Apolito z San Giovanni Rotondo (przyjaciel i biograf Ojca Pio), zapisał, że w pewien zimowy wieczór, po obfitych opadach śniegu, przebywający w klasztorze Ojciec Pio siedział przy kominku w pokoju gościnnym. Kiedy był pogrążony w modlitwie, niespodziewanie usiadł obok niego stary człowiek ubrany w staromodny płaszcz, nadal noszony przez chłopów z południowych Włoch. Ojciec Pio powiedział o nim: „Nie wyobrażam sobie, jak on mógł wejść do klasztoru o tak późnej porze, skoro wszystkie drzwi były już zamknięte. Zapytałem go: «Kim jesteś? Czego chcesz?».

Starzec powiedział mu: «Ojcze Pio, jestem Pietro Di Mauro, syn Nicoli, zwanego Precoco».

Dalej mówił: «Zmarłem w tym klasztorze 18 września 1908 roku w celi numer cztery, kiedy był tu jeszcze przytułek. Pewnej nocy, leżąc w łóżku, zasnąłem z zapalonym papierosem, który podpalił materac. Zmarłem, uduszony, a moje ciało się spaliło. Nadal jestem w czyśćcu i potrzebuję mszy św., aby zostać z niego uwolnionym, Bóg pozwolił, abym przyszedł i poprosił Cię o pomoc»”.

Jak dalej relacjonował Ojciec Pio to spotkanie: „Po wysłuchaniu go odpowiedziałem: «Bądź pewien, że jutro odprawię mszę św. w intencji Twojego wyzwolenia». Wstałem i odprowadziłem go w stronę drzwi klasztoru, aby mógł wyjść. Nie zdawałem sobie jednak w tym momencie sprawy z tego, że drzwi są zamknięte i pożegnałem się z nim. Księżyc rozświetlał plac pokryty śniegiem i kiedy nie widziałem go już przed sobą, nagle ogarnął mnie strach. Zamknąłem drzwi, wróciłem do pokoju gościnnego i poczułem się słabo”.

Kilka dni później Ojciec Pio opowiedział również tę historię ojcu Paolino i obaj postanowili udać się do ratusza, gdzie chcieli przyjrzeć się statystykom z roku 1908. Odkryli wówczas, że 18 września tego właśnie roku niejaki Pietro Di Mauro faktycznie zmarł z powodu oparzeń i uduszenia w klasztornej celi numer cztery, która pełniła wówczas funkcję mieszkaniową dla osób bezdomnych.

Ojciec Pio opowiedział też ojcu Alberto o innym objawieniu duszy z czyśćca, które także miało miejsce w tym czasie. Otóż pewnego wieczoru, kiedy pogrążył się w modlitwie w chórze małego kościółka, zaniepokoił go odgłos kroków oraz dźwięk przesuwania świec i wazonów z kwiatami na ołtarzu głównym. Myśląc, że ktoś tam jest, Ojciec Pio zawołał: „Kto to?”. Nikt mu jednak nie odpowiedział.

Po chwili wrócił do modlitwy i znowu zaniepokoiły go te same odgłosy. Jak sam wspominał tę sytuację: „Faktycznie tym razem miałam wrażenie, że jedna ze świec, która stała przed figurą Matki Bożej Łaskawej, spadła. Chcąc zobaczyć, co się dzieje na ołtarzu, wstałem, podszedłem do kraty i ujrzałem słabo oświetlonego światełkiem lampy tabernakulum młodego współbrata, który sprzątał. Krzyknąłem w jego kierunku: «Co robisz w ciemności?». Młody zakonnik odpowiedział: «Sprzątam».

«Sprzątasz w ciemności? Kim jesteś?» – zapytałem.

Młody zakonnik odpowiedział: «Jestem nowicjuszem kapucynem i spędzam swój czas w czyśćcu. Potrzebuję modlitw» – po czym zniknął”.

