Bracia targowiczanie. Rzeczpospolita nie znała dla nich litości
  • Marek GałęzowskiAutor:Marek Gałęzowski

Bracia targowiczanie. Rzeczpospolita nie znała dla nich litości

Dodano: 

Było ono w pełni zasłużone – Kossakowski służył wiernie sprawie konfederacji do samego jej końca. Współdziałał z Pułaskim i jeszcze w początkach kwietnia 1772 r. pojawił się aż pod Zamościem z zamiarem zajęcia twierdzy. Kilka dni później stoczył ostatnią bitwę z Rosjanami w Krakowskiem, lecz pokonany, przeszedł granicę pruską na Śląsku. Po rychłym zakończeniu działań militarnych przez konfederatów i I rozbiorze Polski udał się na emigrację do Francji. Planował wznowienie walki z Rosją i wkroczenie do Polski z Turcji na czele stworzonych na jej terytorium oddziałów. Nie udało się zrealizować tych zamysłów, podobnie jak skłonić Francji do wsparcia przegranej sprawy konfederatów. Dopiero wówczas, najpewniej w końcu 1775 r., Kossakowski poprosił króla Stanisława Augusta Poniatowskiego o zgodę na powrót do kraju.

Uniform rosyjski

Poddając się formalnie polskiemu monarsze, Szymon Kossakowski w rzeczywistości poddał się carycy Katarzynie II i stał się jednym z kilku przywódców partii rosyjskiej w Rzeczypospolitej, by u schyłku jej dziejów odegrać rolę szczególnie złowrogą. Niechętny, chociaż nie występujący otwarcie przeciw reformom Sejmu Czteroletniego, w 1790 r. wstąpił do armii rosyjskiej i w stopniu generalskim uczestniczył w wojnie z Turcją. Uchwalenie Konstytucji 3 maja przyjął już wrogo i natychmiast nawiązał współpracę z przywódcami powstającej targowicy, na czele ze Szczęsnym Potockim. Podsuwał Rosjanom różne pomysły mające ułatwić im opanowanie Rzeczypospolitej, proponował na przykład porwanie księcia Józefa Poniatowskiego. Przede wszystkim jednak tak jak w czasach barskiego zrywu konfederował Litwę przeciw Rosji, teraz miał ją skonfederować pieczęcią targowicką przeciw Rzeczypospolitej i Konstytucji 3 maja. Wspierać go miała armia rosyjska, w której dowodził częścią jednego z korpusów wkraczających na obszar Wielkiego Księstwa.

Czytaj też:
Zniszczyła Rzeczpospolitą, ale zniewoliła też Rosję. Sekrety „nienasyconej” carycy

Terrorem i szantażem zmusił szlachtę województw położonych najbliżej granicy rosyjskiej, by przystąpiła do konfederacji targowickiej, a po opanowaniu Wilna, do którego wjeżdżał oczywiście w towarzystwie żołnierzy rosyjskich, powołał zwierzchnią władzę targowicy na Litwie. Wkrótce stał się „najbardziej brutalnym i despotycznym spośród targowickich przywódców” (Konopczyński), pod groźbą konfiskaty dóbr wymuszając na szlachcie kolejnych powiatów przystąpienie do zdradzieckiej konfederacji, proponował Moskalom wcielenie opornych do armii carycy i wysłanie na wojnę z Turcją, a wreszcie wysunął pomysł utworzenia z Litwy osobnego księstwa i wcielenia go do Rosji.

Wszystkie wspomniane „zasługi” przyniosły mu buławę hetmana wielkiego litewskiego, ale nie cieszył się nią długo. Na wieść o przygotowaniach do powstania 21 kwietnia 1794 r. przybył do Wilna, by rozbić sprzysiężenie. Udało mu się aresztować kilku oficerów, lecz wybuchowi insurekcji na Litwie nie zdołał zapobiec. Cztery dni później rosyjski uniform Szymona Kossakowskiego zastąpił żółty szlafrok, w którym go pojmano, a następnie poprowadzono na szubienicę.

Szafot dla biskupa

W swojej służbie Rosji hetman Kossakowski mógł zawsze liczyć na starszego o trzy lata brata Józefa (dwaj pozostali – Antoni i Michał – również wspierali go, aczkolwiek bez szczególnej gorliwości). Natomiast jeden z głównych bohaterów dramatu „Horsztyński” Juliusza Słowackiego, Szczęsny, rzekomy syn Szymona Kossakowskiego, szarpiący się między wiernością ojcu a wiernością Rzeczypospolitej, był jedynie imaginacją poety. W rzeczywistości hetman miał bowiem tylko córkę, zmarłą w dzieciństwie.

