Ucieczka Ryszarda Kuklińskiego z Polski do dzisiaj pozostaje zagadką. Nie znamy szczegółów tamtej operacji. W jaki sposób Amerykanie pomogli Kuklińskiemu i jego rodzinie przekroczyć polską granicę?
Dekonspiracja
2 listopada 1981 roku pułkownik Ryszard Kukliński został wezwany na rozmowę do szefa Sztabu Generalnego gen. Jerzego Skalskiego. Kukliński przeczuwał już, że coś jest nie tak. Na miejscu atmosfera była bardzo poważna. Skalski powiedział od razu: „Doszło do katastrofalnego przecieku. Do aktu zdrady”.
Skalski przekazał, że polski wywiad w Rzymie otrzymał informację, że CIA wie o planowanym wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego. Jak okazało się później, dowiedział się o tym ks. Januariusz Bolonek z Sekretariatu Stolicy Apostolskiej, który współpracował z wywiadem PRL. Bolonek był obecny podczas rozmowy szefa CIA Williama Casey’a z papieżem Janem Pawłem II.
Kukliński o rozmowie Casey’a z papieżem wtedy nie wiedział. Wiedział jednak, że na dokumentach, które przekazywał Amerykanom znaleźć można było naniesioną przez niego poprawkę. Wiedział, że znalezienie „kreta” będzie tylko kwestią czasu. Na jego szczęście Sztab Generalny nie zaczął szukać winnego w swoim gronie. Podejrzenia padły na MSW i ludzi związanych z Czesławem Kiszczakiem.
Kukliński wiedział jednak, że jego gra się skończyła oraz, że jego przełożeni w krótkim czasie dotrą w końcu także do niego. Wiedział, że ma mało czasu na to, aby o wszystkim powiedzieć żonie i synom. Jego decyzja mogła być wówczas tylko jedna: musiał uciekać z Polski. Tylko amerykańskie służby były w stanie zorganizować tę ewakuację.
Tego samego dnia Kukliński powiedział o wszystkim żonie. Hanna Kuklińska była w szoku, jednak szybko zdecydowała, że wszyscy muszą wydostać się z kraju. Najbardziej przeciwny wyjazdowi był starszy syn Kuklińskich, będący już po zaręczynach Waldemar. Jednak i on w końcu zgodził się opuścić Polskę wraz z rodzicami i bratem Bogdanem, zostawiając w kraju narzeczoną Iwonę.
Ucieczka z Polski
Ryszard Kukliński 2 listopada wieczorem wysłał pilną depeszę do rezydentki CIA w Warszawie, Sue Burggraf. Następnego dnia jego wiadomość trafiła do siedziby CIA w Langley i została przekazana do sekretarza stanu Alexandra Haiga. Amerykanie natychmiast postanowili o ewakuacji swojego najważniejszego informatora, „Jacka Stronga” z Polski.
3 listopada Sue Burggraf udała się na spotkanie z Kuklińskim. Plan wydostania całej rodziny z Polski był skomplikowany. Należało zrobić to jak najdyskretniej, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Burggraf poinformowała Kuklińskiego, że jego rodzina może zostać wywieziona w każdej chwili, choć lepiej będzie zaczekać do piątku, 6 listopada, aby nagłym zniknięciem nie wywołać dziwnych przypuszczeń wśród swoich przełożonych.
Próba „podjęcia” Kuklińskich nastąpiła jednak już 4 listopada, choć nie powiodła się. Rezydenci CIA byli śledzenie przez SB i akcję odwołali. Podobnie działo się przez dwa kolejne dni. 6 listopada podjęto kolejną próbę. Wtedy to – najprawdopodobniej – agent CIA Tom Ryan, który na kilka dni wyjechał do Berlina Zachodniego, w drodze powrotnej do Warszawy, spotkał się z Kuklińskimi i przetransportował ich na teren amerykańskiej ambasady w Warszawie.
Co działo się dalej? Niewiele wiemy na pewno. Istnieje przynajmniej kilka wersji zdarzeń, w jaki sposób Ryszard Kukliński i jego rodzina zostali ewakuowani z Polski. Według Bena Weisera, autora książki „A secret life”, Kuklińscy zostali zabrani z Warszawy przez Ryan’a i przewiezieni na teren ambasady. Tam czekała już na nich ciężarówka na dyplomatycznych numerach rejestracyjnych. W niej właśnie, w dużych kartonach, została ukryta rodzina Kuklińskich. Już następnego dnia rano wszyscy mieli znaleźć się w Berlinie Zachodnim.
