Złoty amok nad Klondike
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Złoty amok nad Klondike

Dodano: 
Górnik - poszukiwacz złota z jucznym koniem, mal. Henry Raschen
Górnik - poszukiwacz złota z jucznym koniem, mal. Henry Raschen Źródło: Wikimedia Commons
Pogoń za drogocennym kruszcem dla wielu poszukiwaczy okazywała się trudem ponad siły. Muzeum w Seattle bardzo prawdziwie pokazuje dramat ofiar gorączki złota.

Narodowy Historyczny Park Gorączki Złota Klondike każdego roku odwiedza ok. 65 tys. gości. Większość jest zaskoczona, gdy dowiaduje się, że nie jest to jedynie opowieść o poszukiwaniu cennego kruszcu na Alasce, lecz także historia ok. 70 tys. osób udających się poprzez Seattle ku terytorium Jukonu w Kanadzie.

Tak reklamuje się muzeum w Seattle poświęcone największemu zbiorowemu szaleństwu Ameryki w XIX w. To właśnie przez to miasto przewinęła się większość amatorów szybkiego bogactwa. Amerykanie kilka razy przeżywali takie wzmożenia. Gorączki złota skłaniały dziesiątki tysięcy ludzi do porzucania swoich domów i podejmowania niezwykle ciężkiej wypraw w dalekie, dzikie, nieprzyjazne człowiekowi strony. Były to zbiorowe psychozy, co przywoływało skojarzenia z krucjatą dziecięcą w średniowieczu czy z południowoamerykańskimi powstaniami religijnymi.

Jednak o ile w krucjatach czy ludowych rebeliach chodziło o wiarę, o tyle w trakcie gorączek złota ludzi napędzały dużo mniej szlachetne uczucia – chciwość i naiwna wiara w szybkie wzbogacenie się.

„Niezależnie od tego, czy obejrzysz film o parku, specjalną wystawę czy odkryjesz inne interaktywne eksponaty w centrum dla zwiedzających, prawdopodobnie będziesz zdumiony, jak silnie wydarzenie to wpłynęło na ludzi podążających szlakiem prowadzącym do złóż złota” – czytamy w folderze z wystawy. Jeśli nie liczyć książek Jacka Londona, który był uczestnikiem tej zbiorowej psychozy i opisał ją w swoich książkach, to ta historia jest mało znana w naszym kraju.

Dlaczego muzeum znajduje się akurat w Seattle? Odpowiedź jest prosta. Ten największy wówczas (a także dziś) port tzw. Northwestu, czyli północno-zachodniego krańca USA przylegającego do Pacyfiku, był węzłem tranzytowym dla ok. 70–100 tys. ludzi, którzy z całej Ameryki, a także z Europy i Azji zmierzali do kanadyjskiego Jukonu. To właśnie „Gold Rush” wyniosła Seattle, niewielki port, w którym ładowano drewno, do rangi sporej metropolii i faktycznej stolicy regionu. Podobnej kariery co Seattle nie zrobił port w Skagway na Alasce, skąd poszukiwacze złota (którzy przybyli tam statkami z Seattle) udawali się w żmudną lądową drogę do Dawson City, stolicy Jukonu i zarazem centrum wydobywczego szaleństwa.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.