Drugi bohater naszej opowieści miał na pewno mniej burzliwy życiorys niż jego młodszy brat. W 1761 r. został posłem na Sejm i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie, w 1775 r. został mianowany biskupem. W wolnych chwilach pisał komedie. Za popieranie konfederacji barskiej przez pewien czas przebywał w areszcie domowym. Nie wpłynęło to negatywnie na jego karierę, tym bardziej że stał się protegowanym posła rosyjskiego w Polsce Ottona von Stackelberga. Dzięki niemu uzyskał biskupstwo inflanckie i wszedł w skład Rady Nieustającej (namiastki rządu polskiego ustanowionej po I rozbiorze), w której kierował departamentem sprawiedliwości. W 1787 r. Kossakowski wzmocnił swoją więź z Rosją, pobierając stałą pensję od Stackelberga.

Nie było więc niespodzianką, że na Sejmie Czteroletnim należał do najbardziej zdecydowanych zwolenników orientacji prorosyjskiej. Niechętnie głosował za konstytucją majową, lecz kiedy Sejm na początku 1792 r. odebrał godności hetmańskie przyszłym przywódcom targowicy, opuścił izbę. Po wkroczeniu Rosjan do Wilna, którym towarzyszył, jak wspomniano, Szymon Kossakowski, biskup inflancki natychmiast pośpieszył na spotkanie z bratem, stając się obok niego filarem targowicy na Litwie.

Józef Kossakowski

Wkrótce też zajął się organizacją wyboru posłów litewskich na zwołany do Grodna sejm, który miał zatwierdzić II rozbiór Rzeczypospolitej. Jak donosił do Petersburga główny realizator rozbioru, poseł carycy Jakob Sievers, dał on biskupowi na przygotowanie wyborów po myśli Rosji 4 tys. dukatów: „Wymagał on ode mnie 8000; ponieważ jednakże przez powierzenie mu zarządu dóbr biskupstwa krakowskiego dałem mu 150 000 rubli rocznego dochodu, sądziłem, iż to wystarczyło na zobowiązanie go i na pokrycie nakładów wyborczych”.

Biskup Józef Kossakowski w chciwości i brutalności nie ustępował swojemu bratu Szymonowi, co dostrzegał nawet Sievers, pisząc dalej o powodach rozczarowania nimi i puentując istotę prowadzonej przez nich polityki: „Zbyt jasno widziałem krzyczące niesprawiedliwości, jakich w stosunkach z prywatnymi osobami się dopuszczali; kasa i pieniądze publiczne nie były oszczędzone”. Donosząc zaś nowemu rosyjskiemu ambasadorowi w Warszawie, Osipowi Igelströmowi, o przekupywaniu posłów na sejm grodzieński i posiadanych dowodach tego, dodawał z przekąsem: „Poznasz Pan z tego, jak dobrymi patriotami polskimi byli przyjaciele nasi Kossakowscy”.

Daleko idąca niechęć Sieversa, który szybko wrócił do Petersburga, nie przeszkodziła Józefowi Kossakowskiemu w zyskaniu przychylności Igelströma – bez skrupułów „słał [mu] donosy na obywateli litewskich, którzy mu się narazili, oskarżając ich o jakobinizm” – pisał Andrzej Zahorski w „Polskim słowniku biograficznym”. Kres kariery politycznej biskupa zbliżał się jednak nieubłaganie. Wybuch insurekcji kościuszkowskiej zaskoczył go tak bardzo, że nie zdołał wyjechać z Warszawy przed opanowaniem miasta przez powstańców 17 i 18 kwietnia 1794 r. (co przyśpieszono zresztą ponoć pod wpływem plotki, jakoby Kossakowski namawiał Igelströma do pacyfikacji przygotowującej się do powstania stolicy).

Już dzień wcześniej Józef Kossakowski został aresztowany i osadzony w Arsenale. Nie minęły trzy tygodnie, kiedy sąd kryminalny Księstwa Mazowieckiego skazał go na śmierć i konfiskatę majątku, który przeznaczono na obronę ojczyzny. 9 maja 1794 r. z Kossakowskiego zdjęto sakrę, a następnie poprowadzono go na szafot ustawiony przy kościele oo. Bernardynów na Krakowskim Przedmieściu. Tego samego dnia powieszono w Warszawie jeszcze trzech innych targowiczan. „Wszystkim tym wydarzeniom towarzyszyło […] jakieś ogólne odczucie, że dokonuje się akt sprawiedliwości” – pisał Andrzej Zahorski w książce „Warszawa w powstaniu kościuszkowskim”.

„Biskup służył Rosji bez zastrzeżeń, w oczekiwaniu dobrej zapłaty zamyślał o przyłączeniu do niej Litwy, a może całej Polski” – oceniał prof. Zahorski, a jak charakteryzował go Sievers, „uchodził za najnikczemniejszego człowieka na Litwie, jeżeli go w tym hetman [czyli Szymon Kossakowski – przyp. M.G.] nie wyprzedzał […]. Biskup miał ciągle na ustach imię Katarzyny i nazywał się jej najpoddańszym służką”. To samo można powiedzieć o jego bracie Szymonie, po upadku sprawy barskiej służącemu Rosji tak zapamiętale, że nie zawahał się przywdziać munduru rosyjskiego generała. To było powodem kary wymierzonej braciom targowiczanom przez tych, którzy starali się ratować ginącą Rzeczpospolitą.

Artykuł został opublikowany w 10/2016 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.