Ojciec Pio skończył swą opowieść słowami, że zgodnie z jego prośbą, natychmiast zaczął się za niego modlić. Opowiadający tę usłyszaną historię ojciec Alberto przyznał, że nie wie, czy Pio miał jeszcze dalsze kontakty z duszą tego nowicjusza.

Nie był to jedyny wypadek, gdy święty Ojciec Pio spotykał dusze zmarłych zakonników. Opowiadał też kiedyś historię, jak w jego celi klasztornej zjawiła się dusza niedawno zmarłego współbrata, ojca Giuseppantonio, z którym był zaprzyjaźniony. Przed śmiercią zmarły cierpiał z powodu dolegliwości nerek i mieszkał w kapucyńskim klasztorze w Foggii. 30 grudnia 1936 roku Pio otrzymał wiadomość, że jego przyjaciel jest śmiertelnie chory i prosi o modlitwę, lecz jeszcze tej samej nocy ojciec Giuseppantonio zmarł. Kiedy Ojciec Pio (nie wiedząc jeszcze o jego śmierci) modlił się w intencji powrotu współbrata do zdrowia, usłyszał niespodziewane pukanie do drzwi. Otworzył je i zobaczył przed sobą ojca Giuseppantonia. Zdziwiony zapytał go jeszcze na progu:

„Jak się czujesz? Powiedziano mi, że jesteś śmiertelnie chory i bardzo cierpisz, a ty jesteś tutaj?”.

W odpowiedzi usłyszał:

„Czuję się dobrze. Wszystkie moje bóle zniknęły i przyszedłem podziękować ci za modlitwy”.

Po tych słowach przyjaciel zniknął.

Nie były to odosobnione wypadki wizyt z zaświatów. Biografowie świętego Ojca Pio podają bowiem, że liczne wizje dusz czyśćcowych w jego życiu miały miejsce od lat dwudziestych XX wieku aż do jego śmierci w roku 1968. Powiedział nawet kiedyś bardzo trafnie i dobitnie, że: „Dusze czyśćcowe są jak żebracy, którzy błagają nas o «jałmużnę ducha»”. Znał bowiem z własnej praktyki ogromną wartość modlitwy wstawienniczej. Wyznaczył też pewną misję duchowym dzieciom, mówiąc: „Módlcie się, módlcie się, módlcie się. Musimy opróżnić czyściec. Wszystkie dusze muszą być uwolnione”.

Ojciec Pio był mistykiem i posiadał wiele niezwykłych darów – m.in. nadprzyrodzony dar poznania wyroków Bożych. Stąd niekiedy informował nawet swoich rozmówców o długości pobytu w czyśćcu ich najbliższych lub o tym, że osiągnęli już oni chwałę nieba. Przykładowo Cleonice Morcaldi, która była jedną z jego duchowych córek, powiedział miesiąc po śmierci jej matki: „Dziś rano twoja mama poszła do nieba. Widziałem ją, kiedy sprawowałem poranną mszę świętą”.

Ojciec Pio zmarł 23 września 1968 roku w San Giovanni Rotondo. W 1999 roku Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym, zaś 16 czerwca 2002 roku świętym. W uroczystości kanonizacyjnej wzięło wówczas udział aż trzysta tysięcy osób. (…)

Powyższy tekst to fragment książki Grzegorza Felsa pt. „Ratujcie nas. Znaki z zaświatów. Święci i mistycy. O duszach czyścowych”., wyd. Fronda.

Czytaj też:
Przegląd religijny: Czy czyściec i anioły są prawdziwe? 52 wyjaśnienia powszechnych nieporozumień na temat wiary katolickiej: „W co wierzą katolicy”
Czytaj też:
Herezje, spory i jedno z najważniejszych katolickich świąt. Początki nie były łatwe
Czytaj też:
Czym jest Czyściec? "Świadkowie Bożego miłosierdzia"

Źródło: DoRzeczy.pl / Wyd. FRONDA