Inna wersja wydarzeń mówi o tym, że Hanna, Bogdan i Waldemar Kuklińscy wyjechali z Warszawy w sobotę, 7 listopada w samochodach amerykańskiej ambasady i przekroczyli granicę na podstawie fałszywych dokumentów. Sam Ryszard Kukliński jeszcze 7 listopada wieczorem poszedł na przyjęcie do sowieckiej ambasady z okazji 64. rocznicy rewolucji październikowej. Wyszedł stamtąd o godzinie 20:20 i skierował się w uzgodnione wcześniej z CIA miejsce: do jednej z kamienic na Mokotowie. Tam czekała już na niego ekipa, która miała zmienić jego wygląd. Kuklińskiemu ufarbowano włosy, zmieniono wygląd brwi, przebrano w drogi garnitur i założono okulary. Miał wyglądać na „typowego” Anglika, podobnego do człowieka, który kilka dni wcześniej przybył do Warszawy. Ponoć z dokumentami na jego nazwisko Kukliński pojechał później na lotnisko Okęcie, a stamtąd samolotem British Airways opuścił granice Polski, wyjeżdżając do Londynu. W Anglii Kukliński spędzić miał kilka dni. Następnie przewieziono go do Berlina Zachodniego, gdzie znajdowała się jego rodzina. Dopiero wówczas Kuklińscy zostali przetransportowani do Stanów Zjednoczonych, gdzie znaleźli się 11 listopada 1981 roku.
Jak naprawdę wyglądała ucieczka Ryszarda Kuklińskiego z Polski? On sam nie opowiadał o tym, jak wydostał się z kraju. Amerykanie także tego nie ujawnili. Dokumenty dotyczące wydostania „Jacka Stronga” z Polski pozostają tajne.
W Stanach Zjednoczonych rodzina Kuklińskich zamieszkała w niepozornym domu, strzeżonym całą dobę przez CIA. Wszystkie ich kroki były przez lata obserwowane przez amerykańskie służby. Wkrótce Kuklińscy znaleźli się bowiem na celowniku wszystkich służb komunistycznych.
Reakcja władz PRL
Przełożeni Ryszarda Kuklińskiego zauważyli jego zniknięcie w poniedziałek, 9 listopada 1981 roku. Początkowo nie zwrócono na jego nieobecność większej uwagi. Wieczorem stało się jednak jasne, że stało się coś „dziwnego”.
„Zdarzyło się coś, co nie powinno się było zdarzyć. Zniknął płk Ryszard Kukliński, oficer Sztabu Generalnego. Wieczorem dowiedziałem się, że generałowie nie mają już wątpliwości, iż – używając określenia Wojciecha [Jaruzelskiego – dop.red.] – płk Kukliński »ewakuował« się z kraju. Był tym oficerem, który przygotowywał w szczegółach istotne elementy stanu wojennego. Gdzie teraz się znajduje, jeszcze nie wiadomo. Dzień później Milicja Obywatelska wszczęła oficjalnie poszukiwanie zaginionego pułkownika, a WSW operację pod kryptonimem »Renegat«. – pisał w swoim dzienniku Mieczysław Rakowski.
Kuklińskiego poszukiwały nie tylko polskie służby. W końcu dowiedziano się, gdzie Ryszard Kukliński przebywa. Próbowano wówczas zabić lub porwać „Jacka Stronga”. W jego poszukiwania włączony został nawet wywiad kubański. Szczęśliwie samemu Kuklińskiemu nic się nie stało, lecz tragedie nie ominęły jego rodziny. W 1994 roku obaj jego synowie zginęli w dziwnych, niewyjaśnionych okolicznościach.
W 1984 roku Ryszard Kukliński został skazany w Polsce na karę śmierci. Wyrok został uchylony dopiero w 1995 roku.
Czytaj też:
Atomowa wojna PRL. Na krawędzi armagedonuCzytaj też:
Masakra w kopalni "Wujek". Partia kazała strzelać do górnikówCzytaj też:
Alfabet bestii Bieruta