Megalopolis Południowa - tak według autorów scenariusza filmu dokumentalnego „Jak będziemy mieszkać” Jerzego Kadena i Stanisława Hagera miała nazywać się ogromna aglomeracja utworzona z połączenia Krakowa i Katowic. Dawna stolica Polski miała dorobić się nowego centrum miasta, wzorowanego na katowickim. Kolejną wielką aglomeracją miało być Trójmiasto, rozwinięte do 2000 roku w „Sześciomiasto”.
Film nakręcony w 1971 r. zaskakująco krytycznie odnosi się do dotychczasowej polityki władz PRL. Wskazuje na zbyt wolną, źle zaplanowaną urbanizację i za małą liczbę nowych mieszkań oddawanych do użytku. Kreśli za to wizję wspaniałej przyszłości. Polska Rzeczpospolita Ludowa w 2000 miała być nowoczesnym państwem, z wielkimi aglomeracjami. Krytyka, jak można się domyślać, miała dotyczyć poprzedniej ekipy rządzącej z Władysławem Gomułką na czele. Z kolei futurologiczna prognoza była obietnicą nowej, świetlanej przyszłości i zapowiedzią stosowanej później pod rządami Edwarda Gierka propagandy sukcesu.
Galeria:
Największe miasta II RP
Wskazywano m.in., że Polacy będą mieli więcej wolnego czasu, który przeznaczą na odkrywanie nowych, nieznanych jeszcze w latach 70. form rozrywki i kultury. Przesunięcie gospodarki w stronę usług rzeczywiście nastąpiło, chociaż hipoteza o zwiększonej ilości wolnego czasu jest raczej dyskusyjna.
600 miast do likwidacji
Do 2000 r. liczba ludności miała wzrosnąć o 5-6 milionów - co okazało się trafną prognozą. Przeceniono jednak tempo urbanizacji. Autorzy filmu narzekają na nadmierne rozdrobnienie gospodarstw na wsi. Dzięki mechanizacji i zastosowaniu nowoczesnych technologii do pracy w rolnictwie miałoby wystarczyć w Polsce ok. 1,5 mln osób. Reszta przeniosłaby się do miast. Ośrodki średniej wielkości miałyby rozwijać się powoli, a spośród małych miasteczek przetrwałyby tylko te, które mają wartość historyczną i turystyczną.
Pozostałe 600 małych miast miało stopniowo zanikać - co w wielu przypadkach rzeczywiście dziś obserwujemy. Ich funkcje administracyjne i usługowe miały przejąć większe ośrodki, a ok. 3 mln mieszkających w nich ludzi miało znaleźć zatrudnienie w dużych aglomeracjach. Inwestowanie w infrastrukturę w tych miejscowościach - zwykle nie było tam np. kanalizacji - uznano za nieopłacalne.
Rozwiązaniem problemów mieszkaniowych miała być masowa produkcja bloków i domów budowanych z gotowych elementów. To samo miało dotyczyć ich wyposażenia. O ile ta prognoza sprawdziła się po części postaci bloków z wielkiej płyty czy produkcji identycznych meblościanek, przeceniono rozwój technologii budowlanych. Domy miały powstawać z tworzyw sztucznych.
Najbardziej utopijne okazały się projekty architektoniczne z przełomu lat 60. i 70. Według koncepcji Tadeusza Kadena całe domy jednorodzinne z ogrodami miały być budowane na wielopoziomowych tarasach, tworząc jeden wielki wieżowiec. Jeszcze dziwniejszą wizję prezentował Wiesław Nowak - jego budynki jednorodzinne miały znajdować się w powietrzu, wisząc na wielkich słupach.
Wspaniała wizja rozwoju dotyczyła również Warszawy. Mieszkańcy stolicy w 2000 roku mieli mieć do dyspozycji pięć linii metra. Polacy mieli poruszać się swobodnie po całym kraju dzięki sieci autostrad. Pierwsze 600 km miało zostać zbudowanych do 1980 r., a do 1990 miało powstać kolejne 950 km, co dałoby sumę długości autostrad zbliżoną do obecnej.
Miasta linearne
Najbardziej nierealnym pomysłem okazały się miasta linearne budowane według koncepcji Oskara Hansena (w filmie omówione na przykładzie projektu Jacka Damięckiego). Hansen chciał, aby przez całą Polskę z północy na południe ciągnęły się cztery szlaki komunikacyjne - drogi, kolej i linie energetyczne. Miasta miały powstać wzdłuż nich, tworząc wąskie pasy ciągnące się przez cały kraj. Koncepcja Linearnego Systemu Ciągłego zakładała, że pasy zabudowy będą oddzielone kolejnymi pasami - leśnymi i rolniczymi. W każdym z takich pasm zabudowy miało mieszkać 10-15 mln ludzi.
„Realizacja LSC była rozpatrywana jako jeden z modeli rozwoju przestrzennego PRL w ramach Komitetu »Polska 2000« - pisze Marek Lewoc. - Centralnie planowana gospodarka i upaństwowienie gruntów dawało teoretyczne możliwości przeprowadzenia takiej inwestycji”.
Czytaj też:
Polska była największym producentem gazu ziemnego i naftowym potentatem
Niektórych problemów wskazywanych w filmie Jerzego Kadena nie udało się rozwiązać do dziś. „Dookoła zamkniętych miast wyrastają ogromne dzikie dzielnice - sygnalizuje lektor. - Bez planu, nie oglądając się na wymogi urbanistyczne, sanitarne i estetyczne [...]. Dlaczego przez tyle lat udawaliśmy zgodnie, że tego problemu po prostu nie ma?”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.