Za sztandarowe dzieło polskiego socrealizmu w kinematografii uważa się „Jasne łany”, zrealizowane w 1947 r. przez przedwojennego reżysera Eugeniusza Cękalskiego. Ze względu na realistyczny, ukazany bez upiększeń obraz pracy tancerek w prowincjonalnym teatrzyku (film „Strachy” z 1938 r.) oraz pochylenie się nad losem ludu Cękalski stał się interesującym nabytkiem dla komunistycznych władz, tym bardziej że większość twórców filmowych okresu międzywojennego straciła życie w czasie wojny lub wyemigrowała.
„Jasne łany” były zręczną wykładnią polityczną podstawowych zasad socjalizmu w ujęciu stalinowskim. Przybywający do pewnej wsi nauczyciel stał się symbolem postępu ideologicznego i społecznego, doprowadzając m.in. do wyremontowania dworu i urządzenia w nim szkoły, podłączenia prądu oraz uruchomienia spółdzielczości. Walcząc z zacofaniem, poprawiając ogólny byt lokalnej społeczności oraz głosząc hasła równości społecznej, narażał się jednak reprezentantom tego, co „wsteczne”. Symbolem „kułaków”, czyli bogatych chłopów „wyzyskujących” biedotę, scenarzyści uczynili właściciela młyna, który bruździ pedagogowi, jak tylko może, a nawet napuszcza na niego „leśnych bandytów”, jak ówczesna propaganda określała „Żołnierzy Wyklętych”.
Oddział NSZ napada więc na szkołę i demoluje ją, a samego nauczyciela próbuje zabić. Ale oczywiście w finale czarne charaktery zostają zlikwidowane lub aresztowane, chłopi wykazują się właściwą postawą społeczną wynikającą z ich politycznego uświadomienia, które zaszczepił im nauczyciel (charyzmatyczny Kazimierz Dejmek w swojej jedynej roli filmowej), a para zakochanych – bo taka też tam była – łączy się na ślubnym kobiercu. Jednak tendencyjność polityczna położyła owe dzieło na obie łopatki. Odpowiadały za to papierowe postaci, schematyczny obraz wsi oraz czarno-biały podział. Choć była też barwa szara, w której ukazano tych nieprzekonanych i niezdecydowanych, ale twardy jak skała nauczyciel agitator wcześniej czy później przeciąga również tych „szarych” na „jasną” stronę. Była jeszcze wymowa ogólna, czyli pochwała przyniesionego przez obce wojska „socjalizmu”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
