Była szansa na ratunek
  • Piotr WłoczykAutor:Piotr Włoczyk

Była szansa na ratunek

Dodano: 
Kazimierz Wojniakowski, Uchwalenie Konstytucji 3 Maja
Kazimierz Wojniakowski, Uchwalenie Konstytucji 3 Maja Źródło: Wikimedia Commons / Gytha / Public domain
– Aż do samego końca istnienia I Rzeczypospolitej dało się odwrócić upadek i uratować państwo. Tyle że od pewnego momentu wymagało to bardzo dużej daniny krwi i zastosowania niekonwencjonalnych rozwiązań politycznych – mówi Jacek Komuda.

PIOTR WŁOCZYK: Kiedy pojawił się pierwszy sygnał alarmowy, że Rzeczpospolita zmierza w kierunku śmiertelnie groźnego kryzysu?

JACEK KOMUDA: Jest taka graniczna data – rok 1652 – kiedy Rzeczpospolita poniosła krwawą klęskę pod Batohem, gdzie nasza armia została rozbita i wymordowana przez Kozaków i Tatarów. Był to w pewnym sensie efekt „kuli śnieżnej” powstałej po tym, jak sejm w marcu rozszedł się bez uchwał. Nie podejmując niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania państwa decyzji politycznych, nie uchwalił budżetu dla wojska i nie zatwierdził ugody białocerkiewskiej z Kozakami. Był to właśnie ten niesławny sejm, do którego przedłużenia nie dopuścił Władysław Siciński.

Okropna klęska pod Batohem pokazała sąsiadom, że Rzeczpospolita jest słaba i bezbronna; to już nie jest to samo państwo, które zdobywało Moskwę, biło Szwedów pod Kircholmem i Turków pod Chocimiem. Dlatego przeklęty niech będzie Siciński, leżąc w grobie, przeklęty gnijąc, przeklęty rozkładając się, przeklęty na tamtym świecie, w czyśćcu albo w piekle. Przeklęty niestety razem z nim niechaj będzie Andrzej Maksymilian Fredro, marszałek sejmu, który do tego precedensu dopuścił. Nawiasem mówiąc, prawie mój sąsiad i człowiek, którego spuściznę pisarską podziwiam do dziś.

Podkreśla pan w książce, że Jan Kazimierz zachował się fatalnie po tym, jak pierwszy raz w naszej historii użyte zostało liberum veto. Ale co konkretnie król miałby zrobić z Władysławem Sicińskim, posłem, który najzwyczajniej w świecie skorzystał z przysługującego mu prawa i zerwał sejm?

Powinien go zniszczyć, tak aby posłowie bali się zrywać kolejne sejmy; aby czuli większy strach przed gniewem króla niż przed swoimi wyborcami na sejmikach i swoimi patronami – magnatami. „Mości panie Siciński – krew bohaterów spod Batohu woła do ciebie o zemstę! Tyś sprawił, że kości tak wielu godnych kawalerów, tak wielu mężów sławnych, tak wielu dzieci rycerskich Rzeczypospolitej, niepogrzebione leżą szarpane przez wilki i dzikiego zwierza” – oto jak bym przemawiał do Sicińskiego na Sejmie Nadzwyczajnym w lecie 1652 r., gdybym był posłem mojej ziemi sanockiej albo województwa ruskiego.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.