Prace chińskich naukowców zaczynają dominować w periodykach naukowych. Chińscy astronauci pracują w chińskiej stacji orbitalnej, a za chwilę, śladem chińskich łazików udadzą się na Księżyc, by zbudować tam pierwszą w historii ludzkości bazę zamieszkałą przez ekipy naukowców i… księżycowych górników.
Chiński kapitał okazuje się być obecny w zupełnie nieoczekiwanych branżach, jak na przykład amerykański przemysł filmowy. Chiny systematycznie rozpychają się w naszej współczesności, a my o Chinach wiemy niewiele. I coraz mniej je rozumiemy.
Nie rozumiemy, bo nie przyjmujemy do wiadomości, że są osobną cywilizacją, osobnym centrum kulturowym, przestrzenią rządzoną osobnymi stosunkami społecznymi, z których wywodzi się odmienny ustrój polityczny i osobny sposób zarządzania państwem.
Niniejszy tekst to fragment książki Leszka Ślazyka „Twierdza Chiny. Dlaczego nie rozumiemy Chin”, wyd. Fronda
Twierdza Chiny
Xi Jinping ogłosił w 2021 roku, że Chiny stawiają na naukę, technologie i innowacje (znów echo Czterech Modernizacji) jako motor dalszego rozwoju państwa, a także, iż do roku 2035 zamierzają stać się światowym centrum nauki i innowacji. Ta deklaracja wywołała w marcu 2021 roku wiele powątpiewających komentarzy. Jednak już w marcu 2023 roku Australian Strategic Policy Institute opublikował raport „The Critical Technology Trackers” finansowany przez Departament Stanu USA, z którego wynika, że na 44 dziedziny technologiczne przeanalizowane przez australijski instytut, Chiny zajmują pozycję światowego lidera w… 37 dziedzinach. W pozostałych są na drugim miejscu. Również w 2023 roku okazało się (Nature Index 2023), że Chińczycy publikują więcej prac naukowych o znaczeniu przełomowym (zwłaszcza w obszarze badań podstawowych) niż uczeni amerykańscy. Zdarzyło się to po raz pierwszy w historii prowadzenia takich analiz porównawczych. Jak stwierdzili w swoim komentarzu analitycy magazynu „Nature” władze Chin zaczęły uzyskiwać profity z wieloletnich inwestycji w chińską naukę. Obserwacje analityków „Nature” potwierdzają badania holenderskiego uniwersytetu w Lejdzie. Wedle danych opublikowanych w „CWTS Leiden Ranking 2023” chińskie uniwersytety dominują w top 20 światowych uczelni w zakresie liczby publikacji, cytatów, współprac międzyuczelnianych i międzynarodowych, jak również w zakresie wprowadzania osiągnięć naukowych do przestrzeni gospodarczej, biznesowej.
Przyspieszeniu uległ chiński program kosmiczny. Chińczycy na kolejnych jego etapach zaczęli osiągać w niezwykle krótkim czasie to, co wcześniej Stanom Zjednoczonym i Związkowi Sowieckiemu zajmowało dekady (misje bezzałogowe na Księżyc i Marsa, budowa własnej załogowej stacji orbitalnej, sieć radioteleskopów, kolejne generacje rakiet nośnych, statków kosmicznych itd.). Sama historia chińskiego programu kosmicznego to materiał na osobną książkę, niezwykle frapującą i zmuszającą do poważnej refleksji. Duża część aktualnych projektów rozwijanych w ramach chińskiego programu kosmicznego jest wynikiem działań kolejnych administracji amerykańskich rugujących zespoły chińskie z międzynarodowych projektów badań kosmicznych. Najlepszym przykładem może tu być Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. W pierwszej dekadzie XXI wieku prowadzono rozmowy mające na celu włączenie chińskiego zespołu do projektu ISS. Tej inicjatywie sprzeciwiła się strona amerykańska, wysuwając argument, że technologie wykorzystywane w projekcie mogą zostać wykorzystane przez Chińczyków dla celów wojskowych. Wśród pozostałych uczestników programu pojawiły się głosy wskazujące, że przecież jednym z głównych jego członków jest Rosja. To sprawia, że argument amerykański wydaje się pozbawiony logiki. Ostatecznie
jednak Chiny nie zostały uczestnikiem projektu ISS, a władze chińskie podjęły decyzję o samodzielnym zbudowaniu własnej stacji orbitalnej. Cały projekt zrealizowano w około 10 lat. Chiny zaprosiły do współpracy w swoim programie kosmicznym wszystkie państwa świata. Z wyjątkiem USA. Obecnie poszczególne elementy programu, takie jak górnictwo kosmiczne (pozyskiwanie surowców z Księżyca i asteroid), badania na pokładzie stacji orbitalnej, budowa bazy załogowej na Księżycu i wiele innych, prowadzone są we współpracy z państwami i zespołami naukowców z Azji, Europy, Ameryki Południowej i Afryki. W Afryce na przykład powstają kolejne kosmodromy, z których startować będą chińskie rakiety wynoszące na orbitę afrykańskie i arabskie satelity. Chiński program kosmiczny stał się kolejnym narzędziem Pekinu w budowaniu relacji z globalnym Południem. To Chińczycy, nie Amerykanie, zaproponowali Arabii Saudyjskiej czy Nigerii wspólne badawcze loty załogowe w kosmos.
W 2020 roku opublikowano ramy teoretyczne programu „China Standard 2035”, który zakłada, że do roku 2035 Chiny będą determinowały światowe standardy dla nowych technologii, takich na przykład, jak system telekomunikacyjny 6G czy komputery kwantowe. A to dlatego, że prawdopodobnie będą pierwszymi zdolnymi opracowywać takie standardy, jako jedyne na świecie posiadając takie rozwiązania gotowe do masowej produkcji, do masowego rozpowszechniania. To jeden z aspektów działania Chin, któremu poświęca się niewiele uwagi, a który może mieć ogromne znaczenie w niedalekiej przyszłości. Bo jeśli Chiny opracują standardy dla nowych technologii, a zarazem zaczną upowszechniać te technologie w postaci gotowych produktów, to spowodują, że wszystkie nacje i firmy wchodzące na dane rynki ze swoimi produktami w danych kategoriach, będą zmuszone bądź podporządkować się standaryzacji istniejącej (chińskiej), bądź ponieść wszystkie koszty i ryzyka związane z wprowadzaniem standardów osobnych. Historia zaś dowodzi, że trudno jest pokonać ustalony standard wsparty natychmiast przez masową produkcję. (…)
Czytaj też:
W stepie szerokim. Podróż po ukraińskich KresachCzytaj też:
Polska wobec ryzyka wojny z Rosją
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.