Rok trzech tlatoanich
  • Piotr WłoczykAutor:Piotr Włoczyk

Rok trzech tlatoanich

Dodano: 
Wjazd Hernána Cortésa do Tabasco . Obraz z drugiej połowy XVII wieku
Wjazd Hernána Cortésa do Tabasco . Obraz z drugiej połowy XVII wieku 
Aztekowie wcale nie uważali Cortésa za boga, a ich władca nie był sparaliżowany strachem przed najeźdźcami, lecz na różne sposoby starał się ratować swoje imperium – przekonuje Camilla Townsend w swojej najnowszej książce

Przechadzając się po centrum miasta Meksyku, niemal na każdym kroku możemy natknąć się na pozostałości Tenochtitlánu – metropolii zbudowanej przez lud Mexica (do historii przeszedł jako Aztekowie) na wyspie na środku jeziora Texcoco. Poza słonymi bagnami dziś nie ma już śladu po jeziorze, ale pozostałości pałaców i świątyń możemy zobaczyć pod ziemią – na niektórych stacjach metra (niczym na ekspozycji w muzeum; schowane za szybami fragmenty murów i kolumn), a także na powierzchni. Głównym skarbem archeologicznym są ruiny Templo Mayor (Huēy Teōcalli), najważniejszej świątyni azteckiego imperium, gdzie w trakcie głównych świąt składano w ofierze setki (być może nawet tysiące) jeńców. Tuż obok tego przerażającego miejsca kultu Hiszpanie zbudowali majestatyczną katedrę, będącą do dziś jednym z symboli miasta Meksyku.

To, że dziś ten 23-milionowy moloch jest tak narażony na trzęsienia ziemi, w znacznej mierze wynika z faktu, że miasto powstało na mało stabilnym gruncie, który odsłaniało wysychające jezioro. Texcoco przez setki lat zapewniało Tenochtitlánowi bezpieczeństwo – do miasta wiodły tylko trzy groble. Przepiękne, bogate centrum imperium Azteków (miasto liczyło minimum 200 tys. mieszkańców!) wydawało się twierdzą nie do zdobycia.

Camilla Towsend, amerykańska historyk, znawczyni prekolumbijskich dziejów obu Ameryk, przekonuje w swojej najnowszej książce „Piąte Słońce. Nowa historia Azteków”, że powszechnie znana opowieść o podboju imperium Azteków przez Hernána Cortésa w wielu miejscach odbiega od realiów. Townsend – znawczyni kultury Mexica (czytaj: Meszika), która biegle mówi w „azteckim” języku nahuatl – sięgnęła do źródeł, które nie przebiły się do naszej świadomości. Jak to możliwe? Otóż Aztekowie skorzystali z alfabetu łacińskiego, by w swoim języku spisać, niemal „na gorąco”, własną historię. Townsend uwzględniła tę perspektywę w swojej opowieści o rozkwicie i upadku imperium Moctezumy